Z powodu proponowanych odgórnie zaleceń w kwestii zaciskania pasa i zębów, postanowiłam podjąć to obywatelskie wyzwanie i podporządkować się sile wyższej. Ograniczyłam w sposób znaczny konsumpcję.
Zamiast flaszki wina, którą nie za bardzo chciało mi się przesiewać przez szczeliny między zębami/ koronami/ mostami zakupiłam komplet dekoracyjnych puszek dowolnego zastosowania, tacę z.... ptaszkiem ( oczywiście) jak na zboka przystało oraz na targowych starociach - nowy dzbanuszek do patrzenia i oblizywania się / parzenia herbaty na zimno . Przy okazji ożywiłam stary zegarek odpoczywający ,aż do tej pory, z wyczerpaną baterią. W ten oto sposób wypełniłam swoje zobowiązanie w czasie trwającej hybrydowej wojny energetyczno-inflacyjnej . Wszelkie troski o najbliższą przyszłość odpłynęły, bo czas zaczął wreszcie działać na moją korzyść i liczyć upływające minuty tudzież kilowatogodziny.
Korzystając z odliczanego skrzętnie przez Siły Natury ( ?) / człowieka -czasu wolnego, zrobiłam sobie test poziomu świadomości wg. Gravesa ( tu: http://graves.bedekodzic.pl/), bo przecież nie można pozostać tylko przy D.Hawkinsie. Potwierdziły się moje przypuszczenia. Zabawy przedniej nie miałam bo odpowiedź była przewidywalna.
Tymczasem, poczynione w międzyczasie spostrzeżenia pozwoliły mi stwierdzić iż:
- ludzie dzielą się na tych, którzy dogadzają instynktom, dogadzają duszy/rozumowi/woli (jednorodna mikstura) lub są to chwilowe mixy o różnych proporcjach
- strawa estetyczna/intelektualna/itd. ma swoje znaczenie w ogólnym sposobie odżywiania
- ciało wyposażone w zmysły, korzysta z nich w zależności od indywidualnych potrzeb , będąc w danym momencie pod władaniem woli / rozumu/instynktów/ ducha
Martwi mnie, że do tej pory nie wiem na ile diabeł tkwi w szczegółach, a na ile w stopniu opętania człowieka przez.... powyższe - wolę/rozum/instynkty/ duszę
Zatem wydawać by się mogło, że to pryszcz*,że oszczędzanie samo w sobie wykluczać powinno opętanie(=nadmiar czegoś), ale to tak niestety nie działa. Pomyślałam o nadmiernym oszczędzaniu zwanym skąpstwem i złapałam się za głowę. Wychodzi więc na to, że jak 2+2= 4, to wszelki nadmiar jest dziełem szatana, więc może czas zacząć rwać włosy z głowy....? Nie na darmo przecież jest zalecane golenie głowy w niektórych filozofiach/ religiach/ sytuacjach, ale też nie należy zapominać o ich symbolicznym aspekcie**.
Póki co, to wyszły mi nieskonsumowane pieniądze zamiast włosów i być może to jest głównym powodem zadowolenia ...Ograniczyłam konsumpcję w sposób znaczący. Wszak zakupione produkty to twardy orzech do zgryzienia...:
* = nic nie znaczący drobiazg
** https://www.msfera.pl/mowa-wlosy.html
lub https://www.wysokieobcasy.pl/akcje-specjalne/7,160732,23110495,siedlisko-duchow-przodkow-symbol-mocy-i-odwagi-wlosy-to-cos.html?disableRedirects=true
Nie bardzo rozumiem dlaczego "diabeł tkwi w szczegółach"? To szataństwo nie interesują szczegóły, raczej większe zgromadzenia np. kler. Poszukaj erotyczne maile księdza z Białegostoku w sieci.
OdpowiedzUsuńPrzyznaję, czytałam ostatni post DeLu, ale jak widzisz żyję swoim życiem, a nie tym na co nie mam najmniejszego wpływu. Nie zaprzeczam, że czasem wchodzę poczytać na blogi...Ostatnio nieco podupadłam jeżeli chodzi o internetowo-blogową aktywność. Może i dobrze? Zaoszczędzę na ...wzroku...
UsuńSporo tematów w tym temacie, ograniczę się do dwóch.
OdpowiedzUsuńSpróbowałem przetestować test Gravesa.
Padłem w przedbiegach - warunkiem dostępu do testu jest akceptacja jego regulaminu. Problem w tym, że nie znalazłem możliwości zapoznania się z tym regulaminem.
Moja świadomość powiedziała mi - nie akceptuj warunków, których nie znasz. Myślę, że to dobry wynik.
Drugie - ...zaspokajających...
Znajduję jakąś agresję w tym słowie.
Piszesz - kajających - a ja słyszę - jąkających i w ogóle jakieś jaja, do tego w kajaku.
Dobrze, że chociaż się kajają.
Co innego - zaspokojenie - tu jest spokój i ukojenie.
Pytanie - jak się zaspokoić bez zaspokojajania?
Słuszna uwaga. Czasem też właczam światło, zamiast włączyć... :-) dzięki. Poprawię co się da .
UsuńA z tym zaspokojeniem...no właśnie...nie zawsze człowiek umie sobie powiedzieć ' dość '.Łatwiej radzić innym lub znaleźć dla siebie wytłumaczenie.