28 maja 2023

O związkach rodzinnych i boskiej epigenetyce.

 Za wesoło mi nie jest, zwłaszcza w obliczu współczesnej wiedzy, jaką jest wspomniana kiedyś we wcześniejszym wpisie-epigenetyka* ( jeszcze raz - dzięki, Szarabajko za ciekawy wpis). 

W każdym razie , to co było dawniej jedynie wiedzą wiedzą tzw. duchową, bo przeczuwalną( intuicyjną)- obecnie znajduje potwierdzenie w wiedzy prawie namacalnie konwencjonalnej. Przytoczę, oczywiście , znamiennie ważny, wyłuskany z większego tekstu fragment, który pokolorowałam na niebiesko. Nie bez przyczyny, bo to barwa pospolicie kojarzona z Niebem ( Rajem).

Cyt: "Narzędziami epigenomu są tzw. przełączniki (mechanizmy) epigenetyczne[12]. Działanie mechanizmów epigenetycznych jest bardziej stałe niż działanie represorów, naznaczenie może przetrwać replikację i podział komórki[13]. Wykazują one także dużą elastyczność – przeprogramowanie komórek może potencjalnie być wywołane przez takie czynniki jak m.in. wychowanie, pożywienie, stres, traumy, klimat[12]. Przykładowo u pszczół królowa i robotnice mogą być identyczne pod względem genetycznym, a jednak zupełnie różne pod względem morfologicznym. Aby wyhodować królową, larwa karmiona jest mleczkiem pszczelim przez cały okres stadium larwalnego oraz dalej w okresie dorosłym, podczas gdy larwy robotnic tylko w początkowym okresie stadium larwalnego (potem odżywiane są pyłkiem i nektarem). Odmienna dieta wystarczy dla przeprogramowania epigenetycznego, które pozwala królowej na pełne wykształcenie jajników i odmienną ekspresję ponad jednej piątej genów zarejestrowaną w komórkach mózgowych w porównaniu z komórkami robotnic[14]."**

Skoro wiemy już dlaczego jesteśmy tacy jacy jesteśmy indywidualnie, to może to będzie wystarczająco dobry powód by zmienić klimat ( na łagodniejszy w obejściu), sposób odżywiania ( na bardziej-mniej królewski/robotniczy), porzucić stresujące otoczenie na ................( tu wstawić brakujące, pasujący indywidualnie wybór) i mamy szansę na zmianę ponad 1/5 genów jeszcze za życia. Być może tyle lub nawet więcej...Niech to pozostanie naszą osobistą tajemnicą i do tego w sferze intuicji.

Tymczasem cofając się powoli do początków...życia ludzkiego, które to początki przetrwały w formie rozmaitych zapisków, bajek, mitów, legend i przekazów międzypokoleniowych mniej lub bardziej  plotkarskich czy (nie)potwierdzonych badań naukowych, itd.  Jeżeli przyjmiemy za pewnik, że mamy jakiś wspólnych przodków tj. wyjściową parę rodziców, to pozostała reszta ludzkości, odnawialna biologicznie(aż do dzisiaj) to bracia i siostry, którzy wchodzą w związki kazirodcze i dają początek nowemu życiu i ciału, w które wchodzi....stara dusza( ta sprzed ho-ho-ho lat) lub nieco młodsza wiekiem ( taki zlepek różnych klepek), które trzeba poskładać w całość. A do tego potrzebne są określone doświadczenia życiowe, które  , jak już powszechnie wiadomo, zmieniają nam nasz materiał genetyczny. Tu ukłon w stronę epigenetyki, i kółko się zamyka.Nie inaczej.

A tak w ogóle, to pewnie pierwotny traumogenny stres Adama i Ewy związany z wygnaniem z Raju, ma na nas niemały wpływ aż do dzisiaj, a zastosowana nieświadomie suplementacja w postaci zaspokajania osobistych wysublimowanych pragnień ( nie potrzeb) nie zawsze przynosi właściwe skutki. A dlaczego? Bo nie każdy wie co znaczy indywidualny umiar czyli tzw. złoty środek.

 
I teraz kolejny krok w tył . Skoro jest jakiś Twórca , z którego rąk powstało to wszystko, to...już wiadomo w jakich relacjach powinniśmy być z otaczającym nas światem. Niestety, z punktu widzenia Twórcy - nie jesteśmy wybrańcami losu, tylko jednym z dzieł, albo inaczej- jedną z kolonii "ludzkich bakterii" zasiedlających boską płytkę Petriego jaką jest Ziemia. Jest całkiem prawdopodobne zatem, że wielu przeczuwa To identyfikując się ze stwierdzeniem, że:" Ziemia jest płaska". 

A skoro już przyjmiemy, że jesteśmy dziełem czyiś rąk, to mamy w sobie boski pierwiastek czy nie? 

Odpowiedź jest jedna. Genetycznie to nam z pewnością daleko do Stwórcy, ale za to mamy w sobie tzw. boski pierwiastek duchowy, nazwany popularnie Weną.  Weną a nie WENERĄ***...Też tworzymy świat wokół nas. A że miesza nam to przy okazji w genach, to już inna sprawa....Przecież i tak wszystko pozostaje w rodzinie...

 

* https://pl.wikipedia.org/wiki/Epigenetyka

** jak wyżej

***https://pl.wikipedia.org/wiki/Wenera - tu też można wybrać pasujący nam odnośnik prowadzący dalej...

3 komentarze:

  1. Dzisiaj wielu z nas interesuje się pochodzeniem człowieka i tym kto go zaprojektował. Do głosu coraz częściej dochodzą wnioski, że musiał być to inteligentny Projektant, Stwórca, Ktoś kto od poczatku miał konkretny plan wobec Ziemi i człowieka i wszystkiego co stworzył na naszej planecie. Nie wchodząc w tematy religijne i te dotyczące wiary, muszę przyznać, że ten Ktoś, kto powołał niekończący się krąg i cykl życia, ma wobec ludzkości jeszcze jakiś zamiar. Osobiście także uważam, że jako ludzie nosimy w sobie Bożą iskrę, cząstkę i mamy na Ziemi do odegrania konkretną rolę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znalazłam komentarz dopiero dzisiaj.
      Być może mamy za zadanie uruchomić resztę naszych zdolności?
      Znalazłam to: https://www.newsweek.pl/zdrowie-i-nauka/nauka/ukryta-moc-mozgu-co-by-sie-stalo-gdyby-czlowiek-wykorzystywal-100-proc-jego/eyn679b

      Usuń
    2. A tak w ogóle, może nie chodzi o sam mózg, ale o tą sferę duchową...opartą o jego ( mózgu) pracę, tj. to że przetwarza dane ze świata zewnętrznego i na tej podstawie buduje się " niewidzialne" ( uczucia, wrażenia, osądy, skojarzenia i tworzy nowe ?)

      Usuń