02 września 2023

Rozważania nad pośmiertnym PIT-em.

 No i przypomniałam sobie co chciałam napisać...Jest to po trosze nawiązanie do kwestii umierania i świadomosci podczas tego procesu. Nie ma lekko...nie ma co się oszukiwać, ale nie każdy sobie swoim życiem zasłużył na dokonanie własnego rachunku sumienia. Demencja,,alzheimer i inne otępienne i lekooporne choroby psychiczne wieku różnego wykluczają człowieka z bycia ksiegowym/ksiegową czy nawet fakturzystką własnego żywota. Dlatego dobrze by było jeszcze ,,za życia,, czyli przy pełnej świadomości, przemyśleć czy skórka warta wyprawki i czy możliwość rozliczenia się ze sobą i dla siebie bez wypełniania PIT-u nie jest najważniejszą rzeczą, o którą warto w życiu walczyć i zabiegać.

 Nie wszyscy mają możliwość skorzystania z kaftana bezpieczeństwa i łóżka z pasami, ale tylko ci wybrańcy losu, którzy sobie wyjatkowo na to zasłużyli. Słuchanie radia z Torunia czy innych bogobojnych audycji też nic nie zmieni, bo na zakończenie żywota w nieświadomości trzeba sobie wyjątkowo zapracować. Albo przez bycie Aniołem na ziemi (wtedy jesteśmy nieświadomi co się z nami dzieje, ale mamy czyste sumienie i jesteśmy spokojni, mało upierdliwi i szczęsliwie otępieni lekami), albo przez bycie Diabłem w owczej (tfu, ludzkiej) skórze ( wtedy wychodzi z człowieka całe zło i nęka się całe otoczenie wokół aż do momentu właściwego zejścia.)

Także odwrotu nie ma. Warto już zawczasu uporządkować się, albo drogą na skróty- odebrać sobie życie wątpliwej jakości, coby przez własną śmierć tak profilaktycznie i z dużym wyprzedzeniem ulżyć ewentualnemu otoczeniu ,na wiele lat w przód, w użeraniu sie z nami . Wszak wszystkie dobre uczynki są nagradzane...

Pośmiertnie.

6 komentarzy:

  1. Mhm, jakos nie jestem zainteresowana tym, aby ulzyc otoczeniu, w czymkolwiek. Kolokazja

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na dobrą sprawę.... w przypadku nieświadomości...nie ma to dla człowieka znaczenia co się z nim dzieje, bo psyche porusza się w krainie ,, wiecznej szczęśliwości,,( zwanej też krainą łowów), więc ulatwianie czy utrudnianie życia w rzeczywistości jest poza zasięgiem.
      Z drugiej strony....w imię czego ktoś ma mieć lżej od nas, zwłaszcza gdy człowiek w wieku schyłkowym, już za życia został okrzyknięty np.świętym/diabłem?
      Z moich spostrzeżeń wynika, że problem ze sobą i z otoczeniem na tzw. przedśmiertne lata mają osobowości, którym w skrócie pisząc-brak pokory i empatii.
      Z. Freud by być może wskazywał na skłonność do sadyzmu ( przejaw zaburzenia dwubiegunowego i wewnętrznych sprzeczności...cyt: ,,Sadysta z jednej strony pragnie być blisko swojego obiektu uczuć, sprawować kontrolę i doprowadzić do uzależnienia partnerki/partnera od siebie.,, - portal.abczdrowie.pl

      Wszelkie ukrywane przed niepowołanym okiem przerosty skłonności do czegoś wyłażą na wierzch w cudownej złotej jesieni życia, gdy wreszcie osiagnie się wypracowany latami poziom......zombi.

      Usuń
  2. "Wszak wszystkie dobre uczynki są nagradzane..." i wystarczą do zbawienia?
    Tako rzekł Marcin Luter, a za nim powtarzają to od wieków protestanci. Dla katolików to za mało!. Ale bogaćmy się...
    Tenco

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mnie to rozstrzygać. Wiara w coś/kogoś jest rzeczą indywidualną tak długo dopóki nie nadepnie się komuś na odcisk i nie zrobi z tego afery :). Nagroda i kara? Oddziaływanie obu jakieś jest. Jeżeli coś pomaga w dokonywaniu wyborów, to dlaczego nie wierzyć? Może lepiej po prostu cieszyć się tym co jest a nie zamartwiać o ,, życie wieczne,,?

      Mam nadzieję,że nie uraziłam...nie było to moim zamiarem.
      Tenco - brzmi bardziej familiarnie, chociaż pachnie...włoskim kompozytorem.

      Usuń
  3. To na Twoje życzenie skróciłem sobie ksywkę.Żeby nie pachniało włoską pastą -skrócę do Ten.
    Patrzę inaczej na "zamartwianie się", o "życie wieczne". Życie na ziemskim padole, to tylko pewien etap istnienia. Wierzę gorąco, że jednak trafię do raju. Grzeszne myśli mnie jednak prześladują, bo podobnież nie będą tam na mnie czekać piękne hurysy. Przez 3/4 życia czułem się męczennikiem...
    Co by na to powiedział psychiatra Freud, który badał tylko ludzi psychicznie niezrównoważonych-byłem masochistą? Psychoanaliza Zygi Freuda straciła wiarygodność, ale należy do moich ulubionych mitomanów. Swędzenie w uchu, czy nosie potrafił sprowadzić do potrzeb seksualnych, zatem bywam zawsze pobudzony seksualnie...
    Ten(można sobie dodawać drugi człon ksywki wg uznania)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, ...pasta ( makaron) wskazuje na makaroniarza, więc niech będzie Ten (lub Dycha ?).
      Mając na względzie własną psychoanalizę i przez ten pryzmat obserwując świat, notoryczne swędzenie nosa wskazuje na łatwość ,,bujania,, innych zwaną kłamstewkiem, a swędzenie ucha- na zamykanie się na słuchanie rad innych w danym momencie ( mężczyzn lub kobiet w zależności od tego które swędzi).
      Może kiedyś skorzystam z rozbudowanej formy...

      Usuń