Jeżeli cierpimy z powodu przerostu prostaty, tudzież nadmiernego przyrostu tkanki zwanej smakowicie słoninką tudzież oponką, wałeczkiem czy inną gąbeczką czy naddatków innego rodzaju, to naturalną i uznaną za normalną jest chęć uwolnienia się od cierpienia. Chociażby z racji wrodzonych skłonności do bycia szczęśliwym i zadowolonym z życia. Jeżeli ktoś myśli odwrotnie- to najprawdopodobniej jest w błędzie genetycznym lub jakaś siła wyższa , a raczej oddolna ( by nie rzec- diabelska) maczała w tym palce.
Jednym z rodzajów przerostów często spotykanych jest przerost własnego /cudzego ego. Ćwiczenie poniższe dotyczy osobistych ograniczeń, więc luzowanie obcych gaci zostawmy w spokoju, ze względów oczywiście higienicznych. Bo o higienę własnego umysłu dbać należy należycie, a grzebanie w cudzym zostawić ( w razie potrzeby) sprawnemu "chirurgowi".
Po krótkiej rozgrzewce przejdźmy do meritum ćwiczenia. Można je wykonać w myślach/(wyobraźni) lub korzystając z kartki papieru. Pozwólmy zaszaleć naszemu ego i postawmy się na takim szczeblu drabiny , na takiej wysokości, na jakiej oceniamy naszą obecną pozycję. Obok dodajmy dla porównania kilka innych osób np. ze dwie , z którymi mamy chwilowo na pieńku i jedną-dwie, z którymi ( umownie) trzymamy sztamę. Możemy zapisać je inicjałami, w przypadku skłonności do upraszczania wszelkich schematów.(to samo ćwiczenie może dotyczyć stosunków w pracy).
Skoro mamy jasny obraz osobistej hierarchii najbliższego czy dalszego otoczenia, który to obraz nas spina prowadząc do autodestrukcji ( w najgorszym przypadku) lub nadmiernie nadyma prowadząc do przerostu ego- jedyne co nam pozostaje to wyimaginowaną/ narysowaną drabinę społeczną/ rodzinną/pracowniczą/ położyć na ziemi czyli zmienić położenie kartki z rysunkiem, o kąt 90 stopni.
Jeżeli już znaleźliśmy się na ziemi wraz z innymi-możemy wreszcie spojrzeć na bliźnich zupełnie inaczej. Nasze wcześniejsze ograniczenia w relacjach z innymi powoli znikają wraz z powtarzanym ćwiczeniem.
Przerost ego może wymagać dodatkowych ćwiczeń, ze znanych powodów. Tu potrzebne są okulary progresywne ( w celu zachowania ciągłej elastyczności spojrzenia na ludzi wokół ) do czasu dopóki nasza schorowana i pozbawiona połączenia z ziemią i innymi osobowość nie poczuje gruntu pod nogami.
Ćwiczenie najlepiej powtarzać zaraz po stresującej sytuacji ( w dowolnym czasie wolnym naszego umysłu) lub tuż przed zaśnięciem.
Pozycja horyzontalna wszystkich wokół i w tym przypadku jest gwarantem wygodnych i spokojnych snów ( pomijam problemy z oddychaniem- tu zalecana jest pozycja prawie półsiedząca).
Wystarczy rozejrzeć się po miejscach pochówku....wszyscy odpowiednio uziemieni. Być może w wielu przypadkach za wcześnie lub z deko ...za późno?
Wydaje mi się, że w tym założeniu jest pewien błąd już na samym wstępie. „Ego” się ma, albo nie, i tu żadne stopniowanie nie ma sensu, innymi słowy: przerost tego stanu umysłu jest niemożliwy. W związku z tym niepotrzebni są też inni do porównywania. Aby ich nie lubić nie jest potrzebne żadne „ego”, czasami wystarczy, że grają nam na nerwach ;)
OdpowiedzUsuńJest ego i Ego. To drugie nie potrzebuje drabiny :-)
UsuńSympatie i antypatie to inna para kaloszy,a w ćwiczeniu chodzi o uzyskanie właściwego dystansu do siebie i innych.
Udało mi się wyobrazić drabinę, ale nie wiem o co ją oprzeć... Nie będę właził na drabinę, która nie stoi stabilnie. Na razie umieszczę na niej tych, z którymi mam na pieńku...
OdpowiedzUsuńSkoro potrzebujesz podparcia, to rysunek będzie lepszy. Nawet jeśli miałby być zrobiony na pniu na paragonach z Ikei. Wtedy po wyblaknięciu cyferek otrzymasz dodatkową powierzchnię do powtórnego ćwiczenia.
UsuńO tych , z którymi masz na pieńku, wolę nie pytać, bo pieńki bywają różne ..i takie na których sprzedaje się od ręki.