Trochę u Lecha( http://bloginglife2.blogspot.com/2023/06/najbardziej-znosne-miasto.html?m=1 ) , trochę u Stokrotki (http://stokrotkastories.blogspot.com/2023/06/mural-i-kwiat.html?m=1) i Serpentyny(https://dusty360.blogspot.com/2023/06/jesli-bylo-nam-goraco.html) i jest temat do wpisu. Mam chwilę czasu to korzystam.
Pozornie dwie( a raczej trzy) odrębne tematyki, a jednak powiązane. Mural skłania mnie do refleksji nad żywotem człowieka i nad samym sobą. Kim jestem w danej sytuacji- owieczką prowadzoną na rzeź( posiłek) czy wilkiem? A może ile jest w każdym z nas owcy a ile drapieżnika? I w jakim okresie życia, a nie tylko w danej chwili? A może w ogóle tak już mamy, że trzymamy się jednej wersji samych siebie i żadnych odstępstw nie przewidujemy?
Rozmowa z Lechem skłonila mnie do zastanowienia się nad pewnymi zależnościami: gdy nie idziesz krok w krok za postępem cywilizacyjnym z jakiś powodów( jak ta owca prowadzona przez wilka /cywilizację-za rączkę) to czy uda ci się przeżyć bez żadnego wsparcia pobratymców?
A może wilk , wbrew pozorom jest do opanowania i tylko sprawia groźne wrażenie? Przecież każde syte zwierzę potrzebuje odpoczynku, a nie będzie gonić jednego barana, który urwie się chcąc zasmakować wolności i jest na gigancie. Na gigancie od ..............I tu można tylko domyślać się od czego chcemy uciec indywidualnie lub do czego............
A cywilizacja jak to cywilizacja, powoli pożera nas, wymuszając swoim rozwojem posiadanie coraz to dziwniejszych umiejetności i przedmiotów, żeby przeżyć jak najdłużej, jak najlepiej i w jak najznośniejszych warunkach.
Taka bajka...
Kto wie , czy przypadkiem ludzkość nie jest takim barankiem prowadzonym na rzeź przez hodownego przez siebie wilka? I jaka w tym jest zgodność interesów? A tak w ogóle, to kto tu kogo prowadzi za rękę? Bo często tak bywa, że drapieżca idzie z przodu chcąc chronić niewydolnego fizycznie barana, który go ......... ,,żywi,,. Wiem coś o tym, bo przecież odbywam spacery z psem ....A przecież wiadomo....pies i wilk to dwa bratanki . Są.