O czym to ja chciałam? Aaa...już zapomniałam co mi wczoraj chodziło po głowie. Ale nie jest źle, bo przeczytałam wpis u Serpentyny (https://dusty360.blogspot.com/2022/05/kaczki-sraczki.html) i znalazłam właściwy punkt zaczepienia. Punkt, który określiłabym jako punkt równowagi. Ale zanim wypunktuję o co chodzi to trzeba zacząć od punktu wyjścia. A było nim wyrażenie" chłopiec od basenu". Skoro znalazłam początek, to dalej poszło już jak z płatka:
- gostek od aparatów słuchowych
- babka od angielskiego
- ruda od plomb
- speco od kompa
- facio od operacji na otwartym sercu
- pani od książek
- pan od robót ziemnych
- artysta od włosów
- facetka od rozliczeń
- .......od sprzątania
-........ od glazury
- ...itp., itd.
Popatrzyłam i pomyślałam, jak to "słowa" potrafią stwarzać bariery lub je przełamywać. A jeżeli do tego dojdzie jeszcze jakaś informacyjna otoczka, to albo-albo:
- pozostaje dziękować bogu, że się jeszcze żyje,
- być przygotowanym na gromy z jasnego nieba,
- pamiętać o świętym oburzeniu z powodu podważenia czyjegoś wysokiego mniemania o sobie
-i inne bardziej przyjemne
I pomyśleć, że często wywyższa się/poniża ludzi za pomocą słów, pieniędzy, gestów,mimiki...
A gdyby tak wszystkich pozbawić możliwości wyrażenia własnego zdania i myśli - w jakikolwiek sposób - to czy świat byłby rajem?
Ale wracając na ziemię, to przecież od czego by człowiek nie był i czego by nie robił, to przecież współczesny świat jest w dużej mierze zależny od "pieniądza." Nawet mając miliony....
Także, tego no....wychodzi na to, że cywilizacja i ludzkość ma swojego pana, a są nim pieniądze, a natura ( też ludzka) ma swojego pana. I wychodzi na to, że jest nim..... głód ?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz