Życie to nieudany eksperyment biologiczny...itd. ( to było już wcześniej), natomiast w przypadku zaistniałej sytuacji - eksperymentowi pod kryptonimem "covid-19 i jego pochodne"poddane jest całe społeczeństwo. Nie ma przeproś. Zarówno zaszczepieni jak i niezaszczepieni podlegają w pewnym stopniu obserwacji, tyle że nie wiadomo czy prowadzi ją:
1. ktoś osobowo do tego wyznaczony
2. inteligencja cyfrowa
3. obserwuje tylko matka Natura.
W przypadku dwóch pierwszych 1. i 2. źródłem wszelkich danych są ludzie, którzy wklepują je w wirtualną rzeczywistość i/lub tylko własne notatki.
A że ,jak wiadomo, ludzie bywają wybiórczo i chwilowo w zgodzie z prawdą (z różnych powodów) i lubią się z nią też mijać ( kłócić), więc i dane bywają różne. Zatem sama statystyka jako taka jest całkiem zdrowa, ale wnioski z niej wyciągnięte bywają chore. I trzeba z nimi postępować jak z ludźmi. Wiedzieć, że żyją swoim życiem i albo nas straszą , albo powodują radosną euforię ( w skrajnych przypadkach) lub dają chwilowe poczucie szczęścia i zadowolenia z życia dopóki nie nastąpi przysłowiowe tąpnięcie.
O szczęściu wypowiadało się wielu filozofów, tzw.chłopków roztropków i inne niezidentyfikowane i zidentyfikowane obiekty, a z okazji prowadzenia bloga - nie omieszkałam i ja ;-) więc pominę krainę( też wiecznej) szczęśliwości, a skupię się na strachu.
Jego działanie ma dokładnie takie samo spektrum działania jak szczęście, tyle że działa w innym rewirze naszej energetycznej natury. Na jednych działa wybitnie mobilizująco, na innych destrukcyjnie i to co pomiędzy na pozostałych. I też nie jest wartością stałą (jak wszystko wokół ) gdy patrzymy na życie przez pryzmat energii i skutków jej działania w organizmie. Cóż można powiedzieć o zastraszonym ciele gdy człowiek nie panuje nad swoją psychiką i żyje w ciągłym stresie i strachu?
Potocznie mówimy, że kuli się w sobie, a to co w środku się z nim dzieje, na poziomie komórkowym i innych kapilar włoskowatych, w przewodnictwie nerwowym i innej produkcji nad i pod (np.skokach ciśnienia, tudzież cukru, poziomu mikro i makroelementów, elektrolitów) o jasności widzenia i przepuszczalności błon (niedziewiczych) - nie wspominając i nie zapominając. Sodoma i Gomora - takie spustoszenie...Powrót do normalności tj. własnej równowagi zdrowotnej zdaje się być stanem nie do osiągnięcia.
Więc jak tu zachować odporność na wirusa gdy :
a. straszą statystykami zakażonych i zgonów
b. pocieszają skutecznością szczepień
c. pocieszają skutecznością bycia niezaszczepionym
d. straszą zmianami poszczepiennymi np. z powodu działania m- RNA itd. ?
e. własne( i obce) ekonomiczne lęki związane z zagrożeniem utraty aktualnego stanu szczęśliwości i posiadania
f. dodatkowe okoliczności zewnętrzne, na które nie mamy wpływu?
Z moich obliczeń (niestatystycznych) wychodzi, że trzeba wrzucić luz w tym właśnie ostatnim aspekcie. To co często boli w tego typu stresującej sytuacji, to to, że na pewne rzeczy nie mamy wpływu, a chcielibyśmy mieć coś/ kogoś (i kontrolę i wiedzę o czymś) a nie możemy mieć w pełni, tj tak by postępować wg. własnego ulubionego schematu związanego z naszą egocentryczną strefą komfortu.
Otwarty i elastyczny umysł jest w stanie sobie poradzić z tymi brakami . Skostniały ( ograniczony) - będzie w ciągłym stresie, a przez to i osłabiony organizm plus różne irracjonalne zachowania.
Odzwierciedleniem jest więc aktualny stan zdrowia( a raczej istniejące choroby i zaburzenia) i działania emocjonalne pozbawione kontroli osobistej ( + skłonność ku sytuacjom temu sprzyjającym ). Ciężka choroba jest takim stanem, kiedy musimy poddać się władzy( kontroli) innych i przeciw temu rodzi się w wielu osobach opór. Nie zawsze uzasadniony...
A wracając do p.3 i matki Natury- dla niej ma z pewnością znaczenie które osoby ( czyli jaki materiał genetyczny) są w stanie poradzić sobie z wirusem typu SARS- CoV 2 bez szczepionki, a które nie.
Czy ten problem interesuje jakiś badaczy? Nie wiem.
Wiem , że zainteresował ich gen słabości tj. skłonności ku ciężkiemu przebiegowi choroby*.
I nie ma to dla mnie osobiście większego znaczenia czy badacze zajmują się genem odporności czy nie, bo przecież i tak nie mam nad tym kontroli...tak jak i nad statystyką chorych, zgonów i zarażonych.....więc... luzik.
Nie dać się zastraszyć żadnej ze stron- oto recepta na zdrowie?
*https://www.gazetaprawna.pl/wiadomosci/kraj/artykuly/8330907,koronawirus-naukowcy-z-umb-zidentyfikowali-wariant-genetyczny-ciezkiego-przebiegu-covid-19.html
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz