Wraz z postępującą z wiekiem tendencją do bycia stetryczałą babcią zauważam od jakiegoś czasu coraz większe zainteresowanie różnorodnymi maseczkami i kremami, o fluidach maskujących niedoskonałość natury- nie zapominając. Jak przebiega( ła) tendencja do tzw. dbania o siebie ?
1. etap późnej młodzieży - doraźnie stosowany tormentiol i hydrokortyzon na mieszaną skórę z nerwowymi wypryskami powstałymi pod wpływem różnorodnego stresu ( nie tylko szkolnego) znalazły się jako " must have" domowej apteczki
2. etap (przerywany) nieudanych związków wszelakich - to okres korzystania z kremów na dzień i na noc oraz fluidów maskujących wszelkie niedoskonałości, w tym niedoskonałości życia zawodowego
3. etap lepszych związków - sporadyczne korzystanie ze specyfików wspomagających lepsze mniemanie o sobie i sztucznie zawyżających poczucie wartości siebie
4. etap spokojnego ducha - korzystanie głównie z wody
5. etap współdzielenia lokalu ze zwierzątkami i mocno osłabionego życia blogowego-oliwka dla dzieci Bambi i niebieski krem do siedzenia przed komputerem (nota bene ma chronić przed światłem niebieskim).
Przy okazji wojennego szału zakupowego w Biedronce, zaopatrzyłam się też w maseczki gwarantujące " bycie piękną" na zapas ( skorzystałam z dwóch)
- regenerującą i łagodzącą ( rumianek z białkiem owsa, 96% pochodzenia naturalnego) - wchłonęła się w try miga - wniosek: najwyraźniej potrzebuję odpoczynku i łagodnych obyczajów oraz więcej protein pochodzenia roślinnego. I okazało się, że intuicja mnie nie zawiodła. Szampon ryżowy już od miesiąca jest w użyciu....
- regenerującą i odświeżającą ( konopie) - dla cery mieszanej i problematycznej- wisiała na mnie od wieczora do rana tworząc lepki film - wniosek: okres problemów i mieszanych uczuć mam już najwyraźniej za sobą i aktualnie regeneruję się bez wspomagaczy. Kąpiel , zmianę odzieży i dodatkowe pachnidła mogę zatem ograniczyć do niezbędnego minimum tj. odświeżacza powietrza w pomieszczeniu specjalnego przeznaczenia.
- wygładzającą/ podnoszącą ( lifts) i nawilżającą ( z olejkiem z opuncji i witaminami) - dla cery dojrzałej i wrażliwej - tej jeszcze nie spróbowałam. I , nie ukrywam, mam pewien lęk. Bo osobiste zalecenie po próbie może brzmieć: siedzieć, leżeć i pachnieć, ograniczyć spożycie płynów wszelakich do minimum lub wręcz przeciwnie: zaopatrzyć się w papier ścierny i szlifierkę ręczną, wiadra z gipsem szpachlowym ( też do dźwigania) i beczkę wody letniej do odmaczania ewentualnych zakwasów. A gdzie ja to wszystko zmieszczę, jakby co?
Ps. Dołączyłam zdjęcia. I nie jest to lokowanie produktu...chociaż pośrednio jakaś tam reklama to jest.
Zycze bys osiagnela upragnione efekty.
OdpowiedzUsuńNigdy nie uzywalam maseczek czy innych upiekszajacych sposobow - cale zycie to umycie sie ulubionym mydlem, krem lub emulsja Nivea a na twarz Pond's z niebieska zaktretka, nawilzajacy.
Niestety z wiekiem zrobila mi sie bardzo pomarszczona twarz w odmiennosci do reszty ciala. Chociaz nie jestem z tego zadowolona to staram sie nie przejmowac i nawet udalo mi sie przyzwyczaic do tego wygladu. W odmiennosci do mnie moj maz, rowiesnik, nie ma ani jednaj zmarszczki na twarzy.
Oboje wierzymy w nature, w naturalny proces starzenia sie, bez interwencji chemii czy operacji plastycznych.
Oczywiscie makijaz, farbowanie wlosow, manicure, depilacje stosuje ale to wszystko.
Z kolei gdy widze kobiete zaniedbana, kompletnie nie robiaca nic dla wygladu, to tez mi sie nie podoba.
Dla każdego coś miłego- dobrze jest znaleźć jakiś sposób na odreagowanie stresów dnia codziennego. Dla jednych jest to grzebanie w ziemi i grządki, dla innych relaks z ogórkiem na oczach czy papką serową na twarzy, siłka itp. A dla niektórych robienie dobrze innym...Począwszy od pisaniny a na sprzątaniu basenu nie kończąc.... :)
UsuńJakieś 70 lat temu, w PRL, zauważyłem coś dziwnego - reklamę kremu Nivea.
OdpowiedzUsuńReklama była bardzo atrakcyjna po pokazywała narciarzy w słońcu, na śniegu. Smarowali twarze wspomnianym kremem.
Dodatkową atrakcją było to, że oglądałem to w lecie, w Sopocie, w kinie na ulicy Rokossowskiego (obecnie Bohaterów Monte Cassino).
Gdy nadeszła zima - spróbowałem.
Krem jak krem, ale używam go do dzisiaj i wydaje mi się, że moja cera po tylu latach jest całkiem dobra.
Kłopot w tym, że zakupy i smarowanie nie wymagają czasu, pozostaje pustka.
Lech.
A i owszem- też mi służy, bo próbowałam. Od wersji podstawowej przez lżejszą formułę i skończyłam na Nivea Q10 (ale to było bardzo dawno-w czasach osobistej prosperity )
UsuńA w ogóle, to mam takie wrażenie, że męskie kosmetyki do twarzy lepiej konserwują. Ale nie wiem czy to kwestia golenia, pianki, a może codziennego masażu brzytwą,żyletką, maszynką o wodach po goleniu nie zapominając...
Usuń