30 stycznia 2023

Zaskoczona intymność.

Jest jeszcze sporo rzeczy, które mnie potrafią zaskoczyć. Ostatnia z nich należy do ...gaci. Jak się okazało ,w trakcie  użytkowania onych, przeplatanego z praniem, doszło do tzw. zmęczenia materiału. I nie było to bynajmniej rozerwane przeszycie i słabość nici czy przetarcie, wskutek licznych siadów i powstań, ale jak się okazało puścił klej. Tak klej. Przy bliższych oględzinach i w trakcie rozpracowywania sprawy, wyszło na jaw iż gatki zostały wycięte z dwóch kawałków, zszyte na bokach i sklejone w miejscu zwanym krokiem. 

No i co mi pozostaje? Rozstanie zdaje się być nieuniknione...Ech, a tak się do nich przyzwyczaiłam...

Ps. To nie jest żaden kawał ...czasem trafiają mi się różne cuda...

26 stycznia 2023

Leki z domowej apteki.

 Indywidualny zestaw leków podręcznych i wirtualnych zawierać może:

- zwierzaki

- bloga własnego lub cudzego czy inną stronę internetową

- książki/ prasę itd.

- tv

- sprzęt audio i płyty 

- rowerki stacjonarne i inne hantle itd.

- inne bardziej wyrafinowane/ mniej subtelne pasje

Można przyjąć, że w sumie nie jest źle i jest w czym wybierać... Zastanawiające jest, że tak wiele jest odciągaczy...od..?

25 stycznia 2023

Toksykologia dla niebogatych.

Jak poznać osobę dla nas  toksyczną na danym etapie życia ? 

1. Prosty test:

-życzyć jej miłego dnia

-dobrej nocy i spokojnych snów

gdy odpowie nam tymi samymi życzeniami lub w podobnym stylu- prawda wyjdzie na jaw w ciągu 24 h:

- dzień będzie upierdliwie namolny i trudny do zniesienia, męczący i ciągnący się jak flaki z olejem

-noc będzie nieprzespana lub z przerwami , po której człowiek wstaje tak wypoczęty jakby go ktoś przepuścił przez wyżymaczkę

Gdy nie odpowie- tym bardziej unikać lub obserwować co się wydarzy po spotkaniu/wymianie zdań. Ktoś może nam przecież odpowiedzieć też w myślach.

2. Inna obserwacja:

- po rozmowie / wymianie zdań - odechciewa się wszystkiego i traci  wiarę w ludzi. Może dość do nieświadomego samookaleczania w przypadku dużego ubytku energii własnej lub utraty poczucia własnej wartości.

Co pozostaje? Zabezpieczyć się lub odizolować w miarę możliwości.Ograniczyć kontakt słowny i wzrokowy do minimum, w przypadku niemożności całkowitej separacji.

Nie każdy lubi korridę . A gdy ktoś  działa na nas jak płachta na byka, dochodzi wówczas do wewnętrznej sprzeczności interesów, a to z pewnością nie może się dla nas skończyć dobrze- ku  uciesze naszego skrytożercy energetycznego. Im krótszy kontakt z "wampirem"- tym zdrowiej.

Ps. W ten  sposób  (1) dość łatwo odróżnić co jest białe a co czarne (dobre- złe) dla nas indywidualnie .Dla potwierdzenia wyników jednorazowych test 1. można powtarzać do skutku, dopóki nie przekonamy siebie, że rzeczywistość skrzeczy co innego niż złudzenia , na których opieraliśmy swoją ocenę kogoś.

Ps. Dobrze, że jest moderacja...czasem trzeba skorzystać.

22 stycznia 2023

Z wirtualnego pamiętnika ( nie )dobrej kobiety.

 Ze zgrozą muszę przyznać, że od kilku dni dopada mnie wieczorna pomroczność. Zapominam o najważniejszym punkcie nocnej toalety. Znowu odłożyłam skarpety bez wąchania. 

Nie będę ukrywać iż rytuał ten pozwala mi kontrolować stan korzyści płynących z zastosowanej aktualnie diety codziennej, w takim samym stopniu jak obwąchiwanie pach z rana. Po tym to od razu przypomina mi się co wrzuciłam na ruszt dnia poprzedniego. Nie będąc zadowolona z otrzymanego powonienia, dokonuję wtedy niezbędnej korekty w aktualnym dziennym jadłospisie. Przepis jest prosty:

a. za dużo tłuszczów nasyconych przetworzoną wędliną i mięsem wymaga  wspomagania wysokoprocentowym alkoholem od 9% w górę, w ilości pozwalającej na zatrzymanie zdrowego rozsądku nawet podczas snu . O trzeźwym ranku nie zapominając.

b. za mało przyjemnych aromatów i notoryczny brak energii wymaga zwiększenia ilości surówek, soków i świeżych owoców prosto ze sklepowej skrzynki lub lodówki oraz dodania odpowiednich przypraw ziołowych i innych korzeni do jedzenia i napojów codziennego użytku ( dla kawoszy, konsumentów napitków herbatopodobnych, zielonych yerb czy szarych wczesnych strongów z bergamotką) oraz dodania  miałów niewęglowych podobnych ( z nazwy)do orzechów laskowych, jak laska cynamonu,laska wanilii czy innych zmielonych lasek oraz ekstra korzeni i dodatków do piernika i grzanego wina/piwa. Oczywiście o musztardzie, chrzanie i ćwikle nie zapominając!

c. problemy z zaparciem i pęczniejącymi z dumy hemoroidami odbytu z powodu ilości godzin spędzonych na krześle na własne życzenie- wymagają wspomagaczy w postaci herbatki przeczyszczającej, płatków/ kasz  pochodzenia naturalnie zbożowego i innego ekstra górskiego błonnika owsianego

Po dokonaniu bieżących zmian, w spokoju ducha mogę wreszcie wyjść na spacer, wiedząc że w razie czego obędę się z dwudniowym wyprzedzeniem bez aromatyzowanego dezodorantu, , odświeżacza do ust czy kroplówki z perfumami. Wszak jak mówią: "......nie znacie dnia i godziny".

Ale nie wiem skąd ta pomroczność wieczorna? Chyba zbyt wcześnie kładę się spać...a może za dużo wiadomości?

 

21 stycznia 2023

Jakie czasy taka polityka i wiara?

 Nawiązując co nieco do poprzednich wpisów....takie wnioski mi się nasunęły:

a. mimo różnic związanych z " drogą" tj. między okultyzmem, poszczególnymi religiami, wierzeniami czy innym filozofowaniem - każda ścieżka jest stworzona ( między innymi) po to, by można było się nią wspierać w trakcie życia -w razie potrzeby - zgodnie z zasadą " jak trwoga to do boga"

b. to co powstaje  i jest uzewnętrznione ( materializacja myśli) jest dziełem człowieka i jego umysłu ( pojmowanego w rozmaity sposób)

c. poszczególne "drogi" czyli to czym się wspieramy na danym etapie życia  czynią z nas chwilowych wyznawców danego kierunku, bez względu na czasokres naszej identyfikacji 

d. identyfikacja z samym/ samą sobą też nie zmienia tego faktu, bo wtedy stajemy się wyznawcami samych siebie ( swoich teorii- wierzeń, wartości) , a ci którzy się z nami zgodzą - wierzącymi

e. każda koncepcja , która zyska odpowiednią liczbę wiernych/ wyznawców ma szansę stać się dominującą w  zależności od okoliczności

f. płynność i przemieszczanie się między poszczególnymi "drogami" jest takim samym prawem człowieka jak trzymanie się jednego wybranego kierunku

W ten oto sposób dotarłam na szczyt góry lodowej. I co zobaczyłam? Kolejną koncepcję, która funkcjonuje w czeluściach internetu. 

Czy jest równie dobra jak inne i w jakim stopniu trzyma się kupy lub przemawia do ludzi poszukujących odpowiedzi na nurtujące ich pytania? np. tu: https://www.youtube.com/watch?v=aEtuPqAzCfo ( dowolny odcinek, który mi akurat wpadł...)

Jakie czasy i świadomość - taka wiara? 

A jakby to ( punkty powyżej)  przełożyć na politykę? Różnica dotyczy jedynie poziomu funkcjonowania, chociaż jak wiadomo wszystko się przenika: 

1.-polityka - byt i materia( umownie fizyczność)

2.-wiara - umysł  i idee ( umownie duchowość)

Im mniej różnorodnych dróg/ partii i innych religijnych wyznawców tym ludzie są szczęśliwsi czy po prostu tracą nadzieję na lepsze jutro? 

Albo może odwrotnie - im więcej poszukujących/wierzących tym  gorzej we współczesnym świecie?

Ps. Ech, chyba zmienię się w jeden wielki pytajnik...Taka to będzie przemiana

 

20 stycznia 2023

O duchowych jajach i działaniu sił w naturze.

Jedni działają na innych :

a. rozgrzewająco/ mrożąco krew w żyłach

b. inspirująco/ dołująco

c. wyciszająco/ pobudzająco

d .pozytywnie/ negatywnie

e. budująco/ niszcząco

f. i inne określenia

To co robimy i jak działamy nie pozostaje bez wpływu na nas samych i innych. I chociaż nie zawsze jest to smaczne i przyswajalne, to i tak mamy jaja. Każdy z nas  jest jak nienarodzone dziecko zamknięte w swoim własnym jaju, do czasu aż osiągniemy  właściwą dojrzałość. Jak wygląda to nasze osobiste jajo i dość specyficzna strefa komfortu - poniżej. A i na życie po śmierci można spojrzeć w taki sposób...Nie jest to metoda badawcza, ale...poznawcza typu: " kopiuj- wklej"* :

"Ciało eteryczne, będące energetyczną kopią ciała fizycznego, otacza zewnętrzna aura składająca się jakby z dwóch części - żywej aury wewnętrznej i aury zewnętrznej tworzonej przez cząstki wydalone z organizmu a pozbawione prany. Charakteryzująca się ziarnistą strukturą, przypominającą z wyglądu pręgi, aura wewnętrzna posiada zazwyczaj stałą grubość oscylującą w granicach 5-10 centymetrów. U osób zdrowych jest wyraźniejsza i szersza. U chorych jest zamazana, szara i mniejsza.

Aura zewnętrzna przybiera u zdrowego człowieka wygląd jaja, którego granice roztapiają się w przestrzeni, co prawdopodobnie oznacza malejące zagęszczenie tworzących ją atomów. U jednostek dojrzałych karmicznie aura ta jest bardziej przezroczysta, a jednocześnie bardziej wyraźna i większa. Każde jej zniekształcenie wyraża sobą jakąś niedoskonałość. Na przykład odcienie szarości są odpowiednikiem skali intelektualnego rozwoju: im więcej szarzyzny, z tym większą indolencją mamy do czynienia. Ziarnistość odzwierciedla postęp człowieka na ścieżce duchowego rozwoju. Podobnie każda choroba i stres ma tu swój trwały zapis, przy czym najwyraźniej można to zauważyć w aurze wewnętrznej, przyglądając się jej kurczliwości, prążkowaniu i uziarnieniu.

Drugie interesujące nas ciało auryczne. następujące po ciele eterycznym, zwane jest ciałem astralnym lub emocjonalnym i ma związek z uczuciami

Plan astralny, w którym materia wibrując z wyższą częstotliwością niż materia fizyczna i eteryczna. jest najważniejszym obszarem doskonalenia się człowieka na obecnym etapie ewolucji. Jest prawdziwym domem, naszym schronieniem po śmierci, podczas gdy ziemski plan egzystencjalny możemy przyrównać do szkoły, w której pobieramy nauki w trakcie kolejnych wcieleń.

Jest to przestrzeń. z którą przeciętny człowiek stale się identyfikuje, czy to bytem pośmiertnym. czy sennymi podróżami, czy wreszcie zdolnościami paranormalnymi, jakie w 95 procentach tworzą zmysły astralne. Tu przebywają prawie wszyscy nasi znajomi i tu ewoluujemy, przechodząc siedem stopni rozwoju, siedem płaszczyzn o różnym stopniu wibracji. Dopiero całkowite oczyszczenie obszaru uczuć pozwala duszy przenieść się do świata mentalnego, czyli świata opartego na myśli, świata pozbawionego zbędnego balastu emocji, gdzie nienawiść pospołu z miłością zostaje odrzucona jako narzędzie chaosu."


"Dobrze oczyszczony z niewłaściwych emocji i pożądań człowiek, rozumiejący przystępne prawo przyczyny i skutku, przestaje powracać na ziemię nawet przy słabo rozwiniętym uczuciu miłości, które i tak wypala się w blasku doskonałego zrozumienia, gdzie nie ma już miejsca na wątpliwości, rozpędzane dotąd potęgą uczuć i tajemniczym podszeptem intuicji. I tak serdeczna miłość, będąca kołem napędowym naszej wcześniejszej ewolucji, tu wygasa. Wypierają ją wyższe wartości. Zrozumienie tego faktu z pewnością jest ponad siły wielu ludzi, jednakże dla pozostałych stanowi lub będzie stanowić podstawę świadomych zmian, co doprowadzi ich w końcu do stanu zawieszenia świadomości, do bycia w stanie ciągłej medytacji. Poza tym każdy człowiek prędzej czy później poznaje smak mądrości (nie mylić z wykształceniem), z której może dla potrzeb innych wyrżnąć uczucie miłości (a nie odwrotnie). 

Poza tym prawdziwa mądrość nie ma nic wspólnego z miłością egoistyczną i wywyższaniem się. Okultyzm stawia sprawę jasno i dla potrzeb współczesnego człowieka wprowadza pojęcie dualizmu miłości. Pierwszy aspekt to miłość - pragnienie zwrócone na zewnątrz, podczas gdy drugi aspekt to umiłowanie życia i duchowego pierwiastka doskonałości, który zawsze jest zwrócony do wewnątrz, do głębszych warstw istnienia."*

" Bezspornym faktem jest istnienie siedmiostopniowej struktury ewolucyjnej człowieka. podzielonej na plan fizyczny, astralny, mentalny, Buddy, nirwany, paranirwany i mahaparanirwany, w której każdy poziom wykazuje rozbicie na siedem podplanów charakteryzujących się postępującą zmianą organizacji materii, gdzie przejście z poziomu niższego na wyższy wiąże się z podniesieniem stopnia wibracji."

*https://zdrojzycia.pl/artykul/index/91/otwarcie-wrot/ciala-subtelne-i-czakramy.html

17 stycznia 2023

Dylematy ludzkiego słoika i Sąd Ostateczny.

 Jestem słoikiem (i nic co ludzkie nie jest mi obce), tak jest z punktu widzenia miejsca narodzin i nazewnictwa pewnej grupy pobratymców. Co do tego (nie) mam wątpliwości. To czego jestem pewna to miejsce na Ziemi, wyznaczone przez szerokość i długość geograficzną oraz ziemski czas. Odpowiada im , tym parametrom układ pozostałych planet i galaktyk i reszty dalszego wszechświata, a więc coś znacznie większego niż nasze małe poletko, na którym przyjdzie nam ryć.

Niewątpliwie mam ciało, które jestem w jakimś stopniu namierzyć. Ale i tu pojawia się wątpliwość czy aby wszyscy w takim samym stopniu są jego świadomi?

Przejdźmy dalej, a raczej bliżej wnętrza....Po narodzinach jest albo/ albo (?):

a. albo jestem zapisaną już kartką ( genialną?)

b. albo jestem czystą kartką - pustką - aż boli, że trzeba wszystko od samego początku przeżywać i zdobywać

c. albo  słoik jest od początku w połowie pusty jak przysłowiowa szklanka,

...a resztę braków dopełniamy w trakcie żywota? A to ile nam uda  się upchać w czasie jednego życia, to już nasza broszka i pomocnego świata zewnętrznego. 

Pewnym zdaje się być, że gdy osiągniemy już swoją całość i wyglądamy/ czujemy się jak księżyc w pełni, przestaniemy mieć pragnienie. 

Będąc najedzonymi już za życia  jedyne czego się wtedy pragnie to oczywiście leżenia brzuchem do góry lub spoczęcia na ( nie)zasłużonych laurach. I w sumie jedyne pytanie jakie może nas gnębić, o ile w ogóle, to to czy właściwe składniki mamy w środku. A wraz z nim:

1.Czy aby nas nie rozsadzi od wewnątrz to co tam wpakowaliśmy...

2.Czy się dobrze wszystko połączy...

3. Czy zakrętka/ zwieracz wytrzyma wewnętrzne ciśnienie w razie naszej niestrawności i  czy pękniemy z hukiem rozlewając się po wszechświecie jak biegunka?

A co tam kisimy w tym naszym słoiku? Ano wszelkie nabyte doświadczenia życiowe, wiedzę, wrażenia, uczucia, emocje i może nawet coś tam jeszcze....Ale nic materialnego nie da się tam wepchnąć. Nic namacalnego. No chyba, że nam zafundują złotą płytkę  czy jakąś śrubę, ale to przecież tylko takie z deka kosmetyczne udogodnienie, coby nie rozpadło się nasze prywatne archiwum. Albo jak kto woli biblioteka . 

Jedni zgromadzą bibliotekę na miarę Kongresowej, inni Narodowej a jeszcze inni Aleksandryjskiej czy Watykanu. A inni zapełnią jedynie małą przydomową półkę czy schowek w kanapie.

Pal licho ilość i jakość wypełnienia, bo nie daje spać kolejny jeden problem:

-czy ktoś nas sprawdza i kontroluje odgórnie podczas wkładania naszych składników do słoika i podsuwa gotowe produkty/ półprodukty przetworzone i przygotowane pod tylko naszym kątem, a my je tylko posłusznie upychamy ze słowami" bądź wola Twoja", klnąc czasem na swoją słabość i brak woli?

-czy  wrzucamy tam to co popadnie czyli co się nawinie zgodnie z naszą wolą i wolą świata zewnętrznego...co również można podpiąć pod słowa "bądź wola Twoja", ale z drugiej strony. Bo nikt tak naprawdę nie wie ( a może wie?), czy nie modlimy się do samych siebie....

A skoro tak, to już wiadomo, kto jest Panem/ Panią naszego żywota....i tego po śmierci też.

A co nas może zatem czekać:

a. rozpad (biegunka pląsająca we wszechświecie )

b. gotowy zaczyn na nowe kolejne narodziny ( szklanka w połowie pełna)

c. naczynie stale wypełnione po brzegi, z którego można się zawsze napić ( stara dusza, przewodnik duchowy)

d. niedoprecyzowany żywot ....

e. słoik ziejący pustką w kolejnej przyszłości

Ps. I jak tak się temu bliżej przyjrzałam co napisałam to wychodzi mi , że za podstawę przyjęłam reinkarnację z możliwością stałego pobytu w zaświatach ( d). I w ogólnym rozliczeniu, na Sądzie Ostatecznym, to chyba chodzi o to by móc się tam w ogóle stawić w całości i pachnieć jak najładniej....


15 stycznia 2023

Nic ciekawego, to tylko kilka refleksji z podtekstem.

 Korzystając ze słowa słoik, dokonałam symbolicznego podziału ludzkości na:

1. imiesłowy czynne:

a. wożących słoiki

b. robiących słoiki

c. kupujących słoiki 

2. imiesłowy bierne:

a. słoiki  zostały przywiezione

b. słoiki były zrobione

c. słoiki zostały kupione

 Ewolucja człowieka biegnie różnymi drogami...Ewoluowałam w trakcie życia z p.1.a do 1.c. Najwyraźniej nie osiągnęłam jeszcze wieku/ poziomu imiesłowu biernego lub nigdy go nie doczekam...

Apetyt tak jak i głód jest jeden. 

Smak ma każdy inny...i do tego stale zmieniający się w trakcie życia. Te same rzeczy smakują inaczej za każdym razem...I jak tu sobie dogodzić? 

A żeby drugi człowiek dogodził, to chyba bajką jest? No chyba, że zrezygnuje się z siebie....


13 stycznia 2023

O wściubianiu nosa w nie swoje sprawy....

 Problemy egzystencjalne, (tu  we wpisie) związane z egzystencją we współczesnym świecie na danym terenie, osób o odmiennym podejściu do kwestii swojej płci...to niemały problem. Zwłaszcza gdy mamy do czynienia z demonstracjami ujawniającymi istnienie tego co na co dzień jest traktowane jako rzecz intymna i prywatna. Nadszedł czas poruszyć temat i u mnie.

Niezbyt orientując się w terminologii wszelkich tzw. " odchyłów" od tzw. normy (za jaką przyjęto bycie heteroseksualnym ), wsadzę wszystko do jednego wora, wymieszam i  wyciągnę jak kuleczki z maszyny losującej( są jeszcze takie mechanizmy?). Wrzucam więc :

-heteroseksualnych

-homoseksualnych

-pozostałych innowierców i tzw. odmieńców * płciowo-osobowościowych

W czym tkwią różnice pomiędzy nimi tj. normalnymi, stanowiącymi punkt odniesienia (z powodu większości w społeczeństwie świata) a pozostałymi nietypowymi?

- a. w podejściu do kwestii współżycia płciowego - co pociąga za sobą dalsze zróżnicowanie związane z kwestią  zakładania rodziny i wychowania dzieci

- b. w podejściu w ogóle do relacji międzyludzkich jako takich pojedynczych ludzi / grup/ danego społeczeństwa ( z którymi się identyfikujemy z różnych przyczyn lub nie)

- c. inne...?

Jakie mogą być przyczyny braku ogólnej akceptacji społecznej dla odmieńców?

- 1.  brak informacji w wielu religiach/ wierzeniach  stąd brak ukorzenienia ich w historii i tradycjach danego regionu/ społeczeństwa., bowiem religia i wierzenia stanowiły ważny  punkt odniesienia dla tzw. dawnych społeczeństw lub stanowią do dzisiaj ( niektóre plemiona )

- 2. w ukrywaniu własnej odmienności na przestrzeni wieków, co było  spowodowane strachem przed wykluczeniem lub groziło utratą życia i nie pozwoliło na trwałe umocowanie tych grup w jakimś społeczeństwie

Przyczyny istnienia grup tzw. odmieńców:

 1. Wewnętrzne naturalne:

a. - pochodzenia genetycznego

b. - pochodzenia osobowościowego ( płeć mózgu )

2. Zewnętrzne sztuczne  pochodzenia osobowościowo-wychowawczego :

- negowanie pewnych wartości 

- chęć wyróżnienia się

- zwrócenia uwagi na jakiś problem wewnętrzny=niespójność

-  brak panowania nad sobą

Tyle co mi chwilowo przyszło do głowy...Ile w tym racji?

Ps. Kurcze, nie wiedziałam, że jeszcze tu wściubię swojego nosa!  Ale lepiej chyba robić to w taki sposób niż plotkując (negując coś)  na temat czegoś co jest Niepoznane z powodu własnych lub jakiś tradycyjnych/ religijnych ograniczeń...

*( bez urazy proszę, bo to tylko próba rozwiązania problemu )

12 stycznia 2023

O zaspokajaniu potrzeb i fortunie, która prawem się toczy.

 Nie żebym była czepliwa, ale okazuje się, że jednak jestem. Wszak jakiś punkt zaczepienia w tej rzeczywistości musi być. Jeżeli by go nie było, to unosilibyśmy się jak duchy w zaświatach    latalibyśmy  jak gołębie na niebie , albo jeszcze lepiej/ gorzej,  jak ...jastrzębie. Niekoniecznie jak te z wypasionym kontem bankowym, ale wygłodzone i polujące na wspomniany drób czy co tam wpadnie w pazury. 

Ale wracając do punktu zaczepienia. Dla wielu ludzi jest nim dekalog* (zbiór podstawowych nakazów moralnych obowiązujących pierwotnie wyznawców judaizmu, a następnie przyjęty w zmienionej formie przez chrześcijan.......Na płaszczyźnie historycznej w Dekalogu można zaobserwować pewne treści pojawiające się również w 42 negatywnych oświadczeniach oraz kulcie egipskiej bogini Maat.)

Ciekawe jest to, że Wiki przedstawia dekalog w kilku odmianach. Np. w kościele protestanckim, katolicką wersję katechetyczną,  w księdze Mormona, w Koranie ( aż dziwne/ wcale nie dziwne, że tyle podobieństw, a tak różna otoczka).

Dla przypomnienia ( wersja kk): 

  1. Nie będziesz miał bogów cudzych przede mną.
  2. Nie będziesz wzywał imienia Boga twego nadaremno.
  3. Pamiętaj, abyś dzień święty święcił.
  4. Czcij ojca swego i matkę swoją.
  5. Nie zabijaj.
  6. Nie cudzołóż.
  7. Nie kradnij.
  8. Nie mów fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu swemu.
  9. Nie pożądaj żony bliźniego swego.
  10. Ani żadnej rzeczy, która jego jest.


I tak sobie pomyślałam, że mimo upływu wieków powyższe przykazania zdają się być ciągle aktualne i stanowić punkt zaczepienia dla człowieka, ale..... 

Wraz z rozwojem cywilizacji powstało wiele innych dekalogów na potrzeby poszczególnych grup społecznych/ zawodowych/ państw ( konstytucje) czy  nawet indywidualne osobnicze dekalogi i systemy wartości.  W ten to sposób dokonała się magia :  nagle to co było zawsze białe stało się czarne. I nie  z powodu upływu wieków i licznych zmian klimatycznych, ale z powodu tzw. rozwoju "cywilizacyjnego" człowieka. 

I tak się zastanawiam, w obliczu zachodzących zmian i obowiązującego prawa ,czy przypadkiem cywilizacja to nie było to co było dawniej, a teraz mamy do czynienia z czymś jej przeciwnym?  Czy przypadkiem  nie wracamy do epoki kamienia łupanego, ale już nie za pomocą za pomocą kijka, siekiery i bejsbola , ale za pomocą innych bardziej zaawansowanych technologii "cywilizowanego " świata? 

 Jak wiadomo, fortuna kołem się toczy, więc i historia Ziemi/ ludzkości też musi zatoczyć swoje koło. 

Także tego, no....wiadomo już dlaczego tak ważne jest kultywowanie tradycji....( podstawowej) Pierwowzór- dekalog jest biały/ czysty ( korzenie/ podstawa), ale  jego  wyrośnięte i nieprzycinane drzewo  genealogiczne ( drzewo wiedzy dobra i zła indywidualnego/ grupowego? )już niekoniecznie.

 Na tej podstawie postanowiłam podzielić ludzi na:

a. Białych czyli tych związanych z podstawą ( korzeniami)

b. Czarnych , czyli tych związanych ze stworzonymi na własne subiektywnie egocentryczne potrzeby a'la dekalogami

" KILKA INFORMACJI O PRAWIE DAWNYM**
Prawo sięga odległych początków rozwoju ludzkości. Badania archeologiczne pozwalają najwyżej na ustalenie, kiedy pojawiły się pierwsze pomniki prawa pisanego. Między okresem, w którym panowało przeważnie prawo zwyczajowe, a pierwszymi pomnikami prawa pisanego istnieje jednak cała epoka. Prawo wywodzi się m.in. ze zwyczajów kształtujących się kiedyś w małych grupach społecznych, np. w rodzinie, a następnie przenoszonych na większe zbiorowości ludzkie, jak osady, plemiona, rody. Zwyczaje mające początkowo charakter niesformalizowany i spontanicznie stosowanych reguł zachowania się, w mirę ich upowszechniania stawały się obowiązującymi zasadami postępowania, na których straży coraz częściej stała już sankcja przymusu wyrażanego w różnej formie."

Jak ma się Białe do Czarnego? Zdają się być w opozycji, ale przyczyna tego tkwi przecież nie w samym prawie, ale w ... człowieku. 

Czyżbyśmy mieli zatem do czynienia z powolnym upadkiem ludzkości  na co wskazuje taki a nie inny rozwój prawa?  Wszak jacy ludzie/ jaka cywilizacja takie prawo. 

BO przecież człowiek wszystko tworzy pod kątem zaspokojenia...  swoich potrzeb...


*https://pl.wikipedia.org/wiki/Dekalog

**https://sciaga.pl/tekst/42077-43-historia_prawa_i_podstawowe_pojecia_prawne

11 stycznia 2023

Refleksyjnie...o walce dobra ze złem i punkcie podparcia.

 Tak mnie jakoś naszło....

A tak w ogóle, to prócz tego, że w myślach czasem " wywołuję wilka z lasu", czyli rozbudowuję jakąś podłapaną inspirację w post, to miewam momenty , kiedy wpada mi coś niejako " z zewnątrz" do głowy i męczy dotąd dopóki nie wyjdzie na światło dzienne. Tak miałam i teraz. Po przeczytaniu posta u Lecha (http://bloginglife2.blogspot.com/2023/01/troskliwe-spojrzenie.html) zastanawiałam się czy poruszyć podobną tematykę czy nie. I wyszło mi, że nie. 

Tymczasem przyszła inna myśl: człowiek cierpi wtedy gdy nie jest tym kim jest w swej najgłębszej Istocie. Gdy nasza osobowość pociągana za sznurki przez różne siły ( zwane też szatańskimi) postępuje wbrew prawom , umownie "boskim" tkwiącym w nas, wówczas przynosi to nam  cierpienie. Tak dzieje się w odniesieniu do pojedynczego człowieka.

 Gdy mamy społeczeństwo składające się w dużej mierze z cierpiętników- można uogólniając powiedzieć, że dane państwo do szczęśliwych nie należy i swoje też musi przejść, zanim jego pojedyncze składowe ( jednostkowe osobowości)nie staną na własnych nogach, tj. szala Dobra przeważy Zło*. I nie chodzi mi o subiektywne dobro naszej egocentrycznej osobowości, ale o Dobro, które związane jest z tym że jesteśmy w jedności z naszym wyższym Ja. Każde oddzielenie wywołuje cierpienie w różnej postaci: choroby , zaburzone relacje międzyludzkie, a na większą skalę - relacje międzypaństwowe.

To co dotyka jednostki- dotyka też większe twory( firmy, grupy społ., państwa). I tak jak w przypadku jednostek łatwo jest dokonać korekty własnych zachowań, przy odpowiedniej uważności na siebie w danej sytuacji, to na większą skalę ( firmy,państwa )- służy temu między innymi historia. Jakie zachowania i działania okazują się szkodliwe dla Dobra danej społeczności ( służą tzw. diabelskim siłom), a jakie go wspierają. 

Patrzenie na np. firmę, państwo poprzez pryzmat Ducha( tj. jego wewnętrzną Istotę) , a nie odgrywaną rolę jego subiektywnej osobowości w świecie  ma podstawowe znaczenie. I podstawowe pytanie:

Kto/ co stanowi wewnętrzną Istotę państwa?

Ludzie i ich wewnętrzna jedność/ spójność. I dlatego mówi się, że jacy ludzie / społeczeństwo - takie państwo. I kółko się zamyka. A skoro ludzie- pojedyncze jednostki - są chore ( brak połączenia z wewnętrznym Ja), to i państwo. 

 Podejmowane przezeń działania są więc w dużej mierze błędne, do momentu dopóki nie nastąpią niezbędne przewartościowania. Tj. połączenie subiektywnej osobowości ( jednostki/ państwa) z Siłą Wyższą, wewnętrznym Ja.

Czasem trzeba spaść na dno, bo tam właśnie jest punkt od którego można się odbić/ podeprzeć...ale przecież można dużo wcześniej zrezygnować z niewłaściwego postępowania, chcąc uniknąć własnego Zła.

Bo przecież każdemu normalnemu chodzi o to by szczęśliwym być...Tyle, że inaczej inaczej to szczęście postrzega nasze egocentryczne małe ja, a inaczej nasze wewnętrzne Ja. I w tym tkwi  problem .

 


02 stycznia 2023

Refleksyjnie...lepiej teraz zamiast po?

 Zainspirowana wpisem u Stokrotki (https://stokrotkastories.blogspot.com/2023/01/kalendarz-na-rok-2023.html?sc=1672653339428#c1395015074715467862) postanowiłam stanąć w szranki z czasem.

Przecież nie będę się mocować z  kalendarzem, bo ten pachnie mi bukietami kwiatów. A jak wiadomo aromaty wizualne też łagodzą obyczaje. Tak więc w pełni zrelaksowana podjęłam rękawicę rzuconą przez Stokrotkę i kalendarz " Przekroju". 

Ziemia...jak wszem i wobec wiadomo ma swoje dni ziemskie, więc należy  cieszyć się/ płakać, że i każdy z nas ma swój osobisty kalendarz, z którego zrywa kartki. Dla tych , którym czas przecieka między palcami  ma on inny wymiar niż dla tych którym okresowo lub stale ciągnie się w nieskończoność. 

Dla jadących samochodem - biegnie inaczej, a dla pieszych chodnikowych i niewydeptanych ścieżek wędrowców w gumofilcach/ dowolnym obuwiu/ na bosaka też biegnie inaczej. Nie od dziś też mówimy, że czas jest pojęciem względnym. 

A ponieważ wszystko ma rozmaite strony, w zależności od tego kto patrzy/ obserwuje (tak przy okazji też W.Heisenberg *), więc trzeba wspomnieć i o bezwzględności czasu. A jest to związane z tym, że nie da się go zatrzymać w odróżnieniu od tego co może zrobić człowiek. Może co jakiś czas stanąć w miejscu jak Słońce w układzie słonecznym i odpocząć, chociaż czas i tak robi swoje i nie oglądając się na nic i nikogo biegnie swoją drogą, a za nim goni reszta ziemskiej Natury. I może stąd ta jego bezwzględność?

W obliczu powyższych rozważań śmiem twierdzić, że nasza ocena czasu jest bardzo mocno przesiąknięta niezbyt pochlebnym subiektywizmem, bo przecież upływający czas oznacza, że żyjemy. Wszak moment, kiedy nasz  zegar staje w miejscu i  przestajemy zrywać kartki osobistego kalendarza, nazywamy śmiercią. 

Także tego, no ...chyba nadszedł czas zmienić podejście do upływającego czasu, bo może to nie czas jest czasem problemem, ale właśnie człowiek? Zwłaszcza wtedy gdy się spieszy....Uciekającego czasu i tak się nie dogoni.... no chyba że chce się wcześniej złapać za nogi Nieuniknione. 

A jak już tego dokonamy, 

to  mamy ziemski kalendarz z bani. 

Nie pozostaje wtedy nic innego

niż straszyć z zaświatów niewinnego człeka,

że jemu czas nadal bieży, 

a nam już nie ucieka.


Ps. Nie, żebym gloryfikowała bycie anemikiem, ale czy nie warto czasem zwolnić tempa?

 

* https://pl.wikipedia.org/wiki/Werner_Heisenberg

 https://pl.wikipedia.org/wiki/Kopenhaska_interpretacja_mechaniki_kwantowej

Pojawia się kwestia tożsamości obserwatora w takiej sytuacji oraz aparatury, jaką musiałby się posługiwać. W tej sytuacji interpretacja kopenhaska wprowadza świadomego obserwatora i postuluje, że nie sam akt pomiaru powoduje redukcję funkcji falowej, ale redukcja ta nastąpi wówczas, gdy wynik pomiaru dotrze do świadomości obserwatora. Więc na pomiar zjawiska kwantowego muszą się składać trzy elementy: świadomy obserwator, badany układ i aparat pomiarowy[3].

01 stycznia 2023

Noworoczne szaleństwo skrytego drapieżcy.

 No i jest . Pierwszy dzień  kolejnego odliczania do końca roku. Z tej okazji postanowiłam zaszaleć noworocznie. Pomna obezwładniającego lenistwa po wybuchowej nocy sylwestrowej przespanej zwykle połowicznie, jeszcze w ubiegłym roku przygotowałam sobie zaczyn pod noworoczną profanację. Rozdrobniłam dużą cebulę z ogórkami kiszonymi i konserwowymi i zapakowałam w słoik. Potem ciach-do lodówki, bo podobno tam się całkiem nieźle leżakuje. Po całonocnym bara-bara w słoiku nadszedł czas na połączenie wszystkich składników.

Wyciągnęłam promocyjnie przemieloną  wołowinkę na tatara i  zaczyn ogórkowo-cebulowy. No i zaczęło się....Mięsko, przegryziona zielona mamałyga ogórkowo-cebulowa, olej, przyprawy i maggi. Uformowałam gniazdo, bo przecież inaczej być nie może. Wszak szuflada to za dużo dla jednej osoby. W gniazdku posadziłam niezalężone żółtko elegancko trzymające się kupy. 

Ponieważ papużki jeszcze nie podjęły działań powiększających domową populację, poprzestałam na jajku kurzym, tak żeby profanacja była zjadliwa na bank. A bo to wiadomo co tam w tym papuzim jaju siedzi i czy ta kauczukowa (po ugotowaniu na twardo masa) nadaje się w ogóle do spożycia na surowo? 

Tym razem wolę nie eksperymentować...wystarczy, że grzybki marynowane przeżyły tatarski najazd.

Ps. A tak w ogóle, to kiedy nowy rok zaczyna być starym? Po połówce/ połowinkach/ półroczu? Ot i kolejny dylemat....