26 stycznia 2022

Spiskowa teoria wirusa-cz.4. Piramida kosztów i lobby kota z ogonem.

 Najprawdopodobniej nie jestem odosobniona w swoich obowiązkach związanych z gospodarowaniem jakimś budżetem przeznaczonym na życie.  Z grubsza można przyjąć, że jestem "Panią na włościach", a uściślając- mogę śmiało nazwać się królową, chociażby z prostej przyczyny posiadania... tronu. Ale ponieważ nie o wyposażeniu toalety ma być ten post, tylko o władzy i refleksji : kto/co   rządzi moim życiem i czy aby na pewno to ja trzymam ster w swoich rękach? - dlatego postanowiłam zbudować własną , domową trzystopniową piramidę... ob-rachunkową.

1.Tron jest- królowa/ król/ dzieciątka-królewiątka - są ( uogólniając). Oczywiście- na samym szczycie, z powodu zarządzania tzw. gospodarstwem domowym.

2.Poniżej- pieniądze// praca / inne źródło utrzymania- w każdym razie coś, co pozwala zaspokoić życiowe potrzeby.

3.Jeszcze niżej - wydatki koniecznie niezbędne, by życie toczyło się w miarę spokojnie: opłaty za energię, gaz, wodę,podatek od nieruchomości,wywóz nieczystości, jakiś tam czynsz itd. kończąc na zaspokojeniu potrzeb żywieniowych oraz mniej lub bardziej luksusowych. Podstawa piramidy, bo nazbierało się tego sporo.

Tymczasem jak się tak dobrze zastanowić, to może się okazać, że dla niektórych na szczycie tak naprawdę mogą być pieniądze, dla innych - zrobienie niezbędnych opłat za energię, gaz, wodę, wywóz nieczystości itd. a jeszcze innych -  tzw. luksusy ( szeroko pojęte) lub zaspokojenie potrzeb żywieniowo-odzieżowych.

I nagle może okazać się, że człowiek ( król/królowa/ królewiątka i ich tron) jest  tak naprawdę na szarym końcu, bo ważniejsze są inne rzeczy, które zdominowały ich człowieczego twórcę. Bo nikt przecież nie zaprzeczy, że to co człowiek stworzył i posiadł - generuje mniej zabawne koszty. 

Po okresie radosnego przyzwyczajania się do kolejnych zdobyczy otwierają nam się szeroko oczy, że wszystko z czego korzystamy i gdzie mieszkamy woła papu, a nie tylko nasz żołądek i dzieci. Zatem, z czasem ,pieniądze i źródło dochodu wysuwa się na plan pierwszy, a człowiek musi pochylić głowę i paść na kolana/ glebę, niekoniecznie bijąc się w piersi z poczuciem winy. W ten sposób następuje detronizacja domowego władcy absolutnego ( zasiadającego na tronie), który na punkcie nadmiernych wydatków czy z powodu pracy traci  głowę, a nie z powodu tradycyjnej gilotyny.

A jak to wygląda w każdym państwie- należącym nie tylko do UE, ale w ogóle ? Jaką  piramidę można by było zbudować i kto faktycznie trzyma władzę i kto jest jej podporządkowany i w jakim stopniu (by nie rzec - miejscowo/czasowo  nawet ubezwłasnowolniony)?  Jak wyglądać może inna piramida ( kolejność nieprzypadkowa - co mi przyszło po kolei do głowy)

1. rząd ( mniej lub bardziej demokratyczny/autorytarny/totalitarny) i obywatelskie ciało zbiorcze zwane np. parlamentem

2. duchowieństwo

3. wojsko i siły porządkowe

4. bankierzy

5. dostawcy energii

6. ściągający podatki

7. informacja i media 

8....?

A może taka hierarchia ważności i przydatności społecznej - kolejność przypadkowa:

  1. sektor pierwszy (rolniczy) – obejmujący rolnictwo, leśnictwo, rybołówstwo i przemysł wydobywczy;
  2. sektor drugi (przemysłowy) – obejmujący przemysł przetwórczy i budownictwo;
  3. sektor trzeci (usługowy) – obejmujący szeroko rozumiane usługi.* 

Ale może być też  i taka, bardziej płaska budowla, z jakimś szczytem i uskokami, jaskiniami czy innymi zakamarkami...

a. służba zdrowia i farmacja

b. nauka i szkolnictwo

c. kultura i sztuka

d. przemysł

e. rolnictwo

f. administracja i biurokracja

g. służby zmilitaryzowane

h. .....?

W ten to sposób można  stworzyć na różne sposoby nawet nową Dolinę Królów** i postawić wiele piramid nie tylko w Gizie i prekolumbijskiej Ameryce *** ale i w każdym organizmie państwowym, bez względu na ustrój.

I jak tak teraz popatrzę z dalszej perspektywy na:

a. życie organiczne swoje i w ogóle w jakimś nawet najmniejszym ciele ( w tym ciele np.wirusa) ),  zwanym ogólnie organizmem żywym

b. indywidualne życie człowieka w świecie  

c. życie organizmu państwowego

-to znajduję taki wspólny mianownik: energia i  informacja  ( w org. żywych-materiał genetyczny) jest podstawą wszystkiego ( czyli tym co na dole) i właśnie z tego powodu są.... na samym szczycie. Dlatego wszelkie odwracanie kota ogonem ma  swoje logiczne uzasadnienie.

I kto tu tak naprawdę rządzi? 

A może ktoś próbuje zburzyć ten naturalny porządek rzeczy i udowodnić, że kot odwrócony ogonem to tylko mit?


* https://pl.wikipedia.org/wiki/Sektor_gospodarki

**https://pl.wikipedia.org/wiki/Dolina_Kr%C3%B3l%C3%B3w

***https://pl.wikipedia.org/wiki/Piramida

23 stycznia 2022

Konstytucyjna chwila wytchnienia .

 Żeby nie było, że tylko Wikipedii należą się gwiazdki, to sięgnęłam na inną stronę. Tym razem zostałam zmotywowana  dzisiejszym śniadaniem Rymanowskiego. I nie wiem czy się przesłyszałam, czy  nie ( czy to tylko moje pobożne życzenie) ale wydało mi się , iż P. Kukiz próbował wcisnąć do dyskusji skromną myśl o zmianie konstytucji.  W razie co to ja jestem ZA! Mam nawet własną jej wersję.

W celu uproszczenia zagmatwanego ponad miarę prawa, proponuję  istniejący  uproszczony wzorzec dostosować do realiów naszej rzeczywistości. Pozostanie jak zwykle, ogólnie znany  problem,  związany z egzekwowaniem  przestrzegania praw zawartych w Nowym Dokumencie Konstytucyjnym.  Ale wiedziona twórczą weną  zamiast zamartwiać i zniechęcać przeciwnościami ,postanowiłam dokonać ''cudu nad Mleczną" , czyli powielić i przetłumaczyć z obcego na nasze, dobrze znane podwaliny, a nawet kamień węgielny.

Mam jeszcze taki dylemat: jak ewentualnie miałby się nazywać nowy ustrój, który by bazował na Nowym Ładzie? Bo, że z jego przestrzeganiem też byłby problem, to nie wątpię.  Ale za to dokument może być ! Ku pokrzepieniu serc i ...dusz/dup ! 

Oto Nowy Ład: i jego-jej myśl przewodnia: 

            Wzór : Jam jest Pan Bóg twój, którym cię wywiódł z ziemi egipskiej, z domu niewoli.*

 Tłumaczenie: Jam jest Konstytucja Twoja, która Cię z manowców na właściwą drogę wprowadzi.

I dalej: 

1. Nie będziesz miał bogów cudzych przede mną.

1. Nie będziesz kierować się innymi , obcymi prawami.

2. Nie będziesz brał imienia Pana Boga twego nadaremno.

2. Nie będziesz posiłkować się Nowym Ładem w niecnych celach.

3. Pamiętaj, abyś dzień święty święcił.

3. Pamiętaj, aby znaleźć zawsze czas na odpoczynek, niekoniecznie w dni kalendarzowo wolne od pracy.

4. Czcij ojca swego i matkę swoją.

4. Pamiętaj o swoich korzeniach, dopóki nie staniesz się obieżyświatem.

5. Nie zabijaj.

5. Nie zabijaj bez potrzeby i bez przyczyny, a tylko w koniecznej obronie własnej .

6. Nie cudzołóż.

6. Nie wchodź z butami czy innymi przyrządami do nieswojego łóżka bez zaproszenia. 

         7. Nie kradnij. 

7. Nie kradnij, bo przestrzegający Nowego Ładu, chętnie się podzielą tym co im zbywa, znudziło się lub mają zdublowane.

8. Nie mów fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu swemu.

8. Nie mów fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu swemu, chyba że uprzedzisz  o swoich uprzedzeniach.

9. Nie pożądaj żony bliźniego swego.

9. Nie daj się wciągnąć w miłosne gierki, które niczemu dobremu nie służą. Gdy służysz dobru-graj do upadłego za żony cudzej  przyzwoleniem!

10. Ani żadnej rzeczy, która jego jest.

10. Rób zakupy za swoje, chcąc zaspokoić niezbędne potrzeby.

*http://tmoch.net/jupgrade/index.php/ulubione-modlitwy/modlitwy-podstawowe-pacierz/1029-dziesiec-przykazan-bozych-dekalog.html

Spiskowa teoria wirusa-cz.3. Zakład B. Pascala* i o stosunkach Ducha i Psyche.

 Na czym to skończyłam ? Aaaa....na wzajemnym zastraszaniu . Nie należy  zapominać o zastraszaniu siebie wskutek produkowania przez umysł myśli nie mających nic wspólnego z aktualną rzeczywistością, ale raczej np. z doświadczeniami przeszłości, które odcisnęły się niezapomnianym piętnem na naszej pamięci. A wymazać się pewnych spraw nie da, no chyba że chwilowo, wskutek np.zażywania niepoślednich dawek oszałamiającego absurdu ( tzw. uzależniaczy niszczących przewodnictwo nerwowe i zdolność do myślenia o czym innym niż li tylko o zaspokojeniu potrzeb wewnętrznego destruktora). Oprócz ,oczywiście, naturalnych sposobów radzenia sobie z traumą.

Drapieżnictwo energetyczne jak wiadomo opiera się na nierównomiernej wymianie energii, wskutek czego jedna ze stron traci swoją energię życiową na zmaganie się z otoczeniem, wskutek czego obniża się zdolność do walki z chorobami zwaną odpornością. O innych skutkach i zmianach chorobowych nie zapominając, które w efekcie mogą doprowadzić do wcześniejszej śmierci niż przeznaczona nam indywidualna data, która związana jest z naszym początkowym stanem zdrowia w momencie urodzenia.

Innym czynnikiem utraty naturalnej odporności i zdrowia jest bycie w ciągłej niezgodzie wewnętrznej ze sobą, kiedy wskutek okoliczności (sytuacji w jakiej funkcjonujemy), upraszczając: mówimy -tak, a czujemy- nie. I nie ma to nic wspólnego z naszym egocentryzmem i posiadaniem racji , kiedy myślimy tak/nie, ale kiedy buntuje się przeciwko czemuś nasze wewnętrzne Ja i stawia opór. Kiedy nie ma wewnętrznego przyzwolenia na coś, a to robimy- działamy na własną szkodę. Wtedy objawia się to w utracie zdrowia i odporności. Pośrednio dzieje się tak poprzez prowadzenie przez naszą egoosobowość  niezdrowego trybu i/lub stylu życia. Ze świadomością (z naszym przyzwoleniem) lub  nieświadomie, kiedy następuje automatyczne odtwarzanie zachowań niewłaściwych obserwowanych wcześniej w otoczeniu, mediach i innych środkach przekazu.

A skoro już wiem, skąd się biorą choroby - patrząc od strony Ducha  i  z poziomu wymiany energii z otoczeniem ( funkcjonowanie naszej Psyche tj. egoosobowości), to nadszedł  czas na rzut oka na statystykę zgonów. Także wskutek SARS-coV-2. 

Jak widać z powyższych rozważań- samo prowadzenie zdrowego stylu życia nie jest gwarantem zachowania zdrowia. Bo to co jest manifestowane na zewnątrz- to jedno, a sfera Ducha (postępowanie w zgodzie ze Sobą)- to drugie.  Musi być zgodność obu, by organizm jako całość mógł funkcjonować w miarę dobrze( zdrowo) w czasie zmieniających się warunków życia i wytwarzać ciała odpornościowe w możliwie najszerszym zakresie.

Ale...z powodu rozwoju cywilizacji i zachodzących zmian, trzeba pogodzić się z faktem, że szczepienia, leki, suplementy mogą nam zarówno szkodzić ( brak umiaru i niedostosowanie indywidualne) jak i pomagać, tylko w pewnym stopniu. 

Tak samo jak doraźnie i chwilowo działają niektóre dostępne i mniej dostępne używki uśmierzające ból naszego egocentryzmu ( działającego w oparciu o zasadę drapieżcy: moja racja jest lepsza niż twoja racja), niedowartościowania i niespełnionych ambicji. 

I nie zapominajmy, że nikt nie jest przysłowiowym(?) panem Bogiem , w tym żaden lekarz,znachor i cudotwórca ,więc ze Śmiercią trzeba się pogodzić czyli zawrzeć swój indywidualny  pakt pokoju. Wtedy żyje się w spokoju Ducha, a jedyne dolegliwości, które nam dokuczają pozostają związane ze strefą naszej Psyche i działania egoosobowości w świecie i byciu/niebyciu w stałym kontakcie z własnym JA ( Duchem), zanim go nie wyzioniemy (też przysłowiowo). 

I nie zapominajmy, i nie przypisujmy sobie/komuś sprawczej mocy Natury, bo jesteśmy tylko ludźmi , a nie Bogiem ( Siłą Sprawczą), chociaż niektórzy zdają się o tym zapominać. 

Ps. A jak to się ma do kwestii opłacalności wiary w Boga - rozpatrywał to z pozycji Psyche i egoosobowości - B. Pascal. Oczywiście w myślach...  ( patrz " Myśli" )

 

* https://pl.wikipedia.org/wiki/Zak%C5%82ad_Pascala

Zakład Pascala (Gra Pascala) – rozumowanie przedstawione w Myślach przez Blaise'a Pascala mające dowodzić, iż warto wierzyć w Boga. Pascal rozpatrzył dwa przypadki dotyczące istnienia Boga:

Człowiek może wierzyć lub nie wierzyć w istnienie Boga. Jeśli wierzy, to traci życie doczesne (na rzecz modlitw i czynienia dobra) i otrzymuje życie wieczne. Jeśli nie wierzy, to zatrzymuje życie doczesne i traci życie wieczne. Pascal wywnioskował, że wiara bardziej się opłaca, ponieważ ryzykujemy tylko czas życia, który jest zazwyczaj krótki, a nagrodą może być życie wieczne[1].

20 stycznia 2022

Spiskowa teoria wirusa-cz.2. Eksperyment i recepta na zdrowie.

 Życie to nieudany eksperyment biologiczny...itd. ( to było już wcześniej), natomiast w przypadku zaistniałej sytuacji - eksperymentowi pod kryptonimem "covid-19 i jego pochodne"poddane jest całe społeczeństwo. Nie ma przeproś. Zarówno zaszczepieni jak i niezaszczepieni podlegają w pewnym stopniu obserwacji, tyle że nie wiadomo czy prowadzi ją:

1. ktoś osobowo do tego wyznaczony

2. inteligencja cyfrowa 

3. obserwuje  tylko matka Natura. 

W przypadku dwóch pierwszych 1. i 2. źródłem wszelkich danych są ludzie, którzy wklepują je w wirtualną rzeczywistość i/lub tylko własne notatki. 

A że ,jak wiadomo, ludzie bywają wybiórczo i chwilowo w zgodzie z prawdą (z różnych powodów) i lubią się z nią też mijać ( kłócić), więc i dane bywają różne. Zatem sama statystyka jako taka jest całkiem zdrowa, ale wnioski z niej wyciągnięte bywają chore.  I trzeba z nimi postępować jak z ludźmi. Wiedzieć, że żyją swoim życiem i albo nas straszą , albo powodują radosną euforię ( w skrajnych przypadkach) lub dają chwilowe poczucie szczęścia i zadowolenia z życia dopóki nie nastąpi przysłowiowe tąpnięcie. 

O szczęściu wypowiadało się wielu filozofów, tzw.chłopków roztropków i inne niezidentyfikowane i zidentyfikowane obiekty, a z okazji prowadzenia bloga - nie omieszkałam i ja ;-) więc pominę krainę( też wiecznej) szczęśliwości, a skupię się na strachu. 

Jego działanie ma dokładnie takie samo spektrum działania jak szczęście, tyle że działa w innym rewirze naszej energetycznej natury. Na jednych działa wybitnie mobilizująco, na innych destrukcyjnie i to co pomiędzy na pozostałych. I też nie jest wartością stałą (jak wszystko wokół ) gdy patrzymy na życie przez pryzmat energii i skutków jej działania w organizmie. Cóż można powiedzieć o zastraszonym ciele gdy człowiek nie panuje nad swoją psychiką i żyje w ciągłym stresie i strachu?

Potocznie mówimy, że kuli się w sobie, a to co w środku się z nim dzieje, na poziomie komórkowym i innych kapilar włoskowatych, w przewodnictwie nerwowym i innej produkcji nad i pod (np.skokach ciśnienia, tudzież cukru, poziomu mikro i makroelementów, elektrolitów) o jasności widzenia i przepuszczalności błon (niedziewiczych) - nie wspominając i nie zapominając. Sodoma i Gomora - takie spustoszenie...Powrót do normalności tj. własnej równowagi zdrowotnej zdaje się być stanem nie do osiągnięcia.

Więc jak tu zachować odporność na wirusa gdy :

a. straszą statystykami zakażonych i zgonów

b. pocieszają skutecznością szczepień

c. pocieszają skutecznością bycia niezaszczepionym 

d. straszą zmianami poszczepiennymi np. z powodu działania m- RNA itd. ?

e. własne( i obce) ekonomiczne lęki związane z zagrożeniem utraty aktualnego stanu szczęśliwości i posiadania

f. dodatkowe okoliczności zewnętrzne, na które nie mamy wpływu?

Z moich obliczeń (niestatystycznych) wychodzi, że trzeba  wrzucić luz w tym właśnie ostatnim aspekcie. To co często boli w tego typu stresującej sytuacji, to to, że  na pewne rzeczy nie mamy wpływu, a chcielibyśmy mieć coś/ kogoś (i kontrolę i wiedzę o czymś) a nie możemy mieć w pełni, tj tak by postępować wg. własnego ulubionego schematu związanego z naszą egocentryczną strefą komfortu.

Otwarty i elastyczny umysł jest w stanie sobie poradzić z tymi brakami . Skostniały ( ograniczony) - będzie w ciągłym stresie, a przez to i osłabiony organizm plus różne irracjonalne zachowania. 

Odzwierciedleniem  jest więc aktualny stan zdrowia( a raczej istniejące choroby i zaburzenia) i działania emocjonalne  pozbawione kontroli osobistej ( + skłonność ku  sytuacjom temu sprzyjającym ). Ciężka choroba jest takim stanem, kiedy musimy poddać się władzy( kontroli) innych i przeciw temu rodzi się w wielu osobach opór. Nie zawsze uzasadniony...

A wracając do p.3 i matki Natury- dla niej ma z pewnością znaczenie które osoby ( czyli jaki materiał genetyczny) są w stanie poradzić sobie z  wirusem typu SARS- CoV 2 bez szczepionki, a które  nie.  

Czy ten problem interesuje jakiś badaczy? Nie wiem. 

Wiem , że zainteresował ich gen słabości tj. skłonności ku ciężkiemu przebiegowi choroby*.

I nie ma to dla mnie osobiście większego znaczenia czy badacze zajmują się genem odporności czy nie, bo przecież i tak nie mam nad tym kontroli...tak jak i nad statystyką chorych, zgonów i zarażonych.....więc... luzik. 

Nie dać się zastraszyć żadnej ze stron- oto recepta na zdrowie?

*https://www.gazetaprawna.pl/wiadomosci/kraj/artykuly/8330907,koronawirus-naukowcy-z-umb-zidentyfikowali-wariant-genetyczny-ciezkiego-przebiegu-covid-19.html

 

18 stycznia 2022

Spiskowa teoria wirusa - cz. 1. Nic nowego.

 Przed przystąpieniem do prac polowych "z motyką na słońce" czyli do kobyły tematycznej o wirusie -wypada się przedstawić...  

Zwię się  "w temacie" i mam swoje lata  naliczane przeważnie po roku od momentu przyjścia na świat. Nie napiszę tu nic czego bym nie była świadoma na danym etapie poznania prawdy i czego nie doświadczyłam na własnej skórze. 

Doświadczenia wszelakie wskazują iż w społeczeństwie mamy do czynienia z:

1. oficjalnym ,ogólnie praktykowanym i nieświadomie lub świadomie akceptowanym drapieżnictwem materialnym, które przejawia się w podległości i zależności jednych od drugich czyli materialnej dominacji silniejszych, zwanych potocznie bardziej zaradnymi życiowo,  nad jednostkami słabszymi, które zostały w mniejszym stopniu wyposażone przez Naturę ( najpierw genetycznie, a potem wychowawczo i środowiskowo) w predyspozycje do wybicia się na niepodległość czyli do bycia na górze. Dotyczy to także relacji międzynarodowych.

2. drapieżnictwem energetycznym na poziomie bezpośrednich relacji międzyludzkich, kiedy przebywanie w czyimś towarzystwie (lub kontakt telefoniczny) i w danym otoczeniu sprawia, że czujemy się  potem wyssani z wszelkiej energii i chęci do życia . Styczność z takimi osobami powoduje  zmęczenie i wycieńczenie , które zwykle nazywamy po imieniu, mówiąc że ktoś działa nam na  nerwy(o ile nie zrzucimy tego na karb jakiś niewinnych okoliczności) i jesteśmy jak wypluci.  To samo dotyczy państw i działa na większą skalę jak w p.1

Czemu służą obie odmiany drapieżnictwa? Naturalnej biologicznej depopulacji, a wirus jest tylko smakowym dodatkiem urozmaicającym zachodzące w społeczeństwie procesy.

Silny wchłania słabego ( 1) lub czerpie z niego energię aż do śmierci (2) psychicznej lub fizycznej). Dotyczy to zarówno pojedynczych jednostek, jak i państw, grup kapitałowych, układów międzypaństwowych czy innych . Zawsze musi być jakaś góra i dolina i to co pomiędzy. 

Z punktu widzenia Natury i Wszechświata- taka jest kolej rzeczy, ze względu na to iż to właśnie różnice tworzą różnorodność ( jin- jang). 

Z punktu widzenia pojedynczych ludzkich jednostek/ państw/narodów/ związków/ unii - każdy dba o swój czubek nosa na różne sposoby, by przetrwać w jak najlepszej kondycji i "zdrowiu" w zmieniającej się stale rzeczywistości. 

I nie powiedziałam/napisałam tu przecież nic nowego, a jedynie zebrałam własne przemyślenia do kupy.

Ps. Być może cdn. bo jak wiadomo sporo drapieżników się kręci wokół , a i wampirów energetycznych nie brak...

16 stycznia 2022

O dziadowskiej konsumpcji i spiskowej teorii wirusa.

Z ostatniej chwili..." Dziady" A. Mickiewicza są nadal aktualne . Tyle wieków minęło, zmian konstytucyjnych i nieprawomocnych, przewrotów w przód i w tył, skoków technologicznych w dal i cyfrowych wzwyż, tyle rzutów na taśmy ( nie tylko z aferami) a wygląda na to, że nadal stoimy w miejscu z naszą narodowo-ucywilizowaną mentalnością . Najwidoczniej ciągle straszą nas duchy przeszłości, więc nic dziwnego że robi to też UE . Z różnym skutkiem i na różne sposoby.


 

Ponieważ ogarnęło mnie błogie lenistwo, a i głowa przy okazji odmawia posłuszeństwa, więc nie będę rozdzierać szat nad rozlanym mlekiem, z powodu teoretycznego braku powiązania racuchów (na zdjęciu) z Unią Europejską oraz z ciągle dążącą do mieć więcej bez włożenia ze swojej strony ekstra wysiłku na miarę wysuwanych żądań- kastą dziadów. Ta bowiem grupa społeczna, w odróżnieniu od rześkich dziadersów którzy cieszą się że żyją,  ma tak rozciągnięty żołądek, że pomocna może tu być jedynie bariatria* psychologiczna takoż wyspecjalizowany w swoim fachu krawiec ( niejeden), który w sprawny sposób zaszyje wszelkie dziurawe kieszenie i worki bez dna.

Ale po co mają mnie boleć jajniki z tego dość prozaicznego powodu (przecież to nihil novi), skoro temat pandemii i grup antyszczepionkowych zrzeszonych i niezrzeszonych z różnymi spiskowymi teoriami dziejów nadal pachnie świeżością mimo dość długiego wałkowania. 

Z powodu ciągłego odświeżania oblizanego ze wszystkich stron pandemicznego ciastka z kremem (bez wisienki na torcie) zamiast drożdżowego racucha czy zdrowego suchara , nadal konsumujemy internetowo,telewizyjnie i radiowo wirusa bez zasmażki w różnych konfiguracjach. I nadszedł chyba czas, by spojrzeć na pewną spiskową teorię dziejów z zupełnie innej strony...

Ps. Wygląda na to, że jeszcze coś mi się ubzdurało...

* np. rękawowa resekcja żołądka ( https://www.mp.pl/pacjent/dieta/odchudzanie/leczeniechirurgiczne/63452,rekawowa-resekcja-zoladka)


09 stycznia 2022

O znaczeniu siły bezwładności i jajach z niespodzianką.

 Czasem i tu można liczyć na jaja ...z niespodzianką.


Najwyraźniej oberwało mi się ( tym razem nie po łapkach - patrz zdj.), ale po łakomstwie, bo najwidoczniej byłam dość grzeczna w święta, więc i mnie się dostało powyższe. Ale , że już po wszystkim co zdrowe, spokojne i wesołe, spełniające wszelkie postanowienia i życzenia w Nowym Roku, to nadszedł czas na kolejne szaleństwa . 

Zaczęłam je już 2 stycznia od zjedzenia jajecznej czekolady, a co było potem lepiej nie mówić, bo skutki są widoczne (poprzedni tekst z okazji święta Trzech Mędrców). Tak rozpoczęłam karnawałową zabawę. Co było potem , Wysoki Sądzie,  nie pamiętam, ale wiem na pewno, że tłusty czwartek wypadł u mnie już wczoraj , w sobotę, bo zabrałam się za racuchy, a'la pączki.

 Pomna dawnego przepisu odświeżyłam przedświąteczne drożdże, 2 odchudzone smakowe serki homo, bezmolową mąkę sprzed roku i wszystko wymieszałam z mlekiem i kurzym( tym razem) jajkiem plus odrobina cukru i aromatu dowolnej nierozpoznanej już treści. Olej rozgrzałam do przezroczystej białości i czekałam aż zacznie pryskać na boki, co będzie widocznym znakiem iż nieźle go podgazowałam. Zawiodłam się gorzko. Zniesmaczona ściągnęłam fartuch zrobiony z czegoś łatwopalnego, ale za to śliskiego i bez zabezpieczenia dokończyłam robotę. Nie powiem, że paliła mi się w rękach, co to to nie. Racuchy wyszły całkiem do rzeczy( zdj. w następnym wpisie) więc w ten to sposób dzisiejsza  niedziela stała się ostatnim dniem karnawału. Korzystam zatem z okazji, by spędzić ją z przytupem. A że do zawrotu głowy od tańca to tylko przysłowiowy rzut beretem, to pomyślałam sobie, że napiszę najpierw tekst usprawiedliwiający moje następne tym razem postne szaleństwa, zamiast potem kajać się i zarzekać, że to wszystko to wina wina i sfermentowanych drożdźy w cieście (zaprawionych olejkiem rumowym i cytrynowym).  Szykuję się bowiem z motyką na słońce, czyli na wpis o nowym, wyczekiwanym, wymarzonym Bez( w)ładzie.  O ile mi oczywiście siła bezwładności na to pozwoli...

06 stycznia 2022

Świat według Polsatu i sercowe zawroty głowy.

 Dopadło i mnie z okazji dnia wolnego od zakupów sklepowych, więc zamiast obejrzeć " Świat według Garpa"* czy innych Kiepskich, Bundych, to korzystając z ponadwymiarowego czasu dopołudniowego zebrało mi się na obejrzenie "Punktu widzenia"(Polsat) **. Można śmiało czytać post i obejrzeć program. To prawie świeżynka - z wczoraj.

Obejrzałam oczywiście, jak zwykle, z porannym opóźnieniem,tj. z godzinę wcześniej(zanim zaczęłam pisać post), a to z powodu bycia podstarzałym skowronkiem, a nie wiekową sową ślęczącą w nocy z noktowizorem w oczach - to tak z punktu widzenia zegara biologicznego, a nie mnie. 

Czasu i cierpliwości wystarczyło mi na pierwsze 17 minut, resztę zostawiłam sobie na popołudniowy deser, żeby uniknąć nagromadzenia zbędnych myśli kołtuniących się w skołowanej głowie. Bo po co mam sobie zawracać głowę skoro wolę Wisłę kijem...

Korzystając z macania się błon komórkowych w miejscu  zwanym synapsami ***  i chcąc zapobiec przewidywanemu wycieńczeniu gruczołów wydzielniczych i  napięciu mięśni aż do bolesnego skurczu, postanowiłam powić swoje trzy grosze w poruszonym do 17 minuty temacie. Nie żebym się pchała między młoteczek a kowadełko, bo był tam red. G. Jankowski, ale przecież nie zniżę się do napisania komentarza pod  zamieszczonym filmikiem, bo  jednak mam skłonność do wydobywania się na powierzchnię a nie dołowania ( to wolę robić na blogach upss...).

Po takim wstępie można się teraz spodziewać  ostrej krytyki jednej ze stron  przez drugą. Tymczasem prof. W. Modzelewski ( prawnik) i prof. M. Banach ( kardiolog) dość zgodnie i spokojnie współżyli ze swoimi poglądami i obyło się bez redaktorskiego sędziego głównego, rozdzielającego przeciwników zapieczonych w swoich racjach, w związku z usunięciem konta Konfederacji przez FB. 

W czasie dalszej dyskusji związanej z kwestią szczepień i wiary w naukę tj. medycynę, prof. Banach dziwił się (?) że jak to jest możliwe, że ludzie leczą się u specjalistów i nie podważają pomocnej im w konkretnym przypadku wiedzy naukowej i kompetencji lekarzy, a mają wątpliwości co do szczepionki . 

 Postanowiłam zatem tu i teraz wyjaśnić ten społeczny fenomen. 

Społeczeństwo jest podzielone na tych, którzy:

1.- wszystko przyjmują bezkrytycznie i na wiarę, bo myślą że etyka ,moralność i życzliwość = też wyższe wykształcenie więc u-wierzą we wszystko z powodu prowadzenia życia zgodnego z powyższymi wartościami

2.- przejechali się na własnej naiwności i zeszli z chmur na ziemię, więc omijają oficjalną naukę szerokim łukiem

3.-  nie przywiązują wagi do swojego zdrowia lub nie mają możliwości by się nim przejmować

4. - samodzielnie radzą sobie z drobnymi uciążliwościami i tylko w ostateczności decydują się skorzystać z pomocy lub wcale

5.- mają własnych rodzinnych lekarzy, którzy pomijają oficjalne procedury i kierują się zdrowym rozsądkiem- tak po znajomości

6.- leczą się, bo po prostu wierzą w człowieka i specjalistę i mają dobre doświadczenia

Procent niezaszczepionych jest  odzwierciedleniem, wg. mnie (w ogólnym przybliżeniu) liczby osób nie korzystających lub korzystających w niewielkim stopniu i bardzo sporadycznie z opieki medycznej .  Stosunek wygląda 2 ( p.1,6): 4 (p. 2, 3,4, 5)

Ciekawe jak to się ma do liczby osób tzw. biernych zawodowo z różnych powodów? I jak to się ma do liczby osób odprowadzających składki zdrowotne? Ale to przecież nie moja głowa, tylko bardziej ministra Niedzielskiego ( ekonomista)  Bo przecież nie prof. M. Banacha...Bo on jest przecież od spraw sercowych...

Ps. Być może, że są tak poza tym jeszcze i inne grupy społeczne, które można by było dodać czy wyszczególnić w tym podziale, ale nie mnie przecież ma od tego boleć głowa...

Ps. Kurcze, przypomniałam sobie, że jednak obejrzałam wszystko do końca...Deseru nie będzie. ;-( Pocieszę się może czymś innym...

* https://www.filmweb.pl/film/%C5%9Awiat+wed%C5%82ug+Garpa-1982-12103

** https://www.youtube.com/watch?v=WrC2B5t3X-o

*** https://www.medonet.pl/zdrowie,synapsa---rodzaje--rola-w-medycynie,artykul,1726783.html