24 sierpnia 2023

Popłynęłam ...

 I znowu mnie przywaliło. Do tego stopnia, że odpaliłam starego lapcia, żeby mieć siłę do wywalenia co mi znowu siedzi na wątrobie zamiast utrudniać sobie życie szukaniem ułatwień na tablecie.

 Bo jak się okazało to co zdawało się, że minęło i nie wróci- to jest, a brak informacji dawał tylko wrażenie, że wszystko wróciło do,, normy,, i można mieć chwilę odsapki. Ale nie. Przecież nie może być  spokojnie, tylko chyba przyjdzie mi szarpać się z życiem do usranego końca. 

Nie będę się rozpisywać o sednie sprawy, bo nie ma to najmniejszego sensu i nic nie zmieni, ale wniosek nasunął mi się taki, co do definicji ZŁA w kontekście tego co doświadczam:

ZŁO to nadmiar/niedomiar MIŁOŚCI ( DOBRA). 

Chcąc żyć w spokoju ducha musiałabym oddzielić się całkowicie od otoczenia i wylądować ....na pustkowiu...na księżycu albo tam gdzie wylądują wszyscy, po przeżyciu jakiegoś swojego osobistego piekiełka na ziemi.....czyli w grobie. 

A tymczasem niektórzy idą na łatwiznę i wybierają tzw.mniejsze zło... czyli wieczny pobyt w więzieniu pod specjalnym nadzorem czy szpitalu psychiatrycznym o zaostrzonym rygorze. Na darmowych lekach, pod opieką, pod ochroną/ obserwacją. O żarcie, o rachunki za prąd, wodę i inne medialne nieczystości oraz pensje dla pracowników obsługujących owe usługowe obiekty dla ludności ,,drugiego,, obiegu nie trzeba  się wtedy martwić, bo za to płaci tzw. normalne społeczeństwo, a nie korzystający z wyspecjalizowanej sanatoryjno-wychowawczej opieki klienci.

Tam myślenie o innych/ planecie i o sobie też -ma się przeważnie z bani, bo albo się nie jest w stanie( na silnych lekach wspomagających pustkę w głowie) , albo wreszcie przestało się chcieć myśleć nie tylko głupio i pozostały tylko popędliwe instynkty. 

Ale takie życie to chyba bardziej pachnie ... szczęśliwością niż czymkolwiek innym. Szczęście bowiem tkwi w niewiedzy i nieświadomości. I może dlatego tak wielu  udaje głupka? Chcą być szczęśliwi inaczej niż świadome prawie wszystkiego i znający się na rzeczy-mądrale- bulące na ich utrzymanie.

Ps. W ten oto sposób , idąc takim właśnie tokiem rozumowania, jak powyżej doszłam do sedna wpisu : SZCZĘŚCIE TKWI W NIEWIEDZY I NIEŚWIADOMOŚCI. A miałam tylko napisać jedno kluczowe zdanie: ZŁO to nadmiar/niedomiar DOBRA.

 Popłynęłam...

24 komentarze:

  1. Pisanie o sednie sprawy nie ma sensu. To spróbuj mi wyjaśnić, jaki ma sens dochodzenie do wniosków, które... niczego nie zmieniają. Jeśli ten wniosek (wiedza nie daje szczęścia) jednak na coś Ci się przydał, to podziel się.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do ,, szczęśliwego wniosku"' wniosku doszłam w trakcie pisania, a jaki jest tego sens? Kto wie, może we mnie to coś zmieni, albo u innych znajdzie potwierdzenie i skłoni do przemyśleń.
      W tej konkretnej sytuacji wygląda to tak właśnie. Gdyby nie pewna informacja- żyłabym w błogiej niewiedzy i nieświadomości tego co jest. A tak to od razu przychodzą na myśl dwa różne i skrajne wyjścia:
      1. zachowanie ucieczkowe- zostawić wszystko i uciec gdzie pieprz rośnie, udając że człowiek się nie będzie martwił o to co zostawił bez pomocy i wsparcia
      2. ,,upierdolić łeb,, czyli zniszczyć fizycznie źródło nie tylko mojego zła, ponosząc tego odpowiednie konsekwencje .
      Oba wyjścia są ściśle związane z silnymi emocjami, które człowiekiem targają w momencie bezradności.
      A wszystko to to wina....DOBRA. Bo ono rozzuchwala nieudaczników , egocentryków i inne zaburzone osobowości.Z tymi się nie pogada na luzie.
      A z drugiej strony...to samo DOBRO sprawia, że człowiek cierpi, nie mogąc oddzielić się od ZŁA, które jest jak cień ( człowieka) i tylko czeka okazji by wystawić nosa i nami potrząsnąć.
      Czy wiedza nie daje szczęścia? To musi sobie indywidualnie każdy sam odpowiedzieć .
      Pisząc, że ,,szczęście tkwi w niewiedzy i nieświadomości,, miałam raczej na myśli stan, kiedy z powodu różnych dysfunkcji genetycznych czy powypadkowych - człowiek nie jest świadomy otaczającego go świata i rządzących nim praw.
      I druga kwestia: obejrzałam film polecany przez Ulę (blog ,,nie tylko kartki,, ) i ,, Znikający punkt,, ( z komentarza Tegocozawsze ...anonimowego) . I sięgnęłam nieco głębiej do początków życia/ świadomości(?) człowieka. Czy nie jest człowiek szczęśliwy, gdy robi to co robi, dopóki ktoś mu nie powie ,, nie rób tego , bo to jest złe? A więc wiedza o tym co jest dobrem a co złem, wytrąca człowieka z RAJU w jakim żyje będąc w niewiedzy czym jest dobro a czym jest zło..

      Ważne jest w tym wszystkim by wywalić emocje i uporządkować myśli. I poczekać co będzie dalej. Liczenie, na pomoc z zewnątrz mija się z celem. Bo bardziej chodzi o wewnętrzną przemianę kogoś, na kogo ma się niestety niewielki wpływ, chociaż można pewne rzeczy wytłumaczyć i liczyć, że w którymś momencie dotrą i zajdzie przemiana, która przerwie działanie ZŁA. Wtedy straci swoją moc i przestanie działać na inne ( powiązane)osoby.

      Usuń
    2. "A więc wiedza o tym co jest dobrem a co złem, wytrąca człowieka z RAJU ..".
      Bardzo słuszna uwaga, zresztą dokładnie to obiecywał rajski wąż Ewie.
      Natomiast SZCZĘŚCIE - W. Tatarkiewicz w książce - O szczęściu - zadowolił się bardzo przyziemnym sukcesem - dodatni bilans życia. Wydaje mi się, że to pasowało do koncepcji życia we wczesnym PRL.

      Usuń
    3. Lechu, baaaardzo skróciłeś książkę o szczęściu Tatarkiewicza. Ale mimo to "dodatni bilans życia" pasuje do każdej koncepcji.

      Usuń
    4. Ja nie recenzowałem książki tylko zacytowałem końcową konkluzję autora.

      Usuń
  2. No, ale się rozpisałam. Wyszedł by osobny wpis.

    OdpowiedzUsuń
  3. lubisz pływać? to nie grzech. a myślenie powoduje, że się człowiekowi pyszczek wydłuża i wydłuża, aż zacznie przypominać wyposzczonego mrówkojada

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wychodzi na to, że czasem temat/ emocje wciągnie człowieka jak wir w rzece...i się popłynie aż do... Raju. Wyposzczony mrówkojad, powiadasz? To już wiem dlaczego mi bliżej wizualnie do niego niż do bobra...Wydłużona mina w całej rozciągłości...

      Usuń
  4. - odpaliłam starego lapcia, żeby mieć siłę do wywalenia co mi znowu siedzi na wątrobie - według mnie nie wywaliłaś tego, co Ci siedzi na wątrobie;
    - gdyby nie pewne informacje - jesteś pewna, ze to nie fake newsy ?
    - dobro/zło jest pojęciem abstrakcyjnym i subiektywnym
    - każdy przypadek jest inny - i to mi się najbardziej podoba w Twoim wywodzie
    - zachowanie ucieczkowe/upierdolić łeb - oba warianty pociągają za sobą jakieś konsekwencje
    - szczęśliwy, gdy robi to co robi, dopóki ktoś mu nie powie ,, nie rób tego , bo to jest złe? - jesteś pewna, że ten ktoś ma rację ?

    Z jednym zgadzam się w 100 % - bezradność powala.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To kogoś sprawy osobiste, ale dotykają i mnie bezpośrednio i pośrednio...stąd nerwy i emocje...Wywaliłam skrajności...
      W sumie wszystko co czynimy ma jakiś skutek ale wtedy człowiek teoretycznie rozpatrywać wszystkie plusy i minusy i '' szkodliwość,, czynu w swoim bądź ogólnym kontekście, zanim poweźmie jakieś działanie. Wstrzymanie się i ochłonięcie, to podstawa, ale pierwsze wewnętrzne,,zacietrzewienie ,, potrafi zbić człowieka z pantałyku więc początkowo o równowadze trudno mówić.
      Skoro już zeszliśmy z drzewa i zjedliśmy to jabłko z drzewa wiedzy dobra i zła, to oprócz tego co sami uważamy za stosowne działanie w danej sytuacji czasem bierze się pod uwagę ,,zewnętrzną,, ocenę i oczywiście wspomniane skutki.
      Ale to już zależy od każdego indywidualnie. W pewnym stopniu przecież decydujemy o sobie.
      Złudzenia całkowitej wolności decydowania o sobie nikt nam nie może zabrać . Mamy je tak długo dopóki rzeczywistość nie upomni się o swoje czyli nie pokaże w jakim stopniu i czym jesteśmy z kimś/ czymś powiązani.
      Tak, bezradność...to kiepski stan. Ale ciągle mam na uwadze, że po coś są te dwie strony medalu.

      Usuń
    2. 3 zdanie ,, W sumie...........ale wtedy człowiek teoretycznie może .......,, itd.

      Usuń
  5. Brzytwa...
    Namiot? Kamping? Pokój w "Patrii"(?) na godziny, z przebojami P. Piotra?
    Komórka w kąt. Pytanie? O której pierwszy sygnał od Rodziny?
    Człowiek szczęśliwy musi koniecznie być i kłamcą, i oszustem- udawanie głupka, to już standardowe zachowanie .
    Można symulować choroby, albo się uzależnić i tracić na zawołanie kontakt z bliskimi. Bełkotać, ślinić się i nie dbać o higienę osobistą, czyli po prostu -śmierdzieć. To zraża natrętów. Takie eksperymenty są bardzo interesujące, a poza tym można się nieźle bawić komentarzami "znajomych" i rodziny.
    Mam z tym ubaw-pozdrawiam wszystkie synowe na świecie! Na ogół są świadome i wydają się być szczęśliwe...
    Tencozawsze

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeżeli komuś do osobistego szczęścia potrzebne jest kłamstwo i oszustwo, to nic dziwnego że funkcjonuje na innych falach niż ci którzy tego nie potrzebują.

      Usuń
  6. w trakcie...pisaniny
    wcześniej, czy później przychodzi okres buntu( u mnie zaczął się od "małego"- jakby to nie wybrzmiało) i stąd ciągłe kłopoty z instynktem i pociągami( i ucieczkami bez kamieni).
    U Kobiet istotny jest instynkt macierzyński- trudno staremu bykowi chodzić po osiedlu i nucić-"zaopiekuj się mną, nawet, gdy nie będę chciał...", byle mocno i natychmiast! Babcie z wnuczkami patrzą się, jak na gupka- bo wnuczuś się akurat zes...., ze snu zbudził...
    Tencozawsze

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Porzucanie schematów myślowych to wielki problem dla wielu osób. To one oddzielają ludzi od rzeczywistości, a przez to od innych i czynią człowieka zamkniętym na nowe.. Warto się nad tym zastanowić...Zespół Rezerwat ....tak ,czasem ludzie sami nie wiedzą czego chcą, a potem odgrywają się na otoczeniu ...Nie bagatelizowałabym znaczenia babć w przyrodzie ;-)

      Usuń
    2. Zacząłbym od dziadków, żyją krócej od babć i niektórzy z nich chcą mieć więcej czasu na swoje zachcianki.
      Tencozawsze

      Usuń
  7. Każdy kłamie, oszukuje i to usprawiedliwia.
    Najwięksi łgarze kłamią, tłumacząc swoje postępowanie tym, że robią to dla zbawienia ludzkości, miłości itp .
    Kto nie potrzebuje szczęścia, albo choćby namiastki-kto nie kłamie, oszukuje i nie zdradza?
    Po prostu manipuluje, używając różnych narzędzi. Nie chodzi o dobro, zło, czy prawdę-chodzi o władzę. Do jej zdobycia potrzebna jest wiedza i ....c.d. n.?
    Tencozawsze

    OdpowiedzUsuń
  8. Teoretycznie każdy chce być szczęśliwy, ale nie każdy chce uszczęśliwiać innych. A jeżeli już to robi / próbuje robić , to ,,na swoją modłę,, i skutki są takie jakie są.

    OdpowiedzUsuń
  9. Zapewne jest tak, jak piszesz...
    mamy przecież własne doświadczenia życiowe. Ludzie starsi mogą je teraz wykorzystać i spędzić resztę życia w poczuciu spełnienia.
    Niektórzy nie narzekają, to chyba ci , co potrafią sobie poukładać w głowie? A z głową (umysłem) różnie bywa-stąd tyle dziwactw. Po za tym kto chce zrozumieć starca?
    Czy słusznie napisał niejaki J. J. R.?
    "Studia starca, jeżeli ma na to jeszcze czas, powinny nauczyć go tylko umierania ".
    Ja dodaję -godnego umierania, ale tu potrzebna jest-wiedza połączona z wiarą. Wiarą, że nawet po śmierci jego dusza może być szczęśliwa.
    Tencozawsze

    OdpowiedzUsuń
  10. JJR to JJ Rousseau? albo ktoś Anonimowy...
    Co do kwestii umierania...wiedza i wiara w szczęście po śmierci jako sposób na godne umieranie? A może chodzi po prostu o pogodzenie się ze sobą ( swoim dobrem i złem, co np.= nazywa się rozgrzeszeniem) i nie stawianie oporu Życiu/Śmierci, bo odchodzi się w spokoju, po końcowym rozliczeniu... ze sobą. Wynik rozliczenia nie podlega potem ludzkim osądom. O ile w ogóle...

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie rozumiem z tego zbyt wiele, ale ewidentnie coś Ci "siedzi na wątrobie. Przykro. Życie to nie bajka i często trudno przez nie przejść. Tak naprawdę chyba nikt z nas nie ma łatwo, ale większość się do tego nie przyznaje.
    Gdy masz świadomość tego, że innym też jest ciężko - to może być trochę lżej. Pozdrawiam !!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teoretycznie jest lżej, ale też i nawet ciężej. Bo w sumie im więcej szczęśliwych ludzi tym lżej się żyje takim otoczeniu. Ale warto szukać optymalnych rozwiązań. Szkoda, że nawet to wymaga ,,poświęceń,, lub zszarpanych nerwów. Czasem lepiej odpuścić, ze względu na zdrowie i ciągnąć dalej to co jest. Jestem raczej zrezygnowana. Widocznie ktoś musi przejść te doświadczenia, a ja muszę się nauczyć ....może wierzyć, że będzie lepiej?

      Usuń
    2. Pozdrawiam Urszulko.Oczywiście.

      Usuń
    3. Zdaje mi się, że Cię rozumiem, bo też mam ten stan: jestem zrezygnowana, przygnębiona i nie wiem co robić. Smutek i ciężko na sercu...

      Usuń