07 lipca 2024

Wracam do życia...

....więc przechodzę znamienną metamorfozę: zdechlak  goniący ostatkiem sił porównywalny do zombie, zaczyna przeglądać na oczy i wreszcie widzieć coś więcej niż czubek własnego remontowego nosa. Znamiennym tego dowodem było ściągnięcie z okien gąbki stosowanej do pakowania( meble w paczce) i tektury z pudeł, które chroniły resztki intymności i oddzielały mnie od widoków na  normalne życie toczące się za oknami. 
Szybka przeprowadzka powrotna z bambetlami upchniętymi w piwnicy, to pryszcz w porównaniu z główkowaniem jak upchnąć to wszystko z głową, tak żeby zmieścić w mniejszej liczbie mebli , no i wiedzieć gdzie co jest.
Chwilowo nie korzystam jeszcze z wieszaka w przedpokoju i cieszę się, że pogoda sprzyja bezkurtkowej aparycji.
Tymczasem pojawił się poremontowy problem.Bo jak wiadomo, równowaga w przyrodzie musi być. Okazuje się, że prowadzona do tej pory dieta opata o ,,suchą karmę,, tj. minimum gotowania- leży na łopatkach, bo nagle pojawiło się zapotrzebowanie na,,ciepłe i mokre,, Na szczęście mam indukcję jednopalnikową. Tak więc remont wpłynął motywująco na korzystanie z cudów kuchennej techniki. Kto wie , może nawet kiedyś odgrzeję/ upiekę coś w wolnostojącym piekarniku? Tak więc wygląda na to, że ponownie dojrzałam do życia pretendującego do miana normalnego.
Ptasie towarzystwo również odżyło, bo powrót na stare śmiecie do zaciemnionego ,wreszcie, pokoju z dostępem do balkonowego wybiegu wyraźnie poprawił papuzi nastrój. 
Psiak ma swoje ekstra chłodzące  legowisko na płytkach i namiastkę budy pod stołem kuchennym.
 Nie omieszkam zamieścić paru zdjęć (potem) do posta.
I chociaż mebli nie zmieniałam na nowe, nowocześnie wypasione, bo budżet został nadszarpniety przez pierwszego fachofca, to elementy wystroju zrobiły swoje. Czuję się jak na nowym.... 

2 komentarze:

  1. jest nadzieja na parapetówkę na nowo-starym?
    jakieś imprezki? Kawusia, ciasteczko, winusio, albo bardziej na poważnie z jajecznicą na śniadanie. Pieska pod stół, ptaszki pod plandekę ...
    Jestem przyjacielem zwierząt, ale jeszcze bardziej pasjonatem domowych rozrywek w miłym towarzystwie.
    R.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Imprezowa to ja nie jestem.Samotność sprzyja przemyśleniom i koncentracji, a towarzystwo-zwykle rozproszeniu i zmęczeniu nadmiarem bodźców.
      Z własnymi jajami można przyjść. Swojska jajecznica lepsza od tej z chowu ...ściółkowego ;-)
      Jeszcze nie skosztowałam zakupionego wcześniej Jagermeistera, który czeka na montaż wieszaka i karniszy...

      Usuń