Jest całkiem prawdopodobne, że ten wpis będzie powiązany z poprzednim. Jest też całkiem prawdopodobne, że poszybuję w całkiem innym kierunku w trakcie pisania tekstu. Początek jest, zamysł ogólny jest- co chcę przekazać, ale jak będzie wyglądać rozwinięcie i koniec- ni hu-hu.
Wczoraj wróciłam pośrednio myślami do wcześniejszych tekstów( kilka lat wstecz) o różniczkach. Nie tych stricte matematycznych, ale do zdrobnienia od różnicy. Różniczki między widzeniem( typowym patrzeniem) a postrzeganiem ( obserwacją z dystansu). Potem przyszła mi na myśl książka A. Huxleya " Sztuka widzenia" a w ślad za nią inna jego pozycja - " Nowy wspaniały świat" *. Abstrahując od treści tej drugiej, nie omieszkam wspomnieć o pierwotnej przyczynie/myśli, która skierowała mnie na książki. W uszach zadźwięczało mi " Prawo rezonansu" ( Pierre Franckh). I przyznam szczerze, że nabrałam ochoty by dowiedzieć się czegoś więcej o tej pozycji. Najwidoczniej coś zarezonowało i poszło skojarzenie z A. Huxleyem.
Tak czy owak, będzie o postrzeganiu pozazmysłowym czyli o tym, że coś zadziało w moim mózgu, że skompletował taki zestaw myśli:
Myśl nadrzędna domagająca się wyróżnienia kolorem: walka dobra ze złem toczy się na wielu poziomach:
a. na poziomie naszej psychiki dokonujemy oceny własnych słabości-mocy i tego co jest wg. nas dobre/złe
b. na poziomie naszego subiektywno- indywidualnego odbioru rzeczywistości zewnętrznej, dokonujemy ocen na termometrze dobro - zero - zło ( i czasem zastanawiamy się ile kresek jest coś/ktoś na minusie czy plusie) patrząc przez pryzmat własnego ego-umysłu i posiadanego doświadczenia
c. na poziomie większych ugrupowań/ związków/ partii / klas społecznych/ religii - kiedy identyfikujemy się z czymś niejednostkowym
d. na poziomie państw/narodów/ regionów geograficzno-gespodarczo-politycznych
e. na poziomie planetarnym/ kosmicznym
Wygląda więc na to, że mamy jedno wielkie zamieszanie i chaos, ponieważ nie zawsze moje dobro/ zło, będzie dobrem /złem dla innych i do tego na wielu poziomach. Do tej mikstury trzeba dodać to, że można być ze sobą w niezgodzie, ulegając lub nie wyższym celom/ poglądom na poziomach b, c, d i e . I mamy klops.
Brak zainteresowania innymi poziomami sprawia, że postrzegamy życie tylko przez pryzmat a i b lub tylko przeważnie b i oceniamy resztę rzeczywistości tylko z tej jednej perspektywy. Uzyskujemy w ten sposób jednostronny obraz rzeczywistości- czysto indywidualny, zamiast np. w 3 D ( w tym wypadku zamiast = a,b,c,d,e)
Gdy patrzy się na coś z punktu widzenia np. c, z powodu przynależności do większej grupy - uczymy się( lub nie) patrzeć na życie również z tej perspektywy. Mimo że często nie umiemy się pogodzić z czymś co stoi w opozycji do naszej subiektywnej oceny ( z poziomu a i/lub b) - to dobrze jest chociaż pewne rzeczy poznać i dostrzec - coś więcej niż czubek własnego nosa ( jeżeli patrzy się tylko przez pryzmat jednego, ulubionego i pasującego nam poziomu)
I tak wchodząc na kolejne poziomy, okazuje się że mamy niezły węzeł gordyjski do rozwiązania związany z naszymi wartościami i przekonaniami co do pojęć dobra i zła, bo mogą one ulegać zmianom w zależności od tego, przez pryzmat którego poziomu patrzymy na jakiś problem.
Czy jest możliwe osiągnięcie stanu wewnętrznej równowagi?
Po rozpatrzeniu wszystkich za i przeciw wyszło mi, że bycie w punkcie zero rozwiązuje wszelkie problemy. Z byciem zerem - bywa różnie.
I teraz pozostaje spojrzeć na np. problem z migrantami i relacje z Białorusią, z kilku poziomów: poczynając od prywatnego subiektywnego zdania związanego z naszym ego- umysłem ( z emocjami-uczuciami- rozsądkiem) poprzez pryzmat naszej identyfikacji z jakąś grupą ( c), potem spojrzeć na problem z punktu poczucia przynależności narodowej/ państwowej/ regionalnej, by wreszcie przyjrzeć się danej sprawie z punktu widzenia planety/ kosmosu.
W końcowym rozrachunku wychodzi na to, że na najwyższym poziomie jest to samo co na poziomie tzw. najniższym( a i b) - są klimatyczne trzy możliwości:
- dobro ( spokój / rozwój/ stabilizacja)
- 0 - stanie w miejscu(= bezruch)
- zło ( wojna/zniszczenie/ destabilizacja) . Tym razem w skali globalnej.
A wszystko to zależy - jakby nie patrzeć - od tego:
1 - w jakim stopniu jesteśmy indywidualnie jednomyślni/ niejednomyślni na kolejnych( wszystkich) poziomach
2 - na ile są nasze poglądy stabilne/zmienne
3 - na ile jesteśmy w stanie/musimy/ chcemy zrezygnować z własnych, subiektywnych ocen/poglądów/dobra na rzecz innych , wyższych ( umownie) poziomów
Ps. Napisałam co myślałam i jak to widzę. A może nawet postrzegam? Ale przecież mogę się mylić...
* https://pl.wikipedia.org/wiki/Nowy_wspania%C5%82y_%C5%9Bwiat
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz