26 maja 2022

Do przemyślenia...

Dla zainteresowanych tematem... Można się zgadzać/nie zgadzać. Można wszystko... :)

Ps. Do tej pory nie nauczyłam się/nie chciało mi się - jak dodać filmik z you tuba. Ale może tak ma być? Wszak to przecież może być jakaś blokada energetyczna dla...  niezainteresowanych. Taki brak podania na tacy i pod nos...

Ps. A jakby tak spojrzeć na obecną sytuację polityczną na świecie przez taki pryzmat?

 https://www.youtube.com/watch?v=xT3E1gldTK8

 

20 maja 2022

" Być piękną" i wizja przyszłości.

 Wraz z postępującą z wiekiem tendencją do bycia stetryczałą babcią zauważam od jakiegoś czasu coraz większe zainteresowanie różnorodnymi maseczkami i kremami, o fluidach maskujących niedoskonałość natury- nie zapominając. Jak przebiega( ła) tendencja do tzw. dbania o siebie ? 

1. etap późnej młodzieży - doraźnie stosowany tormentiol  i hydrokortyzon na mieszaną skórę z nerwowymi wypryskami powstałymi pod wpływem  różnorodnego stresu  ( nie tylko szkolnego) znalazły się jako " must have" domowej apteczki

2. etap (przerywany) nieudanych związków wszelakich - to okres korzystania z kremów na dzień i na noc oraz fluidów maskujących wszelkie niedoskonałości, w tym niedoskonałości życia zawodowego 

3. etap lepszych związków - sporadyczne korzystanie ze specyfików wspomagających lepsze mniemanie o sobie i sztucznie zawyżających poczucie wartości siebie

4. etap spokojnego ducha - korzystanie  głównie z wody

5. etap współdzielenia lokalu ze zwierzątkami i mocno osłabionego życia blogowego-oliwka dla dzieci Bambi i niebieski krem do siedzenia przed komputerem (nota bene ma chronić przed światłem niebieskim). 

Przy okazji wojennego szału zakupowego w Biedronce, zaopatrzyłam się też w maseczki gwarantujące " bycie piękną" na zapas ( skorzystałam z dwóch)

- regenerującą i łagodzącą ( rumianek z białkiem owsa, 96% pochodzenia naturalnego) - wchłonęła się w try miga - wniosek: najwyraźniej potrzebuję odpoczynku i łagodnych obyczajów oraz więcej protein pochodzenia roślinnego. I okazało się, że intuicja mnie nie zawiodła. Szampon ryżowy już od miesiąca jest w użyciu....

- regenerującą i odświeżającą ( konopie) - dla cery mieszanej i problematycznej- wisiała na mnie od wieczora do rana tworząc lepki film - wniosek: okres problemów i mieszanych uczuć mam już najwyraźniej za sobą i aktualnie regeneruję się bez wspomagaczy. Kąpiel , zmianę odzieży i dodatkowe pachnidła mogę zatem ograniczyć do niezbędnego minimum tj. odświeżacza powietrza w pomieszczeniu specjalnego przeznaczenia.

- wygładzającą/ podnoszącą ( lifts) i nawilżającą ( z olejkiem z opuncji i witaminami) - dla cery dojrzałej i wrażliwej - tej jeszcze nie spróbowałam. I , nie ukrywam, mam pewien lęk. Bo osobiste zalecenie po próbie może brzmieć: siedzieć, leżeć i pachnieć, ograniczyć spożycie płynów wszelakich do minimum lub wręcz przeciwnie: zaopatrzyć się  w papier ścierny i szlifierkę ręczną, wiadra z gipsem szpachlowym ( też do dźwigania) i beczkę wody letniej do odmaczania ewentualnych zakwasów. A gdzie ja to wszystko zmieszczę, jakby co?


 



Ps. Dołączyłam zdjęcia. I nie jest to lokowanie produktu...chociaż pośrednio jakaś tam reklama to jest.


09 maja 2022

W poszukiwaniu utraconego raju...

 Poszłam za ciosem z poprzedniego wpisu ("A gdyby tak wszystkich pozbawić możliwości wyrażenia własnego zdania i myśli - w jakikolwiek sposób - to czy świat byłby rajem?") i wyobraziłam sobie siebie w postaci bezcielesnej . Ciekawe czy miałabym jakiś kształt  i kolor? Czy targałyby mną wtedy emocje?

A może to brak tzw. ludzkich odruchów (związanych z posiadaniem ciała i jego funkcjonowaniem) jest gwarantem raju ?

08 maja 2022

Chłopiec na posyłki i jabłko grzechu?

O czym to ja chciałam? Aaa...już zapomniałam co mi wczoraj chodziło po głowie. Ale nie jest źle,  bo przeczytałam wpis u Serpentyny (https://dusty360.blogspot.com/2022/05/kaczki-sraczki.html) i znalazłam właściwy punkt zaczepienia. Punkt, który określiłabym jako punkt równowagi. Ale zanim wypunktuję o co chodzi to trzeba zacząć od punktu wyjścia. A było nim wyrażenie" chłopiec od basenu". Skoro znalazłam początek, to dalej poszło już jak z płatka:

- gostek od aparatów słuchowych

- babka od angielskiego

- ruda od plomb

- speco od kompa

- facio od operacji na otwartym sercu

- pani od książek

- pan od robót ziemnych

- artysta od włosów

- facetka od rozliczeń

- .......od sprzątania

-........ od glazury

- ...itp., itd.

Popatrzyłam  i pomyślałam, jak to "słowa" potrafią stwarzać bariery lub je przełamywać. A jeżeli do tego dojdzie jeszcze jakaś informacyjna otoczka, to albo-albo:

- pozostaje dziękować bogu, że się jeszcze żyje, 

-  być przygotowanym na gromy z jasnego nieba,

- pamiętać o świętym oburzeniu z powodu podważenia czyjegoś wysokiego mniemania o sobie 

-i inne bardziej przyjemne

I pomyśleć, że często wywyższa się/poniża ludzi za pomocą słów, pieniędzy, gestów,mimiki... 

A gdyby tak wszystkich pozbawić możliwości wyrażenia własnego zdania i myśli - w jakikolwiek sposób - to czy świat byłby rajem?

Ale wracając na ziemię, to przecież od czego by człowiek nie był i czego by nie robił, to przecież  współczesny świat jest w dużej mierze zależny od "pieniądza." Nawet mając miliony....

Także, tego no....wychodzi na to, że cywilizacja i ludzkość ma swojego pana, a są nim pieniądze, a natura ( też ludzka) ma swojego  pana. I wychodzi na to, że jest nim..... głód ?

03 maja 2022

Przyjemne z pożytecznym.

 Wczoraj znowu zajrzałam do skrzynki, a tam... podwyżka czynszu za mieszkanie. Kolejna na przestrzeni ostatniego miesiąca.

I tak się zastanawiam- na ile jeszcze wystarczy mi cierpliwości...i boskiej miłości. Wszak może się okazać, że wraz z głodem, brudem i ubóstwem wyparuje patriotyzm i inna dobrótka, a przybiorą na sile głupota, brawura i chęć dowalenia komuś, nie wyłączając siebie. Mówiąc krótko: mam ostatnio ubaw po pachy!

01 maja 2022

Spóźniona refleksja o dogadzaniu sobie.

 Po usilnych staraniach ,w postaci dwóch podejść , w celu upolowania ulotkowego sushi wreszcie dopięłam swego. W pełnym sklepowym świetle  rozsądek  wypiął się i poszedł spać więc nawet nie spojrzałam na skład , by sprawdzić co tam będę jeść w rzeczywistości lub nie, tylko z wywieszonym po pas językiem zapakowałam tackę z produktem do koszyka (?) Nie, nie tym razem, bo nie wierząc własnym oczom, w szczęście ostatniego produktu, trzymałam upragnioną zdobycz w ręce ( razem z napojem jogurtowym ). 

Teraz pozostało mi wyczekać, aż pojawi się odwaga do konsumpcji "obcego" kulturowo dania.


Na początek poszła zagrycha w postaci  3 mniejszych krążków ( ledwo widoczne na samym dole okienka). Strach został przełamany. 

Wydatek nie poszedł na marne ( zdjęcie ulotki). Apetyt na resztę roladek wzrósł niepomiernie.



Co prawda miałam wybór, bo obok była porcja o większej gramaturze ( Sushi Toshii), ale lepiej ryzykować z mniejszym wydatkiem. 

Ryzyko się opłaciło, bo na sam koniec znalazłam ukryty w górnej części tacki-skarb.

Z powodu stopniowego otwierania i konsumowania - po zjedzeniu sushi sote ( tu: bez dołączonych dodatków)mogłam delektować się resztą:

1. Imbir marynowany zjadłam na surowo .

2. Z pasty chrzanowej ( o smaku chrzanu japońskiego wasabi)wycisnęłam  zielone balaski na jajko postwielkanocne. 



3. Sos sojowy czeka na zużycie w odpowiednim momencie. Może podprawię nim biały serek podczas robienia pasty?

Po satysfakcjonującej mnie w zupełności uczcie sięgnęłam na odwrotną stronę tacki, by dowiedzieć się co zjadłam. Nie było tam nic co by mnie mogło przestraszyć, więc mogłam spokojnie oddać się trawieniu. 

Potem popatrzyłam na opakowanie i pomyślałam, że może się przydać...( niewykorzystane przydasie po pewnym czasie lądują tam gdzie ich miejsce).

I skłamałabym gdybym napisała, że jadłam danie o suchym pysku. Nie obyło się bez wina. Najwidoczniej okres niewinności (= bez win)  mam już za sobą. W ten to sposób znowu straciłam dziewictwo.


Ps. No i nie wiem czy już mam się bać życia wiecznego czy nie? Wszak uleganie zmysłom i ich zaspokajanie to diabelskie sztuczki? A może czasem warto się rozbestwić?