27 lutego 2022

O prawie do normalności i diecie.

 Kiedyś , a było to dawno temu, byłam prosta jak budowa cepa. Czy to samo dotyczyło też norm- nie wiem, bo moja pamięć i niepamięć (w tym duchowa) nie sięga tak daleko. W każdym razie, w związku z osobistym rozwojem wyobraźni, mam nadzieję , że niechorobliwym, postanowiłam powrócić np.do dekalogu i jego 10 przykazań by przyjrzeć się sobie i światu przez ten pryzmat ,z powodu umiejscowienia ( w chrześcijańskiej strefie wpływów). 

Zadałam sobie znowu pytanie: w jakim stopniu  wspomniany Dekalog mógłby  być wyznacznikiem normalności dla mnie czy innego  człowieka. Nie omieszkałam oczywiście, tym razem dla utrudnienia , dodać do tego podział  na :

a. jak jest realizowany w myślach 

b. jak jest realizowany w mowie

c. jak jest realizowany w uczynkach 

To samo może zresztą dotyczyć każdego innego zbioru praw/ zasad/ reguł , o ile się czymś takim w ogóle w życiu kierujemy. 

Kiedyś było to prawo zwyczajowe * ( było prawem niepisanym przekazywanym ustnie z pokolenia na pokolenie).

I bez względu na to, czy mamy coś narzuconego odgórnie, czy jest to prawo zwyczajowe, od każdego z nas indywidualnie zależy w jakim stopniu coś ma w naszym życiu rację bytu lub czy jej nie ma.   Stosujemy się do czegoś lub nie, w zależności od wyznawanych wartości i  posiadanych możliwości działania . Zwykle tak jest, że dane zasady/ reguły/ prawo przyjmujemy za swoje i identyfikujemy się, gdy są w zgodzie z:

1. wyznawanymi przez nas wartościami wewnętrznymi( etyczno-moralno- duchowymi)

2. interesem ( w szerokim znaczeniu tego słowa)

3. inna możliwość ?

Tak więc, w zależności od tego czym w danym momencie się  kierujemy ( 1/2/3) albo stosujemy się do jakiś norm/ praw itp., albo je olewamy. I dotyczy to wcześniej wymienionych poziomów życiowej rzeczywistości ( a/b/c). 

 Wszelkie wydarzenia zewnętrzne , na które nie mamy indywidualnie wpływu, a burzące naszą normalność tj. np. państwową/ partyjną/ grupową/ indywidualną/ rodzinną / unijną  strefę komfortu ( psycho-fizycznego) będziemy uważać za odbicie od normy. 

Patrząc przez taki pryzmat można śmiało stwierdzić, że cały świat oszalał. Łącznie z nami, bo przecież w nim uczestniczymy będąc dla najbliższego otoczenia oazą spokoju skąd czerpie się poczucie bezpieczeństwa, albo przyczyną i źródłem nieustannych skoków ciśnienia, prowadzących do udaru czy innego zawału państwa/ układu. 

A że jak wiadomo, właściwa dieta jest źródłem zdrowia i ma wpływ na gospodarkę hormonalną , więc w obliczu istniejącego stanu zapalnego  w organie zwanym Europą  ( jest agresor - są przeciwciała/ przeciw-działa ) trzeba liczyć się z możliwością jej wprowadzenia . W jakim stopniu będzie to miało/ ma wpływ na naszą normalność, niech sobie każdy sam odpowie. 

 Najmniej  ucierpią ci, którzy od lat są na właściwej diecie bez zgubnych powiązań (lub/i stosunkowo daleko), a najwięcej ci, którzy nie wiedzą z czym to się je= wiąże. To ci, którzy przeważnie mieli wszystko podane na tacy. Od lat i pod nos. Bez włożenia ze swojej strony większego wysiłku.


* https://pl.wikipedia.org/wiki/Prawo_zwyczajowe

Prawo zwyczajowenormy prawne trwale i jednolicie wykonywane w przekonaniu, że są obowiązującym prawem. Prawo zwyczajowe nie pochodzi od żadnej instytucji, lecz zostaje wykształcone przez społeczeństwo w toku historii. Zwłaszcza w czasach najdawniejszych, było prawem niepisanym przekazywanym ustnie z pokolenia na pokolenie. Z czasem normy były utrwalane w formie pisemnej (np. dokumenty stwierdzające dojście do skutku czynności prawnej, przywileje, wyroki sądowe). Normy prawa zwyczajowego odegrały szczególną rolę w rozwoju prawa międzynarodowego. Prawo zwyczajowe z reguły przechodzi proces kodyfikacji (lub inkorporacji).

24 lutego 2022

O znaczeniu testów w przyrodzie czyli jak oddzielić ziarno od plew.

