Łatwo jest być świętym żyjąc w odosobnieniu/izolacji od świata zewnętrznego. Można mieć nawet odlotowe wizje ...z powodu samotności. Przecież trzeba czasem pogadać z kimś ,,namacalnym,, i równie świętym, o ile nasza własna ,,wyobraźnia,, nie zaprowadzi nas na manowce naszej drugiej , niezbyt pięknej , ukrytej natury. Wszak każde zetknięcie ze złem( czymś co subiektywnie oceniamy jako zło) zostawia w nas ślad, który jest punktem odniesienia i pokazuje nam i wszystkim niedoszłym świętym, że w ogóle istnieje coś takiego jak przeciwieństwo dobra. Bo przecież , dla niektórych, przychodzimy na świat już z grzechem( złem), a nie jesteśmy niewinni jak , w powiedzeniu ;,,nowo narodzone dzieci,,. Tyle w nas niewinności ile w tzw. grzechu pierworodnym.
A potem to już tylko z górki i całe życie pod górkę, żeby tuż przed śmiercią nasze : w myśli, w mowie, w sercu i w działaniu, ukryte i odkryte przewinienia, jak za pociągnięciem czarodziejskiej różdżki, zostały - przez równie bogato uposażonego w grzech pierworodny kapłana do spraw kontaktów z Niebem - wysłuchane i namaszczone świętym olejem. Wtedy dopiero, już w spokoju ducha ,można wreszcie oddać się sprawom zdeydowanie mniej przyziemnym i bujaniu w obłokach na całego.
Wiadomo...kto by się Tam rozmieniał na drobne...
Zlo istnieje dlatego, ze istnieje dobro. I na odwrot. Ja pozwalam sobie bujac w oblokach jeszcze za zycia. Po smierci - jak znalazl. Praktyka czyni mistrza. Kolokazja.
OdpowiedzUsuńJedni bujają w obłokach, a inni na ziemi. Też wolę to pierwsze.. Upadłych aniołów i tak jest pod dostatkiem na ziemi, więc może lepiej być podniosłym w niebie?
UsuńNie zgadzam się...
OdpowiedzUsuńJak śpiewał Rysiek?
"Samotność to taka straszna trwoga...", a co, jak co-nie był świętym...
Zło można zwyciężyć dobrem, ponoć, a jak od wieków piszą w uczonych księgach-dobro jest rozumnym dążeniem do celu.
Dlaczego ciągnie nas do zła? To chwilowy amok, epizod w życiu istoty, która przestała myśleć?
Nie będę wnikał w bagatelki, typu-to, co dla jednych jest dobrem, dla innych...
Urodziłem się, Rodzice obdarzyli mnie dobrem, dzięki któremu mogę żyć, poznawać świat i czynić dobro.
Nie zawsze z dobrym skutkiem...
Tencozawsze
Sporo wątków do przemyślenia..
UsuńZwłaszcza z tym czynieniem dobra/zła...Może warto zastanowić się po co się coś robi i czemu ma służyć dane działanie, żeby potem nie żałować. Albo po prostu czynić coś dla samego dobra/zła bez zastanawiania się nad skutkami. Wszak ma się wpływ przede wszystkim na siebie, bo inni kierują się własną ,,logiką,, . I stąd może biorą się tzw.opłakane skutki...
Czasem trzeba kogoś prowadzić za rączkę, żeby sobie kuku nie zrobił. Gorzej gdy harda natura stawia się i jest przekorna wtedy wszystko wychodzi na opak. Dobro staje się złem. A czasem wręcz przeciwnie...Może po prostu trzeba wiedzieć komu, kiedy i jak .
A tak w ogóle to może chodzi o to by robić coś dla samego działania i nie myśleć o skutkach?
Co do samotności...I tak przez życie idzie się samemu...chociaż czasem w towarzystwie . Dobrze żeby to była właściwa osoba.
Zło pociąga? Może pociąga nieznane? A złem jest to co człowiek potem z tym zrobi?
Dużo pytań.
OdpowiedzUsuńTo jest moje widzimisię, ale większość ludzi boi się nieznanego(obcego), ale mimo to, dąży do poznania tego, czego nie zna. Nie potrafi przewidzieć(100%) , co go spotka. Musi "tego" dotknąć, przeżyć i ocenić swoje postępowanie. Odwaga, aby poznać i odróżnić dobro od zła, "zmusza" go nawet do czynów szalonych(nie myśli?). Zejdzie i przekroczy nawet bramy piekieł, bez względu na skutki. Chce poznać prawdę, wtedy może znaleźć odpowiedź- co jest dobrem, a co złem.
Być może musi poznać najpierw zło, aby osiągnąć dobro. Niektórym wystarczy zostać przy tym pierwszym doznaniu, bo jest chyba łatwiejsze, ale trzeba mieć pewne do tego predyspozycje psychiczne i słabą wolę.
Ludzie samotni w tłumie są po prostu zagubieni, idą z prądem, jak bezmyślne stado. Jest jednak i taka sytuacja, że wspólnota prowadzona przez charyzmatyka znającego prawdę(odróżnia dobro od zła) może osiągnąć swoje powołanie(jednostka) i czynić dobro.
Pytanie-czy pustelniczy żywot doprowadza człowieka do świętości?
Dobrowolny wybór życia w izolacji jest spowodowany stanem psychicznym-czasami czyni człowieka świętym, co nie znaczy, że wariatem...
Są również "szaleńcy", którzy idą "pod prąd", ci też są przekonani o tym, że poznali prawdę( odróżniają dobro, od zła) i są na ogół ludźmi odważnymi i odpornymi na szykany motłochu-czyli mają charakter...
Tencozawsze
p.s. dziś nie boli mnie głowa, a w nocy obserwowałem meteory. Życzę ciepłych nocy...
Badanie natury dobra i zła? Odpowiedź zdaje się być prosta. Tylko trzeba sobie odpowiedzieć na pytanie: co dla mnie osobiście oznacza dobro, a co jest dla mnie osobiście złem/ lub najbliższego otoczenia na którym mi zależy( czasem są ludzie , którzy dobro innych przedkładaja ponad swoje- z różnych powodów). Być może, pomijając nieuświadomione zachowania ucieczkowe, dlatego jest tyle rozbieżności. Brak znajomości siebie i własnej natury ( co uważam za dobro/zło) lub wręcz przeciwnie , ale z silnym egocentryzmem, nie pozwala widzieć/zobaczyć drugiego człowieka. A skoro się kogoś trktuje ,,per nogam,, to z pewnością nie mamy do czynienia z dobrem. Zasada ,,moje dobro jest twoim dobrem,, czasem sprawdza się w testamencie lub przy podpisanej intercyzie, ale niekoniecznie w relacjach międzyludzkich.
UsuńNikt nie neguje, że ,,kochaj bliźniego swego jak siebie samego,, jest dobrą wskazówką dla poszukujących rozwiązania by naprawić swoje relacje z otoczeniem. Ale nie każdy tego chce ...
A która prawda jest lepsza : moja czy mojsza?
Jest jeszcze jedna sprawa - kto ocenia czy to co zrobiliśmy jest dobre czy złe?
OdpowiedzUsuńNa początek przykład dużego kalibru - Krzyżowcy - czy robili dobrze mordując mieszkańców Jerozolimy?
I coś drobnego - czy robię dobrze spełniając ostatnią prośbę osoby umierającej w szpitalu na raka płuc i dając jej papierosa?
Być może (całkiem prawdopodobne) , że jedni potrzebują kogoś nad sobą, kto ich rozlicza i ma OKO, i może być to ktoś ,, duchowy,, ze swej natury i nienamacalny, a inni wszelkie autorytety i tak mają za nic i kierują się swoimi zasadami, i niekoniecznie ogólnie funkcjonujacym prawem. W takim przypadku ocena czegoś /kogoś/czynu jako dobro/zło jest rzeczą indywidualną, o ile w ogóle ktoś się nad tym zastanawia. Wiele działań jest nieprzemyślanych i ad hoc.,, Ręka zrobi zanim pomyśli głowa...,, powiedzenie o ,,gorącej głowie,, nie wzięło sie z nikąd.
UsuńCo do Krzyżowców czy innych walczących z wiatrakami, zawsze trzeba brać pod uwagę specyfikę czasów, poziom świadomości, i mentalności człowieka danego okresu i rejonu geograficznego.Nie zapominając o tym, że wiele zależy od punktu widzenia obserwatora i czy jest się bezpośrednio w coś zaangażowanym....
"Chcącemu nie dzieje się krzywda"...
OdpowiedzUsuńPrzykład: przebywającemu na detoksie kolega dostarczył substancję, po zażyciu której zmarł...Kwestia sumienia. Eutanazja jest w wielu krajach dozwolona(podobnie jak aborcja). Przebywającym na detoksie pacjentom koledzy dostarczają zakazane substancje-może wg. zasady-ostatnie życzenie przed śmiercią?
Sam leżałem z pacjentem, któremu zostało kilka dni życia. Palił prawie oficjalnie-w toalecie, a papierosy można było kupić w szpitalnym kiosku.
Krzyżowcy.
Co na temat tej rzezi pisze R. Grousset, autor "Epopeja krucjat":
"Miasto przedstawiało obraz tak wielkiej rzezi wrogów, tak wielkiego przelewu krwi, że samych zwycięzców ogarnęło przerażenie i zrodził się u ogromny niesmak". Słowa te napisał arcybiskup Wilhelm z Tyru, który jako chrześcijanin i jako mąż stanu potępił ten niegodny czyn.
Jeszcze tego samego dnia udali się do Grobu Świętego: "Obmyli swoje dłonie i stopy, zrzucili z siebie zakrwawione ubrania, a następnie przywdziali suknie nowe, i boso udali się do Miejsc Świętych".Itd.
Kto ocenia?
Dekalog?
Dla muzułmanina itd.
Najprościej jednak, byłoby udać się do rabina. Katolicy chodzą do spowiedzi, a dziecko ocenia Rodzic.
Tencozawsze
Dzięki za komentarz...czasem brak czasu, ale już dobrze. Upał sprzyja, by studzić goracą głowę, więc już na spokojnie rozpisałam się wcześniej...powyżej. 😑
UsuńNajmniej znana jest krucjata dziecięca...
OdpowiedzUsuńPrzypuszcza się, że dziesiątki tysięcy europejskich dzieci, poprowadzonych w imię Boga do Jerozolimy, zostało sprzedanych na "potrzeby" muzułmanów i okolicznych władców.
W dzisiejszych czasach taki handel został unowocześniony.
"Nowo narodzone dzieci"nie są już kojarzone z "grzechem", to "tylko" interes...OKO, jakby z lekka się zaćmiło?
Tencozawsze
OKO ogólnie rzecz biorąc, jest wiecznym przepływem między dobrem a złem. Jest w pewnym sensie obserwatorem. A kto nas rozlicza z naszych czynów (dobra-zła)- to sprawa indywidualnego spojrzenia/wierzenia....też na to jaka jest dalsza droga człowieka po śmierci...Tak myślę.
UsuńOKO, to taka jednostronna RURA przepływowa z ukrytą kamerką?
OdpowiedzUsuńMusi być jakiś wajchowy, który ustala w którym kierunku ma płynąć -dobro do zła, czy odwrotnie?
Dla osobiście "nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło". To stwierdził jakiś doświadczony życiowo człowiek, a może nawet święty?
Ciekawe, jakby w taki upał pomknąć autostradą (w bikini) swoim ulubionym motocyklem?( Ta scena ze "Znikającego punktu", kiedy Kowalski u tej pani na pustyni....).
Tencozawsze
Co do filmów, to kiepsko...Może kiedyś nawet znajdę czas by polecany przez Ciebie film obejrzeć....Ostatnio potrzebowałam czegoś w stylu,, Przychodzi facet do lekarza,,- obejrzanego wczoraj na Stopklatka...szkoda, że z przerwami, bo czegoś takiego mi brakowało...Francuski, ale momentami nawet rozbawił mnie do łez...Nic wymagającego i może dlatego ...
Usuń