01 stycznia 2024

Stara przejściówka noworoczna.

 Od czego by tu zacząć?

 Najlepiej od początku- tak mówią, tyle że z tym początkiem , jak było, to do tej pory nie za bardzo wiadomo. Zresztą za długo by opowiadać...Dlatego zacznę od końca. Oczywiście od końca starego roku.

Wczorajszy dzień zapowiadał się dość przeciętnie, jak na pożegnanie starego (roku) przystało. Wszystko szło zgodnie z planem przedwczorajszym: rano - (do)karmienie skrzydlatych i nie tylko, obowiązkowy spacer, potem odwiedziny na cmentarzu .

 I tu zaczęły się schody, bo zamiast ,, chodzonego,, zaliczyłam 2 minutowy bieg do powrotnego autobusu. Całe szczęście, że plecak był już pusty, bo dzwonienie zniczami, wiadomo....babci nie przystoi. Wypompowana z oddechu klapnęłam upocona, jak zmokła kura, na siedzenie i cieszyłam się myślą o relaksującej kapieli przedpołudniowej.

Wszystko szło zgodnie z bieżącym planem wypoczynkowo-pracującym, aż zbliżył się wieczór tzw. sylwestrowy. Pranie staroroczne schło na suszarce, a ja ubrana tradycyjnie w piżamę jak na tą porę świątecznego dnia przystało, zaległam z myślą o złapaniu 4 -godzinnej drzemki do godz. 24-tej, zanim zacznie się ,,strzelanina,,.

 Tymczasem ledwo zagłębiłam się lekki sen, a tu ryp, ryp i przerwa. Umęczona walką z samą sobą , wstałam, ubrałam się i zasiadłam przed telewizorem. Na HGTV zawsze mogę liczyć, więc co mogłam to łyknęłam. Potem doszła jeszcze komedia o ,,wiecznym ,,studencie. Sprzątnęłam też wysuszone  pranie.

 Szampana otworzyłam o 22.30, bo nie wiedziałam czy doczekam przewidywanej kalendarzowo zmiany czasu.

Doczekałam  i do tego w pełni świadomości. Do tego stopnia, że zauważyłam znaczącą poprawę jakościową nocy sylwestrowej. ,,Strzelanina,, trwała dużo krócej niż zwykle, więc załapałam się na głębszy sen zanim pęcherz obudził mnie o 5-tej. Pofolgowałam sobie w łóżku do 7-mej, a potem wiadomo...(do)karmianie, spacer, itd...

A ponieważ jak głosi przysłowie: jaki 1 -szy dzień kolejnego roku, taki cały rok, to wygląda na to, że spędzę go przynajmniej w miedzynarodowym towarzystwie:

- tatar ( na śniadanie)



-włoch ( na przepitkę), który dzisiaj  przestał.... gazować



-sułtan ( na deser)



-znajomi króliczka 




No i oczywiście ( inter)Net i Blogger...

Weszłam więc w Nowy Rok na całego i mam nadzieję, że w całości z niego wyjdę...Jak się potoczy reszta dnia - się okaże. Tak czy owak, po wczorajszym doświadczeniu, tj. biegu po cmentarzu  i  długim wannowym relaksie, który wybił mnie z wczesnego , przedpółnocnego szampańskiego snu,  już wiem czego mam na pewno nie robić....

I chociaż niektórzy mówią: wyśpisz się po śmierci, to ja wolę jeszcze za życia....Tak na wszelki wypadek, gdyby okazało się, że Tam to taki Raj, że 24h na nogach.... i bez żadnego odpoczynku.



Korzystajmy z życia.... póki czas...;-)

4 komentarze:

  1. Życzę korzystania życia do pełnego upojenia. Do Siego Roku. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, dziękuję, chyba tego pełnego upojenia mi brakuje ( faza snu głębokiego jest za krótka) ,bo widocznie bycie na czuwaniu to mój stan naturalny...
      Do Siego ! :)

      Usuń
  2. Korzystajmy :) Wszystkiego dobrego w nowym roku :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystkiego dobrego, Moniko. Miło, że czasem tu zaglądasz.

      Usuń