 Są testy i teściki. Poczynając od tych sprawdzających wiedzę na poszczególnych etapach edukacji, po te specjalistyczne, związane  np.z predyspozycjami do wykonywania określonego zawodu ( kierowcy rozmaitej maści , w tym wózków widłowych itp dźwigów), alergiczne, przesiewowe, ciążowe i...  psychologiczne.Dziwi mnie niepomiernie, że nie podlegają im politycy sprawujący/ starający się o wyższe stanowiska / władzę . Być może jest to spowodowane tym iż mogłoby się okazać iż im wyżej tym większe odchyły od normy? Tyle, że nie wiadomo czy w ogóle jest ustalona jakaś norma , która stanowiła by aktualny punkt odniesienia.  Przyjmuję więc, że skoro nie ma takiego sitka , więc nic dziwnego, że na odpowiednio wysokie stanowiska trafiają rozmaite fusy. A uściślając to chodzi mi o tyfusy pokroju Władymira P.  Aż strach pomyśleć co by było, gdyby  główną organizacją decyzyjną na skalę światową stałoby się jakieś Stowarzyszenie Psychologiczno-Psychitryczne, bo mogłoby się okazać, że do sprawowania władzy na określonym terenie na danym etapie rozwoju ( w danym państwie) trzeba posiadać takie cechy, które np. wykluczają nas z normalnego życia szarej tłuszczy.

Postuluję więc, by jak najszybciej wprowadzić właściwą selekcję psychologiczno-psychiatryczną, aby w przyszłości ( o ile jakaś będzie) uniknąć podobnych sytuacji, tj.zagrażających światowemu/ państwowemu s-pokojowi. 

Ponieważ możliwości działania i wpływu na Putinka. i jego otoczenie są dość ograniczone dla zwykłego Kowalskiego, Browna, czy innego Lebiediewa, postanowiłam skorzystać z prywatnych zasobów energii, w celu zasilenia zaburzonych osobowości rosyjskiej wierchuszki właściwymi prądami myślowymi. 

Proponuję podjąć wspólny rytuał wysyłania miłości w wiadomym (rosyjskim) kierunku , bo ma ona działanie uzdrawiające chorych i potrzebujących wsparcia. Może gdyby tak wszyscy wysłali podobną energię w tym samym momencie, byłaby szansa, że coś się może zmienić, np:

1. poprzez zmówienie Nowenny Pompejańskiej* ( w intencji wiadomego człowieka)

2. nadmiar energii o odpowiednim napięciu jak wiadomo grozi porażeniem 

3. poprzez odprawienie egzorcyzmów na odległość 

4. przez zwrócenie się o pomoc do św. Rity z Cascia** ( patronki od spraw beznadziejnych)

Ps. Już dawno zauważyłam u siebie skłonności do  parapsychologii, ale zabawa w elektryka- - mętafizyka jest dla mnie zupełnym novum.

Ps. Przy zaistniałej sytuacji - wykluła mi się też nowa teoria spiskowa, dotycząca źródła zjadliwego wirusa. Chiny zdają się być w niej tylko roz-nosicielem. By nie rzec -kurierem i drugim ogniwem, a nie zarzewiem. Przecież tak też mogło być? 

Ciekawe co tam słychać z tymi testami i Sputnikiem( szczepionką) w Rosji?


*https://nowennapompejanska.info/swiadectwa/maryja-uleczyla-mnie-z-choroby-psychicznej/

**http://swietarita.blogspot.com/2013/10/uzdrowienie-z-choroby-psychicznej.html



23 lutego 2022

Wyszczekana chwila wytchnienia.

 Tak patrzę na siebie, na dotychczasowe wpisy na blogu i wyszło mi, że jestem dość wyszczekana.Tymczasem tak w ogóle , w życiu-wcale mi się nie chce szczekać. I w tym problem...

Zmotywowana demotywatorem u Jotki (https://paniodbiblioteki.blogspot.com/2022/02/na-przeamanie.html?showComment=1645602211433#c3434225754764830844) postanowiłam zastosować się do wskazówki Coco Chanel czyli podjąć desperacką próbę wyglądania młodo.Jaki będzie efekt końcowy- już wiadomo. Przybędzie latek. Ale co mi tam- wszelkie zmiany pozostaną powierzchowne. A że nic a nic nie zmądrzeję ? a zdziecinnieję- może to i lepiej?

I miał być tu mądry wpis,

 już byłam w ogródku, witałam się z gąską, * 

od wczoraj myśli zbierałam,

a wyszło wielkie nic.

Wszystko zapomniałam

co mi chodziło po głowie

więc wyszczekam swe żale.

Tak słowo po słowie:

że  deszcz nie świeci należycie

że słońce nie pada na moje okrycie

że nieba nie ma na ziemi

że ziemia nie ma promieni

że wszystko na odwrót się dzieje

że moje ego szaleje. 

Dużo by jeszcze wymieniać

lecz po co? skoro to nic nie pomoże.

Więc zamiast ględzić o niczym

pomieszam sobie w głowie.

Jest wtedy szansa, że słowa 

połączą się właściwie

i żale precz odejdą, a z nimi niepogoda.


* https://literat.ug.edu.pl/amwiersz/0065.htm


21 lutego 2022

O prostocie światowego życia podczas zaćmienia umysłu.

Czasem mam wrażenie, że życie jest bardzo proste . Teoretycznie jego myślą przewodnią może być: żyj i daj żyć innym. I niby tak, a jednak nie jest to takie proste, ponieważ żyjemy we wzajemnych zależnościach, zwykle powiązani/ związani: jak nie (z) rodziną, to relacjami sąsiedzkimi, stosunkami pracowniczo-towarzyskimi i międzynarodowymi biznesami.

Jak wiadomo, wszelkie związki międzyludzkie,w takim samym stopniu jak nasze własne odbicie w lustrze, mogą być dla nas bodźcem do emitowania w eter fal o różnym napięciu i długości i nie zawsze to będzie tęcza wprawiająca w zachwyt nasze otoczenie, chociażby z tego powodu, że chodzące lub toczące się/ przemykające obok cielesne odbiorniki naszych emocji mają założone  własne filtry, które potocznie określamy jako osobisty pryzmat/punkt widzenia.  I niekoniecznie są to różowe okulary.

Dopóki patrzymy na świat poprzez ten filtr, mamy co nieco za(s)krzywiony obraz rzeczywistości. Tym filtrem jest po części też nasze małe osobiste ego, które poszukuje najlepszych i najwygodniejszych dla siebie życiowych rozwiązań. Nic dziwnego, bo tak właśnie działa  instynkt  w świecie przyrody. Każdy najpierw patrzy swego czubka nosa, a dopiero potem martwi się o resztę. (Czy jest możliwe odwrócenie kota ogonem, niech każdy sam sobie odpowie. Za siebie i do siebie, bo podobno ściany mają uszy.)

Tymczasem, zgodne życie w jakiejkolwiek zbiorowości wymaga pewnych poświęceń. A z tym ,jak wiadomo, bywa kiepsko, mimo zadeklarowanych chęci do pokojowego współżycia i współistnienia różnorodnej różności. 

Takim pojedynczym, chociaż zbiorowym osobnikiem jest np. państwo, drużyna, firma, czy inna orkiestra . W każdym takim organizmie toczy się walka, o to kto będzie grał pierwsze skrzypce- jeżeli w ślad za tym będą szły określone przywileje i profity.

Nie ma walki, jeżeli świadomi członkowie dowolnej zbiorowości wybierają na pierwszego skrzypka- najlepszego gracza spośród zawodowców, a nie pociotka szefa kasyna czy innych gier hazardowych. Kiedyś hazard był w wielu krajach zakazany i wiązał się z  utratą (podobno) reputacji, ale zmiany norm społecznych uległy zmianie i obecnie jest traktowany jako rozrywka" *, więc w efekcie mamy to co mamy. Ponadnormatywny egocentryzm .

 Jeżeli wejdziemy na jeszcze wyższy poziom, to możemy spojrzeć na świat i w taki sposób. Trzeba podzielić światowe role- funkcje-  jak w zgodnie grającej orkiestrze pomiędzy wszystkich uczestników, tak aby nikt nie czuł się mniej ważny od pozostałych. Ale bądź tu mądrą i pisz wiersze...jak to zrobić? Skoro wszystkich indywidualnie nie da się zadowolić...

Musielibyśmy wrócić do czasów- nie przed Chrystusem, ale zanim nastał Chaos.

Bo co do tego to chyba nikt nie ma wątpliwości? Nawet jeżeli w pojedynczych szufladkach wszystko jest chwilowo poukładane, to i tak nie można powiedzieć, że szafa gra, bo część światowej klasy muzyków fałszuje i nie chce się podporządkować/ poświęcić dla większego dobra wspólnego . A powody są znane....Realizuje się nie politykę światową, ale małe egocentryczne cele. Być może po to by przejść do historii/ pamięci....Chlubnej i niechlubnej w tym samym momencie ( w zależności od tego kto ocenia). Bo przecież wszystko zależy od tego pryzmatu przez jaki patrzymy na życie. Jako prywatna osoba, jako naród, jako państwo, jako część składowa planety. 

Tyle tych filtrów/ klapek na oczach, że kiepsko widać. To mi wygląda na zaćmę, albo/i zaćmienie...Umysłowe. 

Może być i pomroczność.

Ps. No i jakoś skleciłam ten mebelek/ wpis. Tak na wzór. :)

* https://www.uzaleznieniabehawioralne.pl/hazard/co-to-jest-hazard/

Słowo „hazard” pochodzi z języka arabskiego: „az-zahr” znaczy „kostka”, „gra w kości”. W języku angielskim, dosłownie przetłumaczone, oznacza „ryzyko”, „niebezpieczeństwo”. W języku francuskim słowo hazard oznacza przypadek, traf, ryzyko. W słowniku języka polskiego hazard jest definiowany jako „ryzykowne przedsięwzięcie”, „ryzyko w grze”, „narażanie się na niebezpieczeństwo, ryzykowanie”.

Hazardzista to – osoba, która uczestniczy w grze, gdzie decyduje przypadek, ryzykując pieniądze lub inne dobra, w celu uzyskania jakiejś korzyści (np. materialnej czy emocjonalnej).

 

15 lutego 2022

Ciocia Dobra Rada czyli jak zluzować majty i zostać płaskoziemcem.

 Jeżeli cierpimy  z powodu przerostu prostaty, tudzież nadmiernego przyrostu tkanki zwanej smakowicie słoninką tudzież oponką, wałeczkiem czy inną gąbeczką czy  naddatków innego rodzaju, to naturalną i uznaną za normalną jest chęć uwolnienia się od cierpienia. Chociażby z racji wrodzonych skłonności do bycia szczęśliwym i zadowolonym z życia. Jeżeli ktoś myśli odwrotnie- to najprawdopodobniej jest w błędzie genetycznym lub jakaś siła wyższa , a raczej oddolna  ( by nie rzec- diabelska) maczała w tym palce.

Jednym z rodzajów przerostów często spotykanych jest przerost własnego /cudzego ego. Ćwiczenie poniższe dotyczy osobistych ograniczeń, więc luzowanie obcych gaci zostawmy w spokoju, ze względów oczywiście higienicznych. Bo o higienę własnego umysłu dbać należy należycie, a grzebanie w cudzym zostawić ( w razie potrzeby) sprawnemu "chirurgowi".

Po krótkiej rozgrzewce przejdźmy do meritum ćwiczenia. Można je wykonać w myślach/(wyobraźni) lub korzystając z kartki papieru. Pozwólmy zaszaleć naszemu ego i postawmy się na takim szczeblu drabiny , na takiej wysokości, na jakiej oceniamy naszą obecną pozycję. Obok dodajmy dla porównania kilka innych osób np. ze dwie  , z którymi mamy chwilowo na pieńku i jedną-dwie, z którymi ( umownie) trzymamy sztamę. Możemy zapisać je inicjałami, w przypadku  skłonności do upraszczania wszelkich schematów.(to samo ćwiczenie może dotyczyć stosunków w pracy). 

Skoro mamy jasny obraz osobistej hierarchii najbliższego czy dalszego otoczenia, który to obraz nas spina prowadząc do autodestrukcji ( w najgorszym przypadku) lub nadmiernie nadyma prowadząc do przerostu ego- jedyne co nam pozostaje to wyimaginowaną/ narysowaną drabinę społeczną/ rodzinną/pracowniczą/  położyć na ziemi czyli zmienić położenie kartki z rysunkiem,  o kąt 90 stopni.

Jeżeli już znaleźliśmy się na ziemi wraz z innymi-możemy wreszcie spojrzeć na bliźnich zupełnie inaczej. Nasze wcześniejsze ograniczenia w relacjach z innymi powoli znikają wraz z powtarzanym ćwiczeniem.

 Przerost ego może wymagać dodatkowych ćwiczeń, ze znanych powodów. Tu potrzebne są okulary progresywne ( w celu zachowania ciągłej elastyczności spojrzenia na ludzi wokół ) do czasu dopóki nasza schorowana i pozbawiona połączenia z ziemią i innymi osobowość nie poczuje gruntu pod nogami.

Ćwiczenie najlepiej powtarzać zaraz po stresującej sytuacji ( w  dowolnym czasie wolnym naszego umysłu) lub tuż przed zaśnięciem.

Pozycja horyzontalna wszystkich wokół i w tym przypadku jest gwarantem wygodnych i spokojnych snów ( pomijam problemy z oddychaniem- tu zalecana jest pozycja prawie półsiedząca). 

Wystarczy rozejrzeć się po miejscach pochówku....wszyscy odpowiednio uziemieni. Być może w wielu przypadkach za wcześnie lub z deko ...za późno?

14 lutego 2022

Prosta symulacja politycznego bezprawia.

 Oj, nie wiem czy diabli mnie nie wzięli, bo skusiłam się, nie pierwszy zresztą raz, na kolejną myślową symulację. * I chociaż znaczenie tego słowa jest dość szerokie, to od razu wykluczę :

a. symulację komputerową

b. symulację choroby

c. inne specjalistyczne  rodzaje

Postanowiłam dokonać symulacji myślowej na żywym  i dychającym od początku dziejów organizmie jakim jest państwo**. Będzie to  pobieżne i ogólnikowe modelowanie , więc jaki będzie kształt ostateczny wpisowej fryzury, okaże się na końcu. I znowu postawiłam sobie pytania( w obliczu aktualnej sytuacji międzynarodowej):

a. w jakim stopniu -w różnych rejonach świata, zwykłemu Nowakowi, Smithowi czy innemu Lopezowi, oraz Nkosiemu. Mohamedowi, Nakamurze, Ivanowej itd. potrzebna jest do szczęścia polityka i państwo? 

b. co by było gdyby nie było formy zwanej państwem i tego co ze sobą to pojęcie niesie? ( patrz definicje ** )

c. jak wyglądałby świat i życie na Ziemi jeżeli byłoby tylko jedno państwo oparte o teorię solidarystyczną (jej twórcą  był Émile Durkheim: " państwo powstało  jako forma solidarnego dzielenia się obowiązkami."**) , ale kontynuacja tej myśli miałaby  nieco inny wymiar?

d. czy jest możliwe osiągnięcie takiego poziomu indywidualnej świadomości, by np.taka idea miała rację bytu? 

Jest pytanie- jest odpowiedź:

a. punktem wyjścia jest teza/stwierdzenie, iż polityka i państwo - jako takie, nie są potrzebne ludziom do życia codziennego (oprócz tego, że są przyczynkiem do prowadzenia dyskusji , w takim samym stopniu jak np.kwestia wiary/niewiary)

b.życie bez granic i bez prawa wiązałoby się:

-  z koniecznością naturalnego łączenia się ludzi w większe struktury w celu zapewnienia sobie bezpieczeństwa i źródła utrzymania ,

-  z koniecznością  samowystarczalności  osobników żyjących samotnie

Obie "must have" mają się całkiem dobrze w obecnej rzeczywistości a istnienie państwa i polityki nic nie zmienia. Jedyne co się zmienia  to to, od kogo dostajemy pieniądze/kartę płatniczą/ czy inne środki i dobra na utrzymanie się przy życiu. Ameryki tu nie odkryłam.

Szara strefa jako taka by zniknęła, ponieważ nie byłoby prawa w aktualnym jego rozumieniu, a funkcjonowałyby jedynie tzw. osobiste porachunki/ rozrachunki/ umowy na gębę. 

To, w jaki sposób rozwiązywałoby się problemy w takim wyimaginowanym  bezpaństwowym świecie - tak jak i obecnie, przy istniejących strukturach państwowo-prawnie-terytorialnych  - zależy w gruncie rzeczy od naszej świadomości osobniczej . Jaka świadomość - takie zachowania. Jaka świadomość - takie prawo.

c. jeżeli byłoby solidarne dzielenie się obowiązkami - to i solidarne dzielenie się dobrami/zyskami/ wartościami/efektami ( w szerokim rozumieniu), bo jak wiadomo solidarność zobowiązuje. Pierwsze warunkuje drugie.

d. co do osiągnięcia właściwego poziomu świadomości w celu realizacji  bezpaństwowego/ jednopaństwowego globalnego świata- mam sporo wątpliwości, bo historia cywilizacji pokazuje, że życie kieruje się innymi prawami...


*https://pl.wikipedia.org/wiki/Symulacja

**  https://pl.wikipedia.org/wiki/Pa%C5%84stwo

Państwoforma organizacji społeczeństwa mająca monopol na stanowienie i wykonywanie prawa na określonym terytorium. Ma zdolność do nawiązywania i utrzymywania stosunków dyplomatycznych z innymi państwami. Jest często mylone z narodem i krajem

- Państwo jest przymusową organizacją, wyposażoną w atrybuty władzy zwierzchniej po to, by ochraniać przed zagrożeniami zewnętrznymi i wewnętrznymi ład, zapewniający zasiedlającej jego terytorium społeczności, składającej się ze współzależnych grup o zróżnicowanych interesach, warunki egzystencji korzystne odpowiednio do siły ich ekonomicznej pozycji i politycznych wpływów[1]

- „Państwo jako podmiot prawa międzynarodowego powinno mieć następujące elementy:

  • stałą ludność,
  • suwerenną władzę,
  • określone terytorium (wielkość państwa nie wpływa na jego podmiotowość) oddzielone od innych granicą,
  • zdolność wchodzenia w stosunki międzynarodowe”[2].

Nic ciekawego.... to tylko Walentynkowa chwila wytchnienia.

 Co tu dużo mówić. Jeżeli miałabym podsumować ostatni rok- od Walentego do Walentego- to śmiało mogę powiedzieć, że od pewnego czasu prowadzę całkiem zwyczajne , normalne, gówniane życie. Ptaszki dokazują, świergolą, kupki wykupują.

Nie ma to jak nawóz naturalny. Wie o tym z pewnością szałwia, która nadal trwa na okiennym posterunku i wyczekuje z utęsknieniem  łajna rozcieńczonego wodą. Herbatka z takiej szałwii smakuje wybornie. A zapach ...hm... palce lizać.

A że mówią: "kto z kim przestaje- takim się staje", więc jestem na dobrej drodze by móc o sobie powiedzieć, że ze mnie całkiem niezły ptaszek...A może ptasica? ( ptica byłaby nie na miejscu w obecnej sytuacji politycznej)

06 lutego 2022

Wielki reset czyli rzut oka na globalną politykę społeczno-ustrojową .

 Pomna:

1. obejrzanego występu podesłanego przez Lecha w komentarzu ( poprzedni post)

2. naturalnego porządku rzeczy 

3. hierarchii panującej w łonie poszczególnych gatunków

4. wyrażenia "jako w niebie tak i na ziemi "( to co w górze- to na dole) 

doszłam do wniosku, że tak w ogóle, to mamy do rozwiązania kilka równań  na miarę naszego gatunku:

a. to z wielką niewiadomą: - jest jakiś Dyrygent czy go nie ma? 

b. te - z wielką wiadomą: 

- jakie to ma dla nas indywidualnie znaczenie? 

- czym się kierujemy dokonując  wyborów w danym momencie? 

c. czy potrzebny/niepotrzebny jest nam reset osobisty i światowy , a jeżeli tak to jakiego rodzaju?

Bez względu na to kto i jak rządzi w poszczególnych państwach: religia (  duchowieństwo) czy wręcz przeciwnie ( poganie i mędrca szkiełko i oko), bezhołowie, anarchiści czy inne dusze zagubione- globalna rzeczywistość  ciągle się zmienia.

 Świat i społeczeństwo zdaje się podążać w kilku kierunkach  ustrojowych:

1.. Kierunek związany z tzw.odgórnym uszczęśliwieniem na siłę. Takie rządy nazywa się wtedy totalitarnymi* lub w nieco skromniejszej, okrojonej wersji - są to rządy autorytarne** z powodu nieco mniejszej ingerencji w życie osobiste obywateli.

2. Liberalizm, parlamentaryzm i rządy demokratyczne zdają się stać w opozycji do w/w i przez to być miodem na  serce dla umęczonego społeczeństwa.

3. Antyautorytaryzm  ( tu poprawka- autoautorytaryzm to sobie mogę wsadzić gdzieś...;-)

"..... definiowany jest jako „system rządów, w którym władza jest w rękach armii lub jednej partii i nie podlega kontroli społecznej”, „narzucanie swojej woli, poglądów, wymuszanie posłuszeństwa”, a także „system wartości nakazujący bezwzględne podporządkowanie się normom i nakazom osób sprawujących władzę”[1]. Antyautorytaryści zazwyczaj wierzą w pełną równość wobec prawa i pełne swobody obywatelskie.

Czasami termin ten używany jest zamiennie z anarchizmem – ideologią, która zakłada sprzeciw wobec władzy lub hierarchicznej organizacji w stosunkach międzyludzkich, w tym również wobec systemu państwowego jako takiego"***

4. itd. co by nie było....jakiś ustrój zawsze jest, nawet jeżeli miałby to być antyustrój.

 Tymczasem życie prowadzi własną politykę.

Jak wiadomo zostaliśmy nierówno uposażeni już od samego początku tj. w momencie poczęcia. Wspinanie się, w trakcie dalszego życia ,na szczyty własnych możliwości i potem czerpanie  z tego  profitów jest , jak się okazuje, nie dla wszystkich -też ze względu na indywidualny pakiet możliwości i zdolności, z których korzystamy w trakcie żywota.

Jedni umieją się z tym pogodzić, a inni nie , i wtedy szukają np.rozwiązań siłowych.  Jednym "udaje się w życiu" z powodu nie tylko tradycji rodzinnej, włożonego wysiłku i bogactw naturalnych . dlatego oprócz podziałów ustrojowych ,związanych  z prowadzoną polityką ****( warto poznać co oznacza to słowo) i posiadaniem władzy, mamy w każdym społeczeństwie podziały ekonomiczne.

Bez względu na ustrój polityczny i partię/osobę/religię dzierżącą władzę, za każdym razem otrzymujemy podstawowy podział na: 

a. jakąś górę tzw. elity

b. niziny tzw. doły

c. to co pomiędzy, zwane zwykle klasą średnią

A  że lepiej sytuowani przeważnie wolą żyć spokojnie , to  gwarantem ma być rzucenie reszcie, lekko i ciężkostrawnej polityki społecznej z mniej lub bardziej suto zastawionego stołu.

 Kto i kiedy zalicza się do dołów, klasy średniej i elity - też stale ulega zmianom. Pomijam  fakt, że często siebie widzimy inaczej,a inaczej postrzegają nas inni. 

Ten sam  podział podstawowy ( a,b,c)dotyczy państw, regionów czy narodów, itd.

I teraz tak się zastanawiam : co mógłby zmienić ewentualny reset?

I wychodzi mi, że dopóki nie będzie globalnej zmiany świadomości, jednoczesnej u wszystkich ludzi (?), to jedyne co uległoby zmianie wskutek jakiegokolwiek mniej lub bardziej realnego resetu, to ewentualna zmiana elit .

 Równie dobrze może chodzić w tej spiskowej teorii dziejów o zachowanie aktualnego status quo*****, co nie wszystkim  może się podobać, bo blokuje możliwość wybicia  innych ponad stan, przeciętność ( normalność, itp.) czy obecną przynależność klasową .

Jednym słowem - nie dzieje się nic nowego....czego by do tej pory nie było. 

Każdy przewrót, rewolucja,  zamachy stanu tak jak indywidualne sukcesy/przegrane -gdzieś człowieka/państwo/religię przyporządkowują. Do jednej z klas/grup społecznych.

 Problem leży więc jak zwykle w świadomości własnych możliwości i ich akceptacji lub stawieniu oporu...Samemu sobie? Bo przecież należymy do jednego gatunku...

Ps. A teraz czas na reset, bo przecież polityka mnie w ogóle nie interesuje...

*https://pl.wikipedia.org/wiki/Totalitaryzm

**https://pl.wikipedia.org/wiki/Autorytaryzm_(ustr%C3%B3j)

***https://pl.wikipedia.org/wiki/Antyautorytaryzm

****https://pl.wikipedia.org/wiki/Polityka

*****https://pl.wikipedia.org/wiki/Status_quo_(psychologia)



05 lutego 2022

Sportowe życie wędzonki i ceny.

 Jedni lubią klepać się/ zwierzę/ innych  po ramieniu takoż tyłku, a inni po kieszeni. Poklepałam się ochoczo i ja i postanowiłam w ferworze olimpijskim skomentować skoki...mimo że w Pekinie jeszcze nie skaczą konkursowo. 

Osobiście, życie skoczka ( konika nieszachowego) prowadzę już od dawna. A to skoczę do sklepu, do śmietnika, do piwnicy, do dentysty, na targ itd. czasem w odwiedziny. Ale te ostatnie , to  zaliczam do wyskoków.

Tym razem postanowiłam skoczyć - kolejny raz do kolejnego sklepu i na targ, by upewnić się we własnych wspomnieniach jakie to sympatycznie przyjazne były kiedyś ceny... 

1.Teraz wchodzę na wieżę :

Skoki cen jak wiadomo nie wszystkim służą. Szczególnie bolesne są te wybijające wzrok i umysł z przyzwyczajenia do znanych cyferek przy poszczególnych produktach.Tu akomodacja* oka niewiele pomoże, a i okulary można spokojnie zostawić w domu. A na to co napisano drobnym drukiem  lepiej nie patrzeć, żeby się nie zniechęcać, przynajmniej do czasu dopóki "złoty cielec" brzęczy w kieszeni.

2. Już jestem na Belce**tylko nie wiem na której. Czekam na sygnał  od trenera Nowy Ład.

A. nie jest to pułap cen z grudnia- to wiem na pewno

B. w styczniu  trener przeniósł mnie na wyższy stopień  wtajemniczenia z 2. 49 na 2. 85złp

C. w lutym znów obniżył belkę startową  z 2,85 na 2,79złp 

Hurra, nareszcie wiem na czym stoję...tyle że chwilowo te % coś mi się nie zgadzają. A inne produkty jak poszły w górę wieży to ledwo je widać nawet w okularach przeciwsłonecznych. A w googlach to już w ogóle - ciemnica. Tu żaden refleks też nie pomoże, a jedynie Słońce . A może tak w ogóle to sklepowi przeciwnicy lubią spadać z wyższego pułapu? A może czekają aż się wystarczająco zestarzeją i dopiero  wtedy stracą na wartości i będzie można liczyć na cenę z grudnia?

2. Skoczyłam...=zrobiłam kolejne zakupy. 

Nieco okrojone, ponieważ to na czym mi akurat najbardziej zależało było w dużym stopniu wykupione z powodu starych cen grudniowych, a te same produkty ze świeżej dostawy najwyraźniej jeszcze nie dotarły. Podobne ,zaopatrzone w wyśrubowane ceny (z górnej półki i na wysokości wzroku) nie wzbudziły mojego zainteresowania. Poczekam aż się zestarzeją  jak wszystko wokół i spadnie ich cena na łeb na szyję jak przejrzała śliwka pod wpływem zawieruchy.

3. Wylądowałam z telemarkiem i przytupem.

Poszukałam przy okazji u siebie jakiejś daty przydatności do spożycia, ale chwilowo nie znalazłam. I nie wiem czy mam się cieszyć czy smucić...Bo  tak w ogóle, to nie chciałabym komuś zaszkodzić...Pocieszam się, że może należę do tej samej grupy produktów co wędzonki i suchary, które im bardziej suche tym dłuższa żywotność....

Upss...poprawiłam się. Treść nie uległa zmianie. :-)

*https://pl.wikipedia.org/wiki/Akomodacja

**https://pl.wikipedia.org/wiki/Marek_Belka

04 lutego 2022

(Nie) kryształowa chwila wytchnienia i moc Pola Elektrycznego.

Ponieważ ostatnio było co nieco o spekulacjach, więc temat nasunął się sam. Poszłam za ciosem i dotarłam na przeciwległy koniec kija. Zwykło się czasem mówić o kimś: "kryształowy człowiek", więc postanowiłam zaszaleć i ja. Z kryształami. Czas odkurzyć stare dzieje...

Kiedyś, a było to dawno temu, minerały ( te wydobyte z Ziemi) - tu ukłon w stronę górnictwa tj. odkrywki-wydobywki i indywidualnego grzebalnictwa* ( nie mylić z pochówkiem) pochłaniały sporą część moich zainteresowań. I chociaż ich działanie( kryształów) jest prawie ogólnie znane, to nie od dziś wiadomo, że rozmaitym kamieniom przypisywano moc nie z tej Ziemi ( duchowo-energetyczną) na przestrzeni dziejów. 

Z racji wiekowego pochodzenia własnej cielesności, postanowiłam  skupić się na kryształach pochodzenia sztucznego-ludzkiego, które swojego czasu stanowiły przedmiot pożądania ludności należącej do np.węgierskiej i enerdowskiej( NRD) grupy plemiennej jak również PRL-owskiego mieszczaństwa różnego pochodzenia genealogicznego.

 Być może z racji tradycji narodowej, a może z braku innych towarów, którymi można by było obdarować solenizantów hucznie świętujących imieninowe, kalendarzowe święto zakrapiając je radzieckimi i bułgarskimi koniakami, bimbrem domowej produkcji oraz popularną czystą, nie zawsze wyborową- kryształy były nieocenionym i reprezentacyjnym wyjściem  z imieninowej sytuacji.

Kryształowe pozostałości do dziś starszą w niejednym domu swoją przeszłością, poczynając od wazonów, poprzez kieliszki, patery czy inne salaterki na owoce i czekoladowe cukierki typu: kasztanki, śliwki w czekoladzie tudzież  skrupulatnie wygrzebane pierroty z mieszanki czekoladowej

Inni, podążając za przeszłością i modą ( być może), chcąc uzupełnić domowe braki minerałów, skusili się na tzw. kryształowe żyrandole lub ich z deka konserwatywno-dekoracyjną imitację, dzwoniącą przy lada przeciągu jak dzwoneczek na szyi  rogatej owieczki czy udomowionego bydlątka.

I chociaż PRL-owskie kryształy mają swoją specyficzną moc i urok, to mimo wszystko  kłócą się z moim wnętrzem. Być może mam wystarczającą ilość minerałów w organizmie, więc ubytek kryształów wyszczerbionych latami przemian postkomunistycznych przyniósł mi, swojego czasu, niewysłowioną ulgę. 

Ale nie byłabym sobą, gdybym na wszelki wypadek nie zostawiła sobie kryształowego wazonu, który kojarzy mi się z choinką( pamiętny tylko dla mnie rok ) i ze znanym utworem  z okresu  Polski przedwojennej i radośnie zakrapianego socjalizmu: ,, Chryzantemy złociste...w kryształowym wazonie**....".itd. I oczywiście pominę chryzantemy, bo  Zaduszki ( jako takie) mamy już za sobą i nie one są przedmiotem postu,  ale ten kryształowy człowiek jakim jestem, z racji posiadania w swoim składzie wspomnianego kryształowego wazonu ( podobno) . 

A że przeszłość lubi kłuć w oczy, a nawet oślepiać, to chcąc nieco ocieplić swój wizerunek w Waszych oczach, postanowiłam zmienić przeznaczenie nieużywanego , ciężkiego jak cholera bibelotu i zdezelowanej pozostałości po tzw. lampce stołowej (pozbawionej przypisanego jej naturalnie walcowatego szklanego klosza).

A w ślad za tym ociepleniem wizerunku, przyszło mi na myśl, pytanie: a może człowiek to tylko taki wyświetlacz ciekłokrystaliczny?*** I w związku z tym, to  sami z siebie nie mamy za wiele do gadania i do zrobienia, a tylko nam się tak wydaje? 

Wygląda więc na to, że moja kryształowa lampa, to nie mój wymysł ( jak i tekst), ale to odbicie zmian zachodzących w Polu Elektrycznym i wszystko wokół jest tylko ich odbiornikiem?

Ps. Ale, że ocieplenie jest przyczyną zmiany stanu skupienia to chyba nie ma co do tego wątpliwości? A jeżeli tak ,to może za jakiś czas w ogóle  wszystko wyparuje i będzie jedna wielka czarna dziura?





* nazwę stworzyłam na potrzeby posta- słówko  powstało od skojarzenia "grzebać jak kura pazurem"

**https://www.youtube.com/watch?v=nV3OUoW2-u4

***https://pl.wikipedia.org/wiki/Wy%C5%9Bwietlacz_ciek%C5%82okrystaliczny

Wyświetlacz ciekłokrystaliczny, LCD (od ang. liquid-crystal display) – urządzenie wyświetlające obraz, którego zasada działania oparta jest na zmianie polaryzacji światła na skutek zmian orientacji cząsteczek ciekłego kryształu pod wpływem przyłożonego pola elektrycznego.