Z okazji i bez okazji, zebrało mi się na poranne wstawanie. Godzina 4 rano jest równie dobra jak 16- ta, która zwiastuje koniec 8-godzinnego dnia pracy( czasami). Oczywiście - lekka kawa i śniadanko. Sprzyjające okoliczności bogate w ciszę sprzyjają napływaniu rozmaitych myśli. Napłynęły więc i do mnie. I chociaż na pierwszy rzut oka , nie miały nic wspólnego z dzisiejszym Dniem, ale okazało się, że jednak miały.
A zaczęło się całkiem niewinnie, od myśli, która co nieco nawiązuje do poprzedniego wpisu tematycznie. A chodzi o stwierdzenie, że : " Bóg stworzył ludzi na swoje podobieństwo". W sumie to nie miałabym nic przeciwko temu, że jestem jego odbiciem, bo po licznych perypetiach i wykazywanych zdolnościach oraz beztalenciach, uważam się za osobę całkiem, całkiem i czasem nawet do rzeczy, do ludzi i zwierząt też. I wszystko byłoby dobrze, gdyby nie fakt istnienia Zła. Bo skoro na swoje podobieństwo- to wiadomo, jest kiepsko. Bóg ma dwa oblicza, zwane też stronami medalu.
Refleksja związana z nagłaśnianymi ostatnio wydarzeniami dotyczącymi świadomego znęcania się nad dziećmi, wielokrotnie- nad zwierzętami, historie wojen i reżimów, psycholi pod kontrolą i poza psychiatrykami, obecne zidiocenia i wścieklizny oraz inne diabelskie sztuczki i podchody stosowane beznamiętnie przez tysiąclecia istnienia rodu ludzkiego- to spowodowało, że błogi nastrój poszedł się ..........( wstawić odpowiednie pasujące nam słowo) .
I jaka postać mi przyszła na myśl w związku z obrazem Najwyższego? Że to zlepek wszystkiego....Dobro i Zło w jednym. A indywidualna wyobraźnia niech zrobi resztę...
Z jednej strony- łagodność i do rany przyłóż wszystkie słodkości świata, a z drugiej -szczerzący kły i uzbrojony w szczękościsk i w zło -potwór. A wszystko to owiane mgłą tajemnicy, energii i nie wiadomo czego. Pozostaje wtedy tylko kwestia czynnika ( myśli, słowa, gestu) który ma wpływ na to co z nas i innych , dzieci Najwyższego, wyłazi w danej sytuacji i z kim mamy do czynienia: z Bogiem dobroci czy z Diabłem iwanem.
Ale skoro już zostaliśmy stworzeni na Czyjeś podobieństwo , więc jesteśmy Kogoś dziećmi. I tu nasuwa się ponownie pytanie: czy jednak nie odziedziczyliśmy tego wszystkiego w genach...I one są tak naprawdę tym co nas łączy z Życiem, Bogiem, Siłą Wyższą czy innym Diabłem iwanem? I to od nich przecież zależy co z tego wszystkiego będzie... Bo bez genów, to chyba tylko Ciemna Masa jest?
Także z okazji Dnia Dziecka, życzę wszystkim..................... i sobie.......................( wstawić odpowiednie życzenia).
Ps. Ale że.... wiadomo iż na geny ma wpływ otoczenie, wychowanie, dieta itd. ( patrz wcześniejszy wpis i epigenetyka), to szansa na zmiany w świecie zawsze jest. No i we Wszechświecie tj. Najwyższym - chyba też. Wszak rodzice też się zmieniają pod wpływem różnych doświadczeń...
Ale żeby w Dzień Dziecka takimi przemyśleniami katować się? Dzisiaj jest nasze święto, świętujmy więc, bo nie wiadomo czy świat jeszcze potrwa dwa tygodnie.
OdpowiedzUsuńŚwiętujmy...
UsuńDzisiaj bawiłam się farbami...jak na dziecko przystało. To moje ulubione zabawki: farby i ławkowiec ( pędzel). Nie lubię się bawić drobnicą..