Postanowiłam, że rok 2025 pożegnam refeksyjnym przytupem. Czy bedzie to nowa tradycja blogowa? nie wiem, bo wszystko zmienia sie jak w kalejdoskopie i tego co mozna być pewnym, to zmiana stanu skupienia...
Refleksja jest taka: jaki jest sens istnienia czlowieka?- zadalam sobie kolejny raz to pytanie.
Sensem istnienia czlowieka jest doswiadcza(e)nie zmyslowe po to, by przekonac sie i dojsc do wniosku ( samodzielnie w glebi ducha) iz to co zmyslowe jest o Kant dupy potluc....lub mozna sobie wsadzic gdzies...- z jednej strony, podczas gdy z drugiej strony, poprzez te nasze zmysly czlowiek doświadcza swojego istnienia.
A po co doswiadcza siebie?
Najprawdopodobniej po to, by tak sobie dac w kość w zyciu tu i teraz, by juz nigdy nie chcieć tu wrócić. Ze rozumialych względów: wie, ze nie jest swoimi zmysłami, a jest czymś wiecej...
....Nigdy Nienarodzonym....
A co z tymi, ktorzy chcą tu wrócić ponownie?
Najprawdopodobniej nie dostali w kość wystarczajaco wiele by otworzyly im sie oczy...
Szczęśliwego Nowego Roku 2026...mimo wszystko...;-)
Ps. Czy bedzie refleksja posylwestrowa? Nie wiem...
Czytając ten tekst, mam wrażenie rozmowy prowadzonej bardziej ze sobą niż z czytelnikiem – i to akurat jego duża zaleta. Nie próbujesz niczego udowadniać ani nikogo nawracać, raczej zapisujesz tok myślenia, który pewnie wraca do wielu z nas właśnie na przełomie lat, gdy opada hałas i zostaje cisza.
OdpowiedzUsuńBliskie jest mi to napięcie, które opisujesz: z jednej strony zmysły jako coś, co nas uwodzi i oszukuje, z drugiej – jako jedyne narzędzie, przez które w ogóle możemy poczuć, że istniejemy. Bez nich nie byłoby ani zachwytu, ani bólu, ani tego pytania o sens. Paradoksalne, ale chyba nie do ominięcia.
Nie do końca kupuję wizję „dania sobie w kość” jako celu istnienia, ale rozumiem ją jako prowokację – myśl, że doświadczenie ma nas zmęczyć, przetrzepać, obnażyć złudzenia. Może nie po to, by „nigdy nie wrócić”, tylko by przestać traktować wszystko tak śmiertelnie serio albo odwrotnie – wreszcie potraktować serio to, co naprawdę ważne.
Cenię też to, że zostawiasz miejsce na niepewność. Nie ma tu gotowej odpowiedzi ani zamkniętej klamry. Jest proces, wątpliwość i lekki uśmiech na końcu, który trochę rozbraja ciężar tych pytań. I chyba właśnie dzięki temu ta refleksja brzmi uczciwie.
Szczęśliwego 2026 – mimo wszystko. I nawet jeśli refleksji posylwestrowej nie będzie, to ta noworoczna spokojnie wystarczy, żeby na chwilę się zatrzymać.
Bo o to zatrzymanie sie /zanurzenie(?) w sobie chodzi, danie czasu na zastanowienie nad....powyższym komentarzem.
UsuńMimo, że często uzywalam liczby mnogiej i innej formy wypowiedzi, to jednak zawsze jest to dialog ze sobą, ktory ma swój ciag dalszy w komentarzach z ,,innymi,,.
,,Inni,, są byc może mną, w innym wydaniu ?kolejnym odbiciem...w sali pelnej luster....