Zmotywowana tekstem http://w-lustrze.blogspot.com/2024/01/czysta-energia-cz3-oze.html#c3386674752804658294 nie byłabym sobą, gdybym sobie nie pomarudziła i w tym temacie.
Żeby dłużej nie przedłużać zacznę , jak zwykle standardowo , od majtek/bokserek czy innej bielizny liściasto/trawiasto/figowej osłaniającej części intymne.
Tak, tak. Właśnie z tym asortymentem wiąże się pośrednio a nawet przylegle temat wpisu: o prawdopodobieństwie szczęśliwego życia i wydatkach... też energetycznych.
Mam dość ładne majty, które ,, odziedziczyłam,, po koleżance, która dawno, dawno temu, w szale zakupów nabyła parę rzeczy z przednią ( wybiegającą w przyszłość) myślą o osiągnięciu pożądanej przez siebie wagi. Niestety, wieloletnie plany perspektywiczne legły w gruzach, a podczas przeprowadzki ,zmuszona przewożonymi gabarytami , dokonała selekcji nabytej wcześniej garderoby. Dostałam więc: kilka par ometkowanych dziewiczych majtosów, dwie kiecki, dwie książki, kurtkę i buty. Wszystko nadal modne...jak dla mnie.
A wracając do tematu...uogólniając, majtek. Z nimi kojarzą się ,przede wszystkim, osłonięte miejsca, okryte czasem niepamięcią lub przesłonięte zasłoną milczenia. Tymczasem ja, zanurzę się śmiało w czarną dziurę odbytu/ końcowego odcinka jelita chcąc dotrzeć do sedna.
Pod wpływem własnych doświadczeń łazienkowych i osiągniętego stanu wyczerpania po wypróżnieniu z zaparciem, stwierdzam bezdyskusyjnie, że tzw. dolny wydatek energetyczny, z racji fizjologicznego umiejscowienia ,,czarnej dziury,, zdecydowanie przewyższa wydatek energetyczny osiągnięty podczas orgazmu ( przynajmniej w moim przypadku).
I chociaż na stare lata pozostaje zwykle ta oddolnie waniająca strawionymi w różnym stopniu, przyjemność , to pamięć minionych chwil z psychicznymi hormonami szczęśliwości i błogości zapisała się w mrokach (nie)pamięci.
Korzystając z okazji , kolejny raz, pragnę zachęcić do zastosowania właściwej indywidualnie diety, żeby po zejściu z deski klozetowej czuć się jak młody bóg/ bogini , a nie jak przeczołganym/ ną po bagnach ....żywieniowej rozpusty.
Nareszcie odkryłam do czego ,tak naprawdę ,służą środki ułatwiające wypróżnienie: oszczędzają naszą energię, m.in. na umiejscowione w głowie / w Psyche , w ośrodku nagrody- oragzamiczne przyjemności.
Przecież gdzieś tą życiową energię trzeba zużyć....
A tak w ogóle, bo bliższym zastanowieniu, nasuwa się takie pytanie : jaką jednostkę należy zastosować i wzór fizyczny, do właściwych wyliczń by otrzymać porównywalne wyniki? Wzór na ...wykonaną pracę : W=F( siła) x s ( droga) czy może wymierny będzie pomiar (nie) prawdopodobnego ubytku kalorii( w kcal) ?
A może sprawdzi się założenie, że: ile bierzesz od życia tyle masz oddać? Bez względu na to z której strony. Od dołu czy od góry....?
Ps. Może powinien być osobny wpis, ale mam jeszcze taką hipotezę:
Jeżeli nowe życie jest poczęte podczas orgazmu , to może potem mamy szczęśliwych ludzi?
A może mamy nieszczęśliwych? A to z powodu takiego wydatku psycho- energetycznego organizmów rodzicielskich, że tygodniowe zaparcie to przy nim pryszcz?
Ja to przemyślę gruntownie.
OdpowiedzUsuńZacząłbym jednak od głowy( i od czapki), a cały proces skończyłbym na otworze odbytniczym, jednak.
Aktualne?. Jesteś tym, co jesz..., czy coś w tym sednie. O piciu ani słowa...(kto mi teraz przyniesie energetyka w taki mróz?)
Technika jest istotna-czy więcej przyjemności daje osiągnięcie orgazmu od tyłu, czy od przodu-a może jeszcze z innych pozycji horyzontalnych? I któremu z partnerów?
To nie są takie proste sprawy, musiałbym przeprowadzić kilka prób, ale w obecnym stanie wyobraźnia(masturbacja nie wchodzi w grę miłosną?) robi swoje, a praktyka ...
No, cóż...
Młot
Trudno mi odnieść się do tego komentarza, bo chociaż wszystko podobno jest w głowie, to jednak mamy powiedzenie ,,straciłem/łam głowę,,, a wtedy wiadomo...,,myśli ,, się czym innym.
UsuńCo do techniki osiągania owego nie będę sie wypowiadać, bo nie leży w kręgu moich zainteresowań, które wraz z wiekiem uległy znacznemu (ob)kurczeniu . Tylko źrenice nadal reagują na światło jak należy, a reszta...to... kolejka wąskotorowa.
Większość komentarzy piszę z"niczego", czyli z "głowy". Taak, pamiętam, że kiedyś po"straceniu głowy" czekały mnie wstydliwe wizyty u piguły. Babka była życiowa i mnie pocieszała-"synek, w twoim wieku, to jak katarek u dziecka. Rzeczywiście, parę penicylinek ... Polubiła mnie, recydywistę...
OdpowiedzUsuńTa trauma zostaje na całe życie, jednak.
Młot
p.s. "Od dołu, czy od góry"- te penetrujące badania poprzez przeciwstawne otwory wykonuje się tym samym przyrządem(rurą). Istotna jest kolejność badania, no i konieczność dezynfekcji, jeśli ktoś pomyli kolejność. To wiem z doświadczenia! Po badaniu ma się z"głowy" na parę lat spokój.
Jednak medycyna na coś się przydaje....A penicylina to palce lizać, jeżeli nie jest się na nią uczulonym/ną.
Usuń