04 kwietnia 2025

Oczywista oczywistość...że to tylko ja i....

...że Wena pisarska kiedyś musi odpocząć. 

A tak poza tym to daję znać, że nadal żyję i czytam blogi, ale z powodu rozproszenia i obcych wpływów pastwiących się nad szafą- nie jestem w stanie skupić się na pisaniu, nawet komentarzy. 





02 kwietnia 2025

Jak minął dzień?

Te słowa....przyjemnie kojarzą się z utworkiem o wpadającej w ucho lekkiej muzie, ale... po wczorajszych światecznych  życzeniach postanowiłam odpowiedzieć sobie na tytułowe pytanie. Zaczęło sie od chodzącego lekkiego bólu w lewej kończynie górnej. Nie zawędrował w inne miejsce, ale dawał znać o sobie podczas pieskiej wyprawy za potrzebą. Podczas chodzenia. Nie obyło się też bez obsikania smyczy, co zdarza mi się bardzo rzadko. Przypomniałam sobie jeszcze o bólu pod lewą łopatką, ale go rozgoniłam pod prysznicem. Dokuczył co nieco, ale odszedł. Po bezbolesnych zakupach , część wolnego czasu pochłonęły poszukiwania gołębia, który wylazł poza osiatkowany klomb i szukał najwyraźniej uciech, bo znalazłam go na placu zabaw dla dzieci. Pożarł zieleniny i piachu, to mu się zachciało.......Poszukiwania staruszka zakończyłam sukcesem, ku jego zadowoleniu również, bo nocki spędzamy w pokoju razem i brakowało by mi  odgłosu dreptania na podeście, przed zaśnięciem.

Wczorajsze prace nad następnymi dziełami twórczości recyklingowej szły jak po grudzie. Zwłaszcza z jednym ,,tematem,, nie mogłam się uporać...Z czasem.

Dzieło dwukrotnie robiłam od nowa i pewnie jeszcze niejeden raz odniosę się do niego. Lepiej wyjść nie chciało i efekt drugiej przewyższył znacznie koncepcję pierwszej - w skali braku artyzmu. Jak na wczorajszy dzień przystało, a pracę zamieszczoną dzisiaj. 

Okazuje się, że teoria o względności czasu ma swoje uzasadnienie jak na teorię potwierdzoną praktyką- przystało. Podtytuł dzieła,, Naćkane,,

Po pierepałkach z Czasem, już bezproblemowo wyszła praca ,,do pary,,


Ps.Jeżeli ma ktoś jakieś przemyślenia i zarzuty, to proszę kierować je do dnia wczorajszego...

01 kwietnia 2025

Tryptyk ,, Nas-troje,,

1 kwietnia

,, Z okazji święta dnia dzisiejszego, życzę Nam wszystkim

wszystkiego Najgorszego,,




Ps. Zastosowano wycinki z żartów z Angory z 2024 r.

30 marca 2025

Sz(t)uka wyrazu czyli jak ukryć niedociągnięcia Natury.

 Koniec miesiąca sie zbliża, więc można zaszaleć. Udałam się w sobotę na poszukiwanie materiałów, dzięki którym będę realizować się niezbyt artystycznie. Postanowiłam przyjąć formę nastrojowego pamiętnika. Posługując się w dużej mierze gotowcami...Wydałam 36 zł. Resztę sobie poszukam w ulotkach lub gazetach .

Pierwsze dzieło , z użyciem j.angielskiego ( takie naklejki)wygląda tak:
Druga praca jest nieco bardziej rozbudowana w treść:

Ps.Śmiało można nie komentować, bo i tak przy wpisach będę zamieszczać o-błędne arcydzieła . 

28 marca 2025

Od miłości platonicznej do energii zwrotnej wc- szczotki .

 Miłość to nic osobistego.

Nienawiść i owszem jest całkiem osobista i na prywatne potrzeby. Próbując wykrzesać z siebie nienawistną energię na spuszczenie w kibelku źródła prywatnego niepokoju, czyli szkicu kremlowskiego monarchy, znalazłam wczoraj czas na złapanie osobistego oddechu. 

Nie potrzebowałam wiele, bo tylko tyle co zjadłam i strawiłam-od pamiętnego obrzydliwego amoku, a jelita wkrótce dały znać o sobie. Zasiadłam więc na tronie, a potem powtórzyłam proces spłukiwania tego co winno odpłynąć, ale już bez szkicu miłościwego władcy zza wschodu. Niestety musiałam skorzystać również z narzędzia pracy, zwanego szczotką do Wc. Bielutki egzemplarz okazał się mieć rączkę zakończoną przykrótkim gwintem, więc stało się to co na zdjęciu zrobiłam w zastępstwie z zapasową ( nieużywaną) szarą . To tzw. efekt na sucho. Nastąpiło oddzielenie od-do. Część sztucznie owłosiona popłynęła w głąb muszli i usadowiła się poza wzrokiem. ,,No to ładnie,,- pomyślałam. Tak się odwróciła moja własna nienawistna, putinowska energia....


Cóż mi zatem pozostało? Pierwsza myśl- dalej chyba nie przejdzie? Druga myśl-jestem chyba udupiona...Trzecia myśl-muszę poszukać rękawiczki i sięgnąć w odmęty. Po chwili strachu i mieszania - udało mi się wyciągnąć najeżony łeb i nakręcić go na resztę uchwytu. Szczotka odmięka w muszli na stojąco , ale jej losy są policzone. Po dezynfekcji . Czas na zmianę warty. Wszak może się jeszcze zdarzyć, że mimo tak namacalnej odpowiedzi Wszechświata na moje pokojowe modły, trzeba będzie jeszcze niejednemu władcy powiedzieć ...,,spływaj,,.