11 listopada 2021

Takie tam o mysim odbiciu od normy i punkcie odniesienia.

 Tak się zastanawiam czasem nad sobą . Niekoniecznie wtedy gdy patrzę w lustro, ale tak ad hoc. Wiem, że w lustrze jest moje odbicie i to co robię w rzeczywistości znajduje tam odzwierciedlenie.

Tymczasem ludzie wokół pokazują swój stan psychiczny w danej chwili ( i odpowiadającą mu w dużej mierze mowę ciała) i czasem też znajduję w nich siebie.  Tyle, że w innej postaci. W ślad za emocją idzie zachowanie, postawa, ton głosu , gestykulacja itd.

 Kiedyś, a było to dawno temu,  to co zobaczyłam w zachowaniu innych -nie spodobało mi się, chociaż zobaczyłam w nich siebie. Co za koszmar, aż złapałam się za głowę. O uciekaniu ze wzrokiem nie wspomnę. Trzeba było się tego pozbyć. Przecież nie będę męczyć się z tym czego nie chcę w sobie mieć! Nie jestem masochistką. Tyle wspominek.

 Problem z innymi pojawia się wtedy gdy ktoś działa na nas jak przysłowiowa płachta na byka i nie można z tym nic zrobić. Unikamy, chodzimy swoimi ścieżkami, a tu nic. Jak nie ten, to ta, albo to i ciągle wyłazi na wierzch  ta sama irytująca nas cecha. Jak nie ludzie, to nawet domowe zwierze jest w stanie pokazać nasze wypielęgnowane z miłością i wygłaskane przez lata odbicie od normy zwane potocznie wadą , które jak mysz siedzi cicho pod miotłą ( lub w norce) i czeka na swój wielki dzień / sytuację, by wychynąć nosa i uszczknąć coś dla siebie z negatywnych emocji.

Wielu ludzi nie umie dostrzec i odnaleźć w innych siebie lub neguje określone zachowania, nie zastanawiając się nad tym, że w jakimś stopniu ktoś stanowi nasze "psychiczne" odbicie. Masakra.

A przecież w momencie gdy dokonujemy  jakiejś zmiany w sobie - to nagle przestajemy spotykać określone osobowości. Jak ręką odjął znikają upierdliwe znajomości ( lub mamy siłę być asertywni) wyprowadzające człowieka z równowagi i nastaje  upragniony błogi spokój. Albo jeszcze lepiej- wkurzająca kiedyś relacja przybiera całkiem inny kształt i może nawet być całkiem do rzeczy i sympatycznie.

 Oj, prawdę powiedział ten, kto stwierdził, że "najbardziej irytują nas u innych nasze własne wady" . Przecież to są te poszukiwane odbicia/odchylenia od normy... Naszej własnej,  wewnętrznej i indywidualnej wartości samej w sobie. Niezbędny i poszukiwany punkt odniesienia. Norma.

Ps. Wpis powstał pod wpływem przeczytanych dzisiaj postów u  © Artbook  https://skladliteracki.blogspot.com/

2 komentarze:

  1. Dokonać w sobie zmiany... Czy takie majstrowanie przy swoim charakterze nie jest ryzykowne?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ktoś powiedział' jest ryzyko- jest zabawa', ale ryzyko jest przewidywalne. Są dwie możliwości. Albo punktem odniesienia jest dobro i miłość, albo tego przeciwieństwo. W zależności od wewnętrznego zakotwiczenia podejmuje się zwykle działania.
      Ale kto by tam chciał zmieniać siebie? Zwykle próbuje się przede wszystkim zmieniać innych...pod swoim kątem.
      Nie ma to jak egocentryzm...(z przekąsem). Takiemu(takiej) to dobrze...

      Usuń