29 września 2023

Wolność kosztuje?

 Okazuje się , że nie tylko wolność kosztuje, ale wszystko. Kluczową sprawą jest oczywiście waluta. Jakie mamy rodzaje waluty w obiegu, uogólniając?:

- pieniądze

- czas

- zdrowie

- uczucia i emocje

Być może jeszcze by się coś tam wyszczególniło, ale i tak nie zmienia to faktu, że życie kosztowne jest . Jak się okazuje to mamy wiele do stracenia, bez względu na materialny stan posiadania. Czyli można stwierdzić definitywnie, że utracjusze z nas wszystkich są, bez wyjątku....

Ps. Wiem, że czasem jak coś palnę, to .....( tu można sobie dokończyć wedle uznania)....


24 września 2023

O ubywaniu.

 Przeczytałam najświeższy post u Stokrotki o kocie Cynamonku , a tymczasem w czwartek w godzinach południowych straciłam bliską przyjaciółkę. Papużkę. Niestety z powodu własnej nieuwagi. Tym większy więc mam do siebie żal. Nie będę opisywać okoliczności, ale w obliczu zagrożenia, że może się coś takiego powtórzyć, konieczność zamocowania siatki w oknie kuchennym jest nieuchronna. 

Każde rozstanie z odchowanymi ptaszkami sporo mnie kosztuje, a tym bardziej z pozostawioną po lęgach wiosennych- Famcią. Towarzyszyła mi w domowych obowiązkach od samego rana nawet gdy pozostałe ptaszki urzędowały na balkonie. No i stało się...

Jeszcze tego samego dnia słyszałam ją z oddali, ale poszukiwania i nawoływania nie przyniosły skutku. Mogę tylko mieć nadzieję, że ktoś ją znalazł osłabioną i przygarnął lub schroniła się gdzieś na balkonie i znalazła nowy dom. 

A jeszcze dwa tygodnie temu widziałam ( a najpierw usłyszałam)papużkę falistą , która też musiała komuś ,,wyfrunąć z gniazda,, w poszukiwaniu przygód. Dobrze, że na razie pogoda sprzyja i jeszcze nie ma jesiennych chłodów...

Pocieszam się, że czas zrobi swoje, ale bez względu na wszystko, z każdym odejściem kogoś bliskiego odchodzi ( a może umiera?) jakaś moja część. I nic już nie jest takie samo. Ile mnie jeszcze zostało? 

A na końcu to pewnie tyle tego jest ile zmieści się w urnie...

Wielka smuta.

 Jest dobrze. 2.42 odpaliłam tablet po godzinie przewracania się z boku na bok. Wcześniej, oczywiście, wypiłam kawę i zjadłam wczesne śniadanie, czyli zastosowałam tradycyjne i sprawdzone środki nasenne .Niestety nie zadziałały-nie tym razem. Najwidoczniej wczorajszy dzień był na tyle mało męczący, że nie padłam na pysk i nie zasnęłam ,,snem sprawiedliwych,,. Skoro już wyszło na jaw, że na dobry sen też trzeba sobie zasłużyć, to postanowiłam napisać post o tym jak to kilka różnych elementów z poprzednich wpisów zazębiło mi się: wizyta u proktologa chwilowo rozproszyła obawy, więc przepisaną odgórnie śrubkę w dupkę sobie wkręcam już na spokojnie. Bombowe czopki mają średnicę nieco większą niż 0, 5cm ale z poślizgiem to wiadomo- lżej. Z radości, że już mam badanie za sobą ,uprzątnęłam nieco tu i ówdzie. Tak mi ulżyło. Ale nie tylko sen mi odebrało, wenę też. Ale z całkiem innego powodu. Teraz z czystym sumieniem mogę powiedzieć:,,mam to w d.....e,, ale to i tak nic nie zmieni . 


19 września 2023

Wyśrubowana refleksja.

 Dużo do powiedzenia to dzisiaj nie mam. Ta jedna śrubka trzymajaca siedzisko na zaprezentowanym wcześniej zakupie ,niespodziewanie mnie dzisiaj natchnęła, a nawet natchła. Pomyślałam sobie, że człowiek( a może tylko ja) jest jak to krzesełko . Niby jakaś całość jest, niby wszystko funkcjonuje zgodnie z założeniem twórcy, ale ile ta jedna śrubka wytrzyma? Równie dobrze może okazać się,że siedzisko wytrzyma, ale trachnie podstawa z powodu nieodpowiedniego ,,użytkowania,,, to wtedy -gleba bez dwu zdań. Trzeba będzie zrezygnować z ,,wywyższania,,. 

 A może wbrew pozorom jest kilka innych u-mocowań człowieka w życiu, o których dowiaduje się pod wpływem kolejnych doświadczeń? A może chodzi o zerwanie tych więzów i wtedy dopiero można poznać swoje prawdziwe zdolności lub siebie. a może kiedy jest się/czuje się człowiek wolnym  bez względu na fizyczne zależności...

No tak, nie na darmo gadają też o wolności wyboru: jak masz chęć, to se wkręć  śrubkę w dupkę nr.5(mm średnicy ?)

11 września 2023

Jazda bez trzymanki.

 Idąc z duchem czasu, a może nawet biegnąc, postanowiłam ułatwić życie innym, a przy okazji i sobie i nabyłam fotel biurkowo-obrotowy i do tego na kółkach. Naszukałam  i naoglądałam najpierw na żywca w Jisku, potem na stronach, żeby zorientować się czego tak naprawdę potrzebuję. Powybrzydzałam nad konstrukcją, poklęłam nad cenami, zdegustowałam nad wykonaniem i wreszcie dokonałam wyboru na chybił- trafił. Nazewnictwo iście jak w totku, bo należę do tej grupy klientów którą można nazwać: macający niewierni Tomasze,, bo jak mówią ,, na oko to chłop w szpitalu umarł,,, a nie zrobił zakupy, co  nie przeszkadza mi w zachwycaniu się czymś nieosiągalnym namacalnie.

Po czasie spędzonym przy monitorze telefonu, wreszcie podjęłam decyzję: jak ryzykować, to tak, żeby wiele nie stracić:

-dokonałam zakupu za pobraniem

-wyszukałam stosunkowo niedrogi sprzęt spełniający moje oczekiwania,żeby nie pluć sobie potem w brodę z powodu niezadowolenia i/lub żeby nie robić zwrotów, bo nie mam siły i cierpliwości na użeranie się z dodatkowymi kłopotami.

Paczka dotarła. Oto co w niej znalazłam;




Sprężynujące oparcie, przy wadze do 80kg z pewnością wytrzyma jakiś czas, poduszka -siedzisko pokryte tzw. ekoskórą .Mam nadzieję, że nie przesiąknie w razie gdyby długotrwałe wysiadywanie bez pamięci zaowocowało zlaniem w majty. Radosna zabawa żeby wśród wielu dostępnych dziur w białym niewinnym  ciele krzesła, znaleźć tą jedną jedyną, która unieruchomi siedzisko zakończyła się powodzeniem po skrupulatnym i niecierpiącym zwłoki nadziewaniu na śrubkę. Efekt końcowy przeszedł moje wszelkie oczekiwania, chociaż rozpiętość ,,kurzej łapki,,mogła by być nieco większa, żeby zaspokoić najwybredniejszego sknerusa. Ukryte pod srebrzoną nakładką spawy straciły na mocy. Wszak to nie eksponat do stania w muzeum, a do używania. Oczywiście można regulować wysokość, ale barowego hookera z tego nie będzie. 
Gra na chybił-trafił w internecie zakończyła się więc powodzeniem. 
Ps. Jest film ,, Wirujacy seks,,, a ja mam ,,wirujacy fotel,,. 
Do odpychania nogami.... Jazda bez trzymanki. Ja cie kręcę!

10 września 2023

Radość ze starości czyli obrzydliwy post dla niebrzydliwych.

Od kilku dni zabierałam się do kolejnego wpisu, ale wygospodarowanie czasu było jak gra na chybił trafił. Uda się albo nie uda. I miał być o czymś zupełnie innym niż ten, który jest. Ale temat pierwotny pozostaje ciągle aktualny, więc ...co się odwlecze to nie uciecze.

Tymczasem nawiązując do wspomnianych powyżej ud.....

Wreszcie doczekałam na stare lata namacalnych dowodów na działanie reklamy telewizyjnej. Nawet tej odsłuchanej przypadkowo. Doczekałam się wreszcie własnego ,wyhodowanego pod wpływem zewnętrznej telewizyjnej indoktrynacji, w czeluściach ciemności-ekstra konserwowego hemoroida. Pomna reklamowanych specyfików oraz internetowej wiedzy, zakupiłam bombowo-kształtne czopki z Herbapolu oraz rozpoczęłam seanse z ziołowymi nasiadówkami jako początek kuracji. Porozumiałam się również telefonicznie z proktologiem, coby potwierdzić zdrowotność owych, zanim zacznę myśleć o poważniejszym strachu związanym z zewnętrznym groszkiem , którego zdjęcia tu nie zamieszczę. Ale mam , zrobiłam, żeby w razie co , pokazać lekarce w przychodni. A co się nagłówkowałam, żeby zrobić - to moje. Oczywiście skorzystałam z odbicia w lustrze. Zamieszczać onego tu nie będę ze zrozumiałych względów...

Chcąc upiec dwie pieczenie przy jednym ogniu, czyli w czasie ziołowo-herbacianej nasiadówki  napisać post, który jak się okazuje będzie dopiero następnym, zasiadłam pod ścianą na odpowiednio wytrzymałej misce, przed ładującym się tabletem, zamiast na kanapie. Już nawet napisałam wstęp, ale od ucisku na nerwy , zaczęły mi cierpnąć i drętwieć nogi. Mrówki przewędrowały po całości prawej kończyny, więc żeby w ogóle móc się podnieść bez pomocy psa czy papugi, musiałam szybko zareagować. Uda-ło się. Pokuśtykałam chwilę chcąc rozchodzić kończyny, a potem zmieniłam zamiar. Zasiadłam wygodnie, odpaliłam lapcia i zwierzyłam się na forum publicznym z zawstydzonej, wypracowanej nerwami i dźwiganiem dolegliwości. Ulżyło mi...tym bardziej dlatego, że obie nogi doszły do siebie co daje chwilową gwarancję, że dalej będę mogła chodzić z i koło domowych podopiecznych. 

06 września 2023

Osobista droga do krainy szczęśliwości.

 Eureka. Znalazłam własny sposób na odstresowanie. Pomijam dokarmianie mózgu ciasteczkami, wafelkami, czy innymi delikatesami o wysokiej zawartości cukru, co ma kojący wpływ na uspokojenie agresywnych zachowań u zaawansowanych wiekiem chwilowych niedocukrzyków i sklerotyków- bo ten etap życia już przeszłam- w okresie pracy w szkole. 

Nowa metoda nie jest niczym innym jak powrotem do szczęśliwych momentów z dzieciństwa, kiedy zabawa piaskiem była na porządku dziennym. 

A ponieważ jakiś czas temu zmieniłam nocny wystrój papuzich sypialni podsypując im piasek na dnie klatek, więc ptasie gówienka mają miękkie lądowanie. Nie tylko to się zadziało. Zakupiłam łopatkę z małymi otworami stosowaną do czyszczenia kociej kuwety( do oddzielania stolców nimf) oraz metalowe sitko z łapką do wyciągania pączków z oleju ( do przesiewania odchodów papużek falistych).

 Pod miejscem na balkonie i w pokoju , tam gdzie spędzają większość dnia, również nasypałam piasek . Także rozpoczęłam kolejny etap dziecinnienia w jesieni życia- wcale nie nowy-zabawa w piasku. W trakcie oddzielania, zamiast ziarna od plew- gówna od piasku -odczuwam niewysłowioną radość, a nawet można by powiedzieć- jestem w siódmym niebie.

Kto wie czy podświadomie nie chodziło w gruncie rzeczy o ten piasek , a nie papużki? Także dzielę się tą informacją, ku ,,przestrodze,, innych. Bo szczęśliwi ludzie to szczęśliwe otoczenie.I może często nie chodzi o to CO JEST ale o to co idzie w ślad za tym co jest, CO SIĘ Z TYM WIĄŻE i przenosi człowieka do szczęśliwych chwil?

Ps. Ale papużki, to papużki...Zdjęcia  oprzyrządowania do osobistego relaksu poniżej( piaskownice w pokoju i na balkonie na końcu posta). Wolałam najpierw napisać coby uszczęśliwić innych potrzebujących....

Pal licho, o co tak naprawdę chodzi z tym przesiewaniem i szczęściem...Zabawa piaskiem, babranie w suchym łajnie, czy może w ogóle chodzi o ten przesiew? 

Wszak badania przesiewowe też są i wiele mówią o człowieku...

Nawet fragment chusteczki do monitora się załapał po lewej stronie...


02 września 2023

Rozważania nad pośmiertnym PIT-em.

 No i przypomniałam sobie co chciałam napisać...Jest to po trosze nawiązanie do kwestii umierania i świadomosci podczas tego procesu. Nie ma lekko...nie ma co się oszukiwać, ale nie każdy sobie swoim życiem zasłużył na dokonanie własnego rachunku sumienia. Demencja,,alzheimer i inne otępienne i lekooporne choroby psychiczne wieku różnego wykluczają człowieka z bycia ksiegowym/ksiegową czy nawet fakturzystką własnego żywota. Dlatego dobrze by było jeszcze ,,za życia,, czyli przy pełnej świadomości, przemyśleć czy skórka warta wyprawki i czy możliwość rozliczenia się ze sobą i dla siebie bez wypełniania PIT-u nie jest najważniejszą rzeczą, o którą warto w życiu walczyć i zabiegać.

 Nie wszyscy mają możliwość skorzystania z kaftana bezpieczeństwa i łóżka z pasami, ale tylko ci wybrańcy losu, którzy sobie wyjatkowo na to zasłużyli. Słuchanie radia z Torunia czy innych bogobojnych audycji też nic nie zmieni, bo na zakończenie żywota w nieświadomości trzeba sobie wyjątkowo zapracować. Albo przez bycie Aniołem na ziemi (wtedy jesteśmy nieświadomi co się z nami dzieje, ale mamy czyste sumienie i jesteśmy spokojni, mało upierdliwi i szczęsliwie otępieni lekami), albo przez bycie Diabłem w owczej (tfu, ludzkiej) skórze ( wtedy wychodzi z człowieka całe zło i nęka się całe otoczenie wokół aż do momentu właściwego zejścia.)

Także odwrotu nie ma. Warto już zawczasu uporządkować się, albo drogą na skróty- odebrać sobie życie wątpliwej jakości, coby przez własną śmierć tak profilaktycznie i z dużym wyprzedzeniem ulżyć ewentualnemu otoczeniu ,na wiele lat w przód, w użeraniu sie z nami . Wszak wszystkie dobre uczynki są nagradzane...

Pośmiertnie.