11 grudnia 2022

Przedświąteczne dokarmianie zwierząt.

 Tymczasem, przedświątecznie, obudził się  wreszcie i mój wąż w kieszeni. Spał dość długo, być może z powodu poczynionego zapasu tłuszczyku w postaci 2 kostek świątecznego mixełka. Nie od dziś  jest mi wiadome, że zamiast zwinąć się jak wąż ogrodowy, poszerzył  swoją kubaturę o wymiar tych wysokoenergetycznych cegiełek. Tak na przekór inflacji i galopującym ciągle cenom. Te zaś, jak wiadomo wszem i wobec, dopóki nie dostaną zadyszki, to się nie zatrzymają, w przeciwieństwie do miłośnie ciepłego wężulka zalegającego  w kieszeni zakupowej kurtki. 

Tak więc obudził się  i znowu zaczął wołać papu. Pomna na jego wołania poczyniłam świąteczne zakupy nieco wcześniej i albo dotrwają, albo zostaną pochłonięte wcześniej i trzeba będzie uzupełnić braki. Idąc z duchem czasu i inflacją pod rękę, oraz biorąc pod uwagę czarne myśli( i nigdy nie wiadomo czy trafione prezenty), postanowiłam w tym roku zaszaleć. Przecież trzeba węża nakarmić na zapas. Z prostej przyczyny: kto ich tam wie, czy będą jakieś następne święta , a jeżeli już to czy z wypasionym wężem w kieszeni czy z zagłodzoną wężową skórką? Także , tego no, mam dwie flaszki wina półwytrawnego ( białe i czerwone) i ten niezbędny pod nie podkład pokarmowy. Flaszki schowane w koszu wiklinowym, a żarełko mrozi się. Dodatki też się chłodzą, wszak mamy zimę, więc nie będę ich przecie grzać...Chrzan, ćwikła, musztarda, keczup i cytryna , razem z zapasowym majonezem zimują na balkonie. Podzielona na pół sklepowa wędlinka i oraz śledzie po grecku i świąteczne jaja okupują lodówkę. A wszystko to jak wiadomo, do czasu, bo ma swoją datę przydatności do spożycia. I nie jest to wigilia, bo wąż mógłby nie dożyć.

Także szaleję, chociaż to nie karnawał. Na prezenty wydałam mniej niż ostatnio ( 150 zł za wsio), ale oczywiście więcej, zgodnie z zasadą ;"mniej znaczy więcej".  Choinki ubiegłoroczne nie postarzały się , bo klimat im widocznie służy. No i wiadomo...ewentualni goście ( termin do uzgodnienia)) też przyjdą ze swoimi wężami do wykarmienia. Rodzinna hodowla węży wraz z upływem lat i wzrastających na starość ( tfu...jesień życia) potrzeb - to podstawa...do dobrego zdjęcia. 

Także, tego no:

 Udanej handlowej niedzieli 

życzy ....wąż z kieszeni.

6 komentarzy:

  1. To wina nowoczesnych czasów zepsutych. W dawnych lepszych czasach, kobiecy przyodziewek nie był wyposażony w kieszenie i wąż nie mógł kierować kobiecym życiem. Tylko raz w Raju pokierował, ale to jest wyjątek potwierdzający regułę...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kieszeni nie było, ale nigdy nie wiadomo co tam w napierśniku/gorsecie/ woreczku na szyi czy pod halkami się kryło...
      Czasy się zepsuły totalnie. Tyle kieszeni do ogarnięcia. I w każdej może kryć się wąż...

      Usuń
  2. W tym roku zadziałam z moją Mamą na zasadzie uzgodnionego wcześniej desantu do rodziny. :) Weźmiemy co nieco do jedzenia, a za prezenty będą służyć zdrapki. Może uda się wygrać chociaż 100 złotych (zakładając pozytywnie). Ot i wszystko. :)

    Staram się dobierać muzykę jakoś taką różnorodną, nie zawsze mi wychodzi. :D

    W tę środę pewnie będę wiedział coś niecoś więcej w temacie tych zmian w moim życiu.

    Pozdrawiam!
    https://mozaikarzeczywistosci.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co do prezentów fajnie jest się dogadać , że tylko symbolicznie albo z wypasem. Kieszenie są różne i różne węże do wykarmienia :) Zdrapki, czy kupony lotka to był kiedyś stały element Mikołaja..
      Ale wiadomo,...dobra atmosfera i relacje robią resztę.
      Pozdrawiam.

      Usuń
  3. Ze wspólnikiem mamy wspólnego węża. Czasami udaje się coś spuścić z baku na drobne zakupy, dwa, trzy razy w tygodniu. Łatwo przyszło, łatwo poszło. Taki dodatek.
    parkingowy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze, że to nie spirytus, bo trzeba by było starać się o następne pozwolenie...
      Wspólny wąż? To pewnie dwugłowa Hydra...

      Usuń