Teoretycznie zawsze mamy wybór, przynajmniej gdy chodzi o nasze indywidualne działanie. A w praktyce... bywa różnie. Jak się okazuje najtrudniej pokonać własny reżim ( tak samo zresztą jak i własne rozpasanie). A wszystko to ( obie skrajności ) do czasu. Do czasu, dopóki nie dopadnie nas obojętność. Wtedy pękają bariery własnych ograniczeń lub znika radość z szerokich możliwości wyboru. I jak tu żyć? Wygląda na to, że pozostaje wegetacja.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz