30 listopada 2021

Od L4 do historii naturalnej samodzielnej pępowiny.

 Nie wiem co tam jest z opinią publiczną (ogólnie pojętą), ale wiem co ze mną się zadziało. 

Nie była to co prawda wiadomość mrożąca krew w żyłach, a wręcz przeciwnie- można powiedzieć, że nastąpiła odwilż. Prawie taka jak w dawnych stosunkach wschód- zachód z XX w. Obiło mi się o uszy iż ( wreszcie?) wypalenie zawodowe zostało uznane przez WHO* jako powód , by wystawić L4.**

Spojrzałam na siebie, skrzywiłam się na samą myśl o tym jak wielka przepaść dzieli to co się dzieje na dole( w społeczeństwie), a (jak się okazuje już oficjalnie) decyzyjną górą w sprawie zdrowia tj. WHO). Przepaść ma wielkość zgoła wielką. A mianowicie sięga początków powstania WHO ( w najgorszym razie), a ok. 50 -70 lat w najlepszym.

I pomyśleć, ile musieli się nakombinować co poniektórzy medycy , aby chore ze zmęczenia jednostki jakoś sklasyfikować i przyznać pożądane dla podratowania zdrowia chwilowe zwolnienie obywatela  z pracy generującej uciążliwie nierozpoznany odgórnie stres. 

Tymczasem sięgając do wiedzy o WHO , nie omieszkałam sięgnąć do równie oficjalnej kieszeni tj. źródeł finansowania (p.2), ponieważ swojego czasu było parę kontrowersyjnych decyzji ( p.1) wspomnianej organizacji:

1. "W styczniu 2010 roku Rada Europy przesłuchała przedstawicieli WHO oraz koncernów farmaceutycznych. Zarzucono im nieuzasadnione nagłośnienie zagrożenia zachorowaniami na grypę H1N1 oraz niepotrzebne ogłaszanie pandemii. Zdaniem Rady Europy powyższe działania miały na celu umożliwienie sprzedaży szczepionek firmom farmaceutycznym. W trakcie przesłuchania doradca WHO ds. pandemii grypy Keiji Fukuda oświadczył, że oenzetowska organizacja „nie była przesadnie naciskana przez koncerny farmaceutyczne” oraz powtórzył, że eksperci proszeni o konsultacje muszą podpisać deklarację o braku konfliktu interesów. Ponadto Fukuda oświadczył, że pandemia została „formalnie ogłoszona i nie zakończyła się”, a wirus A/H1N1 „jest obecny na całym świecie”. Komisja ekspertów wybranych przez WHO oceniła jednomyślnie, że spełnione zostały wszystkie kryteria potrzebne by ogłosić pandemię – mówił Fukuda. Z kolei w opinii uczestniczących w przesłuchaniu ekspertów – epidemiologów doktorów Wolfganga Wodraga oraz Ulricha Keila nie było realnych podstaw od ogłoszenia pandemii. Ich zdaniem, na tę decyzję miały wpływ koncerny farmaceutyczne, które finansują badania[24]."*

2. ''WHO jest finansowane poprzez składki państw członkowskich oraz dotacje. Obecnie[kiedy?] praca WHO skutkuje szerszym spektrum współpracy: około 80 organizacji pozarządowych oraz z zakresu przemysłu farmaceutycznego, a także fundacje, m.in. Fundacja Billa i Melindy Gates i Fundacja Rockefellera. Dobrowolne datki na rzecz WHO lokalnych i państwowych rządów, fundacji i organizacji pozarządowych, innych organizacji ONZ i sektora prywatnego przekroczyły[kiedy?] szacowaną sumę składek z 193 państw członkowskich[18]" *

Tymczasem okazuje się, że WHO nie jest czubkiem góry lodowej, tylko jest nim Międzynarodowa Klasyfikacja Chorób i Problemów Zdrowotnych *** ( ICD- 10), której nomen omen  twórcą jest WHO. Nie inaczej.
''W Polsce ICD-10 obowiązuje od roku 1996[12]. Polskiego tłumaczenia dokonało Centrum Systemów Informacyjnych Ochrony Zdrowia zgodnie z umową TR/10/017-019 ze Światową Organizacją Zdrowia o udzielenie praw do tłumaczenia i publikacji''

 I tak ciągle się zastanawiam, w jakim stopniu i w dziedzinach życia jesteśmy tak naprawdę samodzielni, a w jakich mamy ciągle nieodciętą pępowinę? A raczej to nie tyle pępowina ( =naturalny kranik uzależniony od stanu psycho-fizycznego jednego żywiciela w stanie błogosławionym), a raczej jest to sztuczna instalacja hydrauliczna, której źródłem jest wielu żywicieli o zróżnicowanej diecie międzynarodowej.

Sny o wolności można sobie zatem wsadzić gdzieś....To jest chciałam powiedzieć ...między bajki włożyć.

Bo to już historia...

* https://pl.wikipedia.org/wiki/%C5%9Awiatowa_Organizacja_Zdrowia

** Czasowa niezdolność do pracy spowodowana chorobą pracownika nakłada na niego obowiązek dostarczenia zwolnienia lekarskiego(L4) za czas choroby. Pracownik w tym czasie jest zwolniony z obowiązku świadczenia pracy.

Zobacz więcej: https://poradnikprzedsiebiorcy.pl/-l4-w-formie-elektronicznej

*** https://pl.wikipedia.org/wiki/Mi%C4%99dzynarodowa_Klasyfikacja_Chor%C3%B3b_ICD-10

25 listopada 2021

Czasem trzeba coś schrzanić, żeby było lepiej...

 Lubię chrzan. Ostatnio sięgam po niego  niewyobrażalnie częściej niż tylko w święta. Pomijam tu fakt, że czasem zdarza mi się też coś schrzanić - jak to w życiu. Zresztą nie tylko mnie, co wcale nie jest usprawiedliwieniem. Tym razem pokusiłam się o inną formę. Pomyślałam sobie, że schrzanię tekst. A że nadal temat wirusa (np. covid 19) jest na topie więc dlaczego by nie o tym.

Sięgając do źródeł czyli własnej dość ograniczonej wyobraźni,pomyślałam sobie co by było gdyby prawdą była moja osobista spiskowa teoria dziejów.

 Ponieważ jak wiadomo, najpierw jest ktoś kto wymyśla cuda, potem znajdują się wariaci, którzy materializują odlotowe wizje, a następnie wchodzą one w życie, jako produkt mniej lub bardziej udany. Mam wrażenie( nie wiedzę) , że część nowoczesnych technologii różnego rodzaju jest tworzona  najpierw na potrzeby określonej grupy militarno-bio- farmaceutycznej, a  wykorzystane usprawnienia są potem adoptowane w całości lub częściowo na potrzeby życia codziennego bogaciej  uposażonego luda zamieszkującego rozmaite systemy parlamentarne i nieokrzesane cywilizacje. 

I gdyby tak wspomniany wirus , tak samo jak np. odkurzacz typu Irobot roomba * został przygotowany na potrzeby społeczne określonej grupy ludzi dla określonego celu  oczyszczającego tj. depopulacji, to w efekcie okazałoby się, że spiskowa teoria dziejów nawiązująca do próby stworzenia silnej i odpornej jednostki o zmienionym DNA może lec w gruzach. Bo jak wiadomo, okazuje się nie od dziś, że umierają również teoretycznie zdrowe osobniki w różnym wieku, a pozostają zdechlaki faszerujące się wziewnymi preparatami np.na astmę , tudzież zażywający leki przeciwdepresyjne podnoszące poziom serotoniny i zadowolenia z życia w sposób doustny oraz leczący własne i zwierzęcopochodne pasożyty środkami typu iwermektyna**. 

Tak więc rokowania co do siły materiału genetycznego społeczeństwa przyszłości wyglądają mało obiecująco. I jak tu stworzyć człowieka nowej generacji? Chyba tylko na bazie nanotechnologii...*** 

Schrzaniłam całkiem poważny temat, ale przecież nic nie dzieje się bez przyczyny...( patrz tytuł wpisu).

*https://www.google.com/search?q=odkurzacz+i+robot+roomba&ie=utf-8&oe=utf-8&client=firefox-b

**https://www.medonet.pl/koronawirus-pytania-i-odpowiedzi/leczenie-koronawirusa,covid-19--gwiazdor-leczyl-sie-iwermektyna--lekarze--to-niebezpieczne,artykul,59073423.html

więcej tu : **https://www.wapteka.pl/blog/artykul/iwermektyna-co-to-jest-i-kiedy-sie-ja-stosuje-iwermektyna-a-covid-19-czy-dziala-na-koronawirusa

*** https://pl.wikipedia.org/wiki/Nanotechnologia

23 listopada 2021

O życiu na właściwym poziomie czyli węzeł gordyjski do rozwiązania.

 Jest całkiem prawdopodobne, że ten wpis będzie powiązany z poprzednim. Jest też całkiem prawdopodobne, że poszybuję w całkiem innym kierunku w trakcie pisania tekstu. Początek jest, zamysł ogólny jest- co chcę przekazać, ale jak będzie wyglądać rozwinięcie i koniec- ni hu-hu. 

Wczoraj wróciłam pośrednio myślami do wcześniejszych tekstów( kilka lat wstecz) o różniczkach. Nie tych stricte matematycznych, ale do zdrobnienia od  różnicy. Różniczki między widzeniem( typowym patrzeniem) a postrzeganiem ( obserwacją z dystansu). Potem przyszła mi na myśl książka A. Huxleya " Sztuka widzenia" a w ślad za nią inna jego pozycja - " Nowy wspaniały świat" *. Abstrahując od treści tej drugiej, nie omieszkam wspomnieć o pierwotnej przyczynie/myśli, która skierowała mnie na książki. W uszach zadźwięczało mi " Prawo rezonansu" ( Pierre Franckh). I przyznam szczerze, że nabrałam ochoty by dowiedzieć się czegoś więcej o tej pozycji.  Najwidoczniej coś zarezonowało i  poszło skojarzenie z A. Huxleyem. 

Tak czy owak, będzie o postrzeganiu pozazmysłowym czyli o tym, że coś zadziało w moim mózgu, że skompletował taki zestaw myśli: 

Myśl nadrzędna domagająca się wyróżnienia kolorem:  walka dobra ze złem toczy się na wielu poziomach

a. na poziomie naszej psychiki dokonujemy oceny własnych słabości-mocy i tego co jest wg. nas dobre/złe

b. na poziomie naszego subiektywno- indywidualnego odbioru rzeczywistości zewnętrznej, dokonujemy ocen na termometrze dobro - zero - zło ( i czasem zastanawiamy się ile kresek jest coś/ktoś na minusie czy plusie) patrząc przez pryzmat własnego ego-umysłu i posiadanego doświadczenia

c. na poziomie większych ugrupowań/ związków/ partii / klas społecznych/ religii - kiedy identyfikujemy się z czymś niejednostkowym

d. na poziomie państw/narodów/ regionów geograficzno-gespodarczo-politycznych 

e. na poziomie planetarnym/ kosmicznym

Wygląda więc na to, że mamy jedno wielkie zamieszanie i chaos, ponieważ nie zawsze moje dobro/ zło, będzie dobrem /złem dla innych i do tego na wielu poziomach. Do tej mikstury trzeba dodać to, że można być ze sobą w niezgodzie, ulegając lub nie wyższym celom/ poglądom na poziomach b, c, d i e . I mamy klops.

Brak zainteresowania innymi poziomami sprawia, że postrzegamy życie tylko przez pryzmat a i b lub tylko przeważnie b i oceniamy resztę rzeczywistości tylko z tej jednej perspektywy. Uzyskujemy w ten sposób jednostronny obraz rzeczywistości- czysto indywidualny, zamiast np. w 3 D ( w tym wypadku zamiast = a,b,c,d,e)

Gdy patrzy się na coś z punktu widzenia np. c, z powodu przynależności do większej grupy -  uczymy się( lub nie) patrzeć na życie również z tej perspektywy. Mimo że często nie umiemy się pogodzić z czymś co stoi w opozycji do naszej subiektywnej oceny ( z poziomu a i/lub b) - to dobrze jest chociaż pewne rzeczy poznać i dostrzec - coś więcej niż czubek własnego nosa  ( jeżeli patrzy się tylko przez pryzmat jednego, ulubionego i pasującego nam poziomu)

I tak wchodząc na kolejne poziomy, okazuje się że mamy niezły węzeł gordyjski do rozwiązania związany z naszymi wartościami i przekonaniami co do pojęć dobra i zła, bo mogą one ulegać zmianom w zależności od tego, przez pryzmat którego poziomu patrzymy na jakiś problem.

Czy jest możliwe osiągnięcie stanu wewnętrznej równowagi? 

Po rozpatrzeniu wszystkich za i przeciw wyszło mi, że bycie w punkcie zero rozwiązuje wszelkie problemy.  Z byciem zerem - bywa różnie.

I teraz pozostaje spojrzeć na np. problem z migrantami i relacje z Białorusią, z kilku poziomów: poczynając od prywatnego subiektywnego zdania związanego z naszym ego- umysłem ( z emocjami-uczuciami- rozsądkiem) poprzez pryzmat naszej identyfikacji z jakąś grupą ( c),  potem spojrzeć na problem z punktu poczucia przynależności narodowej/ państwowej/ regionalnej,  by wreszcie przyjrzeć się danej sprawie z punktu widzenia planety/ kosmosu.

 W końcowym rozrachunku wychodzi na to, że na najwyższym poziomie  jest to samo co na poziomie tzw. najniższym( a i b) - są klimatyczne trzy możliwości: 

- dobro ( spokój / rozwój/ stabilizacja)

- 0 - stanie w miejscu(= bezruch) 

- zło ( wojna/zniszczenie/ destabilizacja) . Tym razem w skali globalnej.

 A wszystko to zależy - jakby nie patrzeć - od tego: 

1 - w jakim stopniu jesteśmy indywidualnie jednomyślni/ niejednomyślni na kolejnych( wszystkich) poziomach

2 - na ile są nasze poglądy stabilne/zmienne

3 - na ile jesteśmy w stanie/musimy/ chcemy zrezygnować z własnych, subiektywnych ocen/poglądów/dobra  na rzecz innych , wyższych ( umownie) poziomów

Ps. Napisałam co myślałam i jak to widzę. A może nawet postrzegam? Ale przecież mogę się mylić...

* https://pl.wikipedia.org/wiki/Nowy_wspania%C5%82y_%C5%9Bwiat

16 listopada 2021

Graniczne dylematy ciągle na czasie.

Tak się zastanawiam, jak to jest z tą wschodnią granicą Polski /UE....i z tymi emigrantami na granicy z Białorusią. 

Docierają do mnie wiadomości, serwowane przez media, o podejmowanych działaniach i zastanawiam się co ja bym zrobiła będąc na miejscu obozu rządzącego?  No i wyszło mi, że dokładnie to samo. 

Dopóki istnieją odrębne państwa- należy bronić granic przed niekontrolowanym zalewem emigrantów. Gdy weźmie się pod uwagę nierozwiązaną czy nieuregulowaną  sytuację socjalną wielu tubylców zarzewie konfliktów z elementem napływowym ,na różnym tle,  gotowe. A przecież każdy chciałby żyć w spokojnym kraju i bez lęku o przyszłość.

Nieograniczone możliwości przemieszczania się mają przeważnie Ci, w ślad za którymi idą grube pieniądze, bo jak wiadomo kasa może wiele zdziałać i przełamać różne opory. Pozostali muszą liczyć na siebie i łut szczęścia zwany w tym przypadku reżimem Łukaszenki. Ciekawe zatem, jaki jest przekrój społeczny ludności, która dała się omamić wizją lepszego świata? A może to świadomy wybór jednostek, które nie wiedzą co ze sobą zrobić w kraju ojczystym i liczą, że zmiana miejsca zrobi za nich coś czego sami nie potrafią?

I tak na moje oko, to sytuacja która pojawiła się na granicy UE/ Polski z Białorusią- nie jest przypadkowa. To wcześniej zaplanowana akcja , związana z wyborem określonej grupy ludzi. To ludzie którzy chcą czegoś więcej. I chociaż Polska dla wielu z nich byłaby tylko krajem tranzytowym, to z pewnością  to " więcej" dałoby o sobie znać w momencie braku zaspokojenia podstawowych potrzeb. Przecież tak funkcjonuje wielu ludzi na całym świecie. Wieczni malkontenci * ciągle niezadowoleni bez względu na sytuację i posiadany status.

Rozmowy A. Merkel z Łukaszenką, w sprawie rozwiązania problemu napływowej ludności ? 

Sorki, ale rozwiązanie nasuwa się samo: powrót do kraju ojczystego tą samą drogą, którą przybyli. A inscenizacje i gra na uczuciach odstawiane przez białoruskie siły , mające na celu wzbudzić "humanitarną reakcję" ludzi po drugiej stronie granicy-powinny być ignorowane. 

W obliczu pewnych problemów powinien zniknąć dylemat: rozsądek czy serce . Zasada : jaka akcja - taka reakcja. Tam gdzie jest gra polityczna i wzbudzane emocje ( Łukaszenka) - winna być zastosowane gra polityczna, spokój i przewidywanie.

 Serce i uczucia z pewnością trzeba zostawić dla prywatnych kontaktów międzyludzkich.

Ciągle mówi się o tym by umieć sprawy zawodowe zostawiać za progiem mieszkania i życia rodzinnego. Tak więc politykę międzynarodową i walkę o strefę wpływów należy umieć oddzielić od spraw humanitarnych, bo to dwie różne bajki.

 Można pomagać, gdy sytuacja jest uregulowana, a nie robić coś po łebkach jak miało to miejsce w przypadku indywidualnych akcji porywania się z motyką na słońce przez bohaterskich posłów( posłanki) - oszołomów wiadomości TV jednego dnia.

Ps. Współczuję wszelkim nieświadomym tego w co się władowali, ale przecież każdy ponosi odpowiedzialność za swoje wybory ( a przynajmniej powinien), bo tak wygląda życie.

 Ale jest jeszcze jedno ale....może o tym później?

* https://sjp.pwn.pl/sjp/malkontent;2480876.html

14 listopada 2021

Świętowanie codzienności.

 Co za pech. Zapomniałam (a raczej nie wiedziałam), że 11 listopada wypada dzień singla. Trzeba będzie świętować z opóźnieniem. Jak by tu uczcić takie przebrzmiałe święto?

- Może najlepiej w towarzystwie? Hmmm..

Dla jednych ciasteczko - dla drugich jajeczko. I po święcie. Taki tam cotygodniowy rytuał...

12 listopada 2021

Dylemat dnia.

 -gdybym nie odpaliła lapcia

-gdybym nie weszła na bloga

-gdyby nie było komentarza pod dawnym postem

-gdybym nie chciała na niego odpowiedzieć

....jest całkiem prawdopodobne, że zapomniałabym hasła do logowania .

Wniosek nasunął mi się sam: skacapnienie to jeden z pierwszych zwiastunów demencji/sklerozy.

Prawie zadrżałam na myśl, że stracę dostęp do "siebie" gdy pojawiła się druga ( myśl ) równie koszmarna: 

" nie mogę zmusić siebie/ się do myślenia". 

Wygląda więc na to, że przeszłam na tryb automatyczny: włączyć- wyłączyć. Jest powód by pomyśleć- włączam "ON", nie ma powodu by myśleć -zapala się lampka" OFF". 

Czy to dobre czy może to złe jest? A może jednak jestem ciągle na czuwaniu? 

Ech życie. Żyj i daj żyć innym....

11 listopada 2021

Takie tam o mysim odbiciu od normy i punkcie odniesienia.

 Tak się zastanawiam czasem nad sobą . Niekoniecznie wtedy gdy patrzę w lustro, ale tak ad hoc. Wiem, że w lustrze jest moje odbicie i to co robię w rzeczywistości znajduje tam odzwierciedlenie.

Tymczasem ludzie wokół pokazują swój stan psychiczny w danej chwili ( i odpowiadającą mu w dużej mierze mowę ciała) i czasem też znajduję w nich siebie.  Tyle, że w innej postaci. W ślad za emocją idzie zachowanie, postawa, ton głosu , gestykulacja itd.

 Kiedyś, a było to dawno temu,  to co zobaczyłam w zachowaniu innych -nie spodobało mi się, chociaż zobaczyłam w nich siebie. Co za koszmar, aż złapałam się za głowę. O uciekaniu ze wzrokiem nie wspomnę. Trzeba było się tego pozbyć. Przecież nie będę męczyć się z tym czego nie chcę w sobie mieć! Nie jestem masochistką. Tyle wspominek.

 Problem z innymi pojawia się wtedy gdy ktoś działa na nas jak przysłowiowa płachta na byka i nie można z tym nic zrobić. Unikamy, chodzimy swoimi ścieżkami, a tu nic. Jak nie ten, to ta, albo to i ciągle wyłazi na wierzch  ta sama irytująca nas cecha. Jak nie ludzie, to nawet domowe zwierze jest w stanie pokazać nasze wypielęgnowane z miłością i wygłaskane przez lata odbicie od normy zwane potocznie wadą , które jak mysz siedzi cicho pod miotłą ( lub w norce) i czeka na swój wielki dzień / sytuację, by wychynąć nosa i uszczknąć coś dla siebie z negatywnych emocji.

Wielu ludzi nie umie dostrzec i odnaleźć w innych siebie lub neguje określone zachowania, nie zastanawiając się nad tym, że w jakimś stopniu ktoś stanowi nasze "psychiczne" odbicie. Masakra.

A przecież w momencie gdy dokonujemy  jakiejś zmiany w sobie - to nagle przestajemy spotykać określone osobowości. Jak ręką odjął znikają upierdliwe znajomości ( lub mamy siłę być asertywni) wyprowadzające człowieka z równowagi i nastaje  upragniony błogi spokój. Albo jeszcze lepiej- wkurzająca kiedyś relacja przybiera całkiem inny kształt i może nawet być całkiem do rzeczy i sympatycznie.

 Oj, prawdę powiedział ten, kto stwierdził, że "najbardziej irytują nas u innych nasze własne wady" . Przecież to są te poszukiwane odbicia/odchylenia od normy... Naszej własnej,  wewnętrznej i indywidualnej wartości samej w sobie. Niezbędny i poszukiwany punkt odniesienia. Norma.

Ps. Wpis powstał pod wpływem przeczytanych dzisiaj postów u  © Artbook  https://skladliteracki.blogspot.com/