12 września 2021

Konsumpcyjna refleksja o cudzych piórkach.

 Nigdy nie ukrywałam swojego braku  zainteresowania np.polityką, ale obserwując życie i stosunki międzyludzkie, wyrobiłam sobie subiektywne poglądy na wiele dziedzin życia społecznego, jak większość. I w tym nie odbiegam od normy :)  Także pod wpływem doświadczeń życiowych. I żadne odgórne zalecenia i indoktrynacje (czy ich brak) tego nie zmienią, chyba że będzie to kolejne doświadczenie czy poczynione spostrzeżenie.

Tzw. uleganie czyimś wpływom jest jak ubranie odpowiedniego stroju do odpowiedniej uroczystości, aby osiągnąć jeden cel. Przypodobać się ogółowi lub wybranym osobom, w celu osiągnięcia jakiś osobiście subiektywnych korzyści: poklasku, poczucia bezpieczeństwa, akceptacji, przynależności, bycia wysłuchanym, czy finansowo-towarzyskich powiązań. I jeszcze kilku innych...co kto potrzebuje. Swoje potrzeby psychiczno-materialne zaspokajamy  w różny sposób i różnymi drogami. Też w przybieranie politycznych póz i strojenie się w cudze piórka.

Ubranie się w cudze piórka  będzie tylko polewą na torcie, a nie samym tortem, który może zresztą okazać się zwykłym , suchym  biszkoptem zrobionym na bazie masy jajecznej zamiast ekologicznych jajek. Będzie całkiem źle gdy okaże się, że polewa tylko wygląda na polewę, a całość jest w ogóle nie do przełknięcia. Przecież i tak się w życiu zdarza. 

Jednym w życiu wystarczy polewa, inni wolą biszkopt- taki czy siaki, a jeszcze inni smaczną całość . Bo przecież na niestrawną sztuczność nikt zdrowo myślący się nie zdecyduje. Jakby nie patrzeć, warto być przygotowanym na każdą ewentualność w relacjach międzyludzkich/międzypaństwowych, bo czasem można trafić na orzecha, ciężkiego do zgryzienia, na którym można zjeść zęby zamiast delektować się miękkim ciastem. Równie dobrze może okazać się, że koniec końców wzięliśmy  wysokokaloryczny keks z kolorowymi dodatkami, a nie pożądany przez nas tort, za który zapłaciliśmy lub będziemy musieli zapłacić.

Nieco konsumpcyjny ten maxi przydługi wstęp, ale za to reszta będzie mini. Jak wygląda życie przed i po wstąpieniu do UE, czy w ogóle wskutek rozwoju cywilizacji? 

 Ciągle tak samo:

1. dla jednych jest zwykłym biszkoptem

2. dla innych tortem

3. dla innych samą polewą

4. dla drugich keksem

5.dla trzecich niestrawnym plastikiem

6. dla pozostałych orzechem trudnym do zgryzienia

Zmieniają się tylko statystyki co do przynależności do poszczególnych grup, związane bardziej z wiekiem i sprawnością psycho-fizyczną, czy rejonem geograficzno-państwowym ( ruchy migracyjne)

Ale przecież zadowolenie z życia polega przede wszystkim na tym, żeby umieć się odnaleźć (na czas )w miejscu( grupie) , w którym jesteśmy.Chociażby dlatego, że jest to mniej lub bardziej chwilowo trwała podstawa, a nie wyobrażenie , że za chwilę zjem tort, chociaż ani nie mam produktów, do cukierni daleko, nie mam pieniędzy i odpowiednich warunków na przygotowanie, a tak w ogóle to przecież nie jem słodyczy. Końcowe spostrzeżenie okazuje się kluczowe, więc po kij ta cała szopka i ubieranie się w cudze piórka?

Ps. To tylko taka przygrywka do właściwego tekstu, który mam nadzieję, że napiszę...Bo zbiera mi się, ale i nie zbiera... :-)



 

3 komentarze:

  1. Czytam: „Swoje potrzeby psychiczno-materialne zaspokajamy w różny sposób i różnymi drogami. Też w przybieranie politycznych póz i strojenie się w cudze piórka”, i wyjść z podziwu nie mogę... Ta wypowiedź ma ewidentnie charakter pejoratywny i dowodzi, że nie rozumiesz zagadnienia. Zapytam, czy zajmowanie się polityką, nawet w charakterze obserwatora, jest czymś naganny? A jeśli tak, to dlaczego?

    Pominę to mało przekonywujące odniesienie do tortu, ale mam jeszcze jeden inny zgryz: „Ale przecież zadowolenie z życia polega przede wszystkim na tym, żeby umieć się odnaleźć (na czas) w miejscu (grupie), w którym jesteśmy”. Moim skromnym zdaniem „zadowolenie z życia” jest ogólną sumą doświadczeń jakie nas spotkały, a nie momentem chwilowego szczęścia w grupie. Jak to kiedyś ktoś ładnie opisał: łaska pańska [grupy] na pstrym koniu jeździ. Dziś w danej grupie czujesz się dobrze, jutro w tej samej poczujesz się jak piąte koło u wozu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zupełnie nie o to chodziło. Bardziej o zaprzeczanie samemu sobie i własnym wartościom, w imię realizacji jakiś wydumanych celów.

      Wszystko jest chwilowe i przemijające.Bez względu na to czy jesteś w grupie , czy sam -w jakimś miejscu na jakimś etapie życia. Jedni żyją podsumowaniami poszczególnych odcinków, a inni daną chwilą i ją właśnie oceniają z własnej perspektywy. Dążenie do bycia szczęśliwym jest celem większości, a nie tylko wyobrażanie sobie, że jest mi dobrze z tym co robię czy kim jestem w danym momencie. Ale trudno być zadowolonym wtedy gdy nie jesteśmy w zgodzie ze sobą, mimo że osiągnęliśmy jakiś ego-cel udając kogoś kim nie jesteśmy.
      Pomijam aktorów itp. zawody.:)

      Skróty myślowe można albo analizować przykładając je do poszczególnych sytuacji, albo czuć.

      Usuń
  2. Chwilowo Ci nie odpowiem, muszę odpocząć po poprzedniej wymianie zdań, mimo że być może napiszę jakiś następny tekst.

    OdpowiedzUsuń