Nadszedł czas na ciemną stronę mocy...
- zmieniłam motyw bloga ( chyba się przyjmie...)
- kawka, słaba, ale kilka razy dziennie
- co tam jeszcze....? muszę się chyba poskładać do kupy...
- a wczoraj leżakowałam w stroju wieczorowym, trzy razy wskakując w ciuchy i z nich wyskakując, z powrotem do wyra
- nie , nie choruję, ale czasem i najgorszy wróg życia potrzebuje odpocząć
Ps. I znowu zmiana wystroju bloga. 14.02. godz. 20.19.
Mam cieplusio!!!
OdpowiedzUsuńW stroju Adama operuję, czapkę tylko zakładam, jak idę do toalety!
Sen, leciutki, ale na dobę kilka razy po kilkanaście minut.
To nawyk jeszcze z czasów niewolnictwa, kiedy czujność była obowiązkiem w pracy. No i parking...
Brak Słońca, a do Gujany z przesiadkami, to ja ....
parkingowy
Tak mi się przypomniało, bo pamiętliwa jestem...Nie dostałam od Ciebie odpowiedzi na pytanie 2 posty wstecz...
UsuńA tak w ogóle to też miałam ciepło... kiedyś w budzie ( była to prawie sauna, tyle że w czarnych ciuchach), a wody do mycia rąk tyle było co sobie podczas deszczu złapałam do znalezionego wiadra. Na szczęście były dziurawe miejscowo rynny i można było skorzystać z powstałego tak prysznica. Miałam farta, że upał był wtedy przeplatany z ulewami.
A potem przez rok dochodziłam do siebie po pracy zmianowej 24-h/48 ( poprawka..kilka lat już minęło zmiana z 24/72. ).Pobudka co 2 h i główkuj co ze sobą zrobić zanim człek uśnie...
Podróże nie dla mnie ...To chyba nie ten adres...
ciemna strona mocy należy do tych przyjemności?
OdpowiedzUsuńskładanie się do kupy - brzmi interesująco - puzzelek do własnoręcznego składania. mały majsterkowicz. trzeba uważać bo jak krzywo poskładasz - jak nic mutacja wyjdzie. albo części zostaną i coś działać nie będzie.
To taki czarny humor, w związku ze zmianą wystroju na blogu.
UsuńSparafrazuję..." wnuczki nie ma, chata wolna- oj będzie bal" można chwilowo odpocząć ...więc składam się i regeneruję korzystając z wolnego ...
NT?
OdpowiedzUsuńNowy Testament.
Znam nocne życie. Obserwowałem bardziej przyrodę niż ludzi. Lisy, dziki, bobry, wydry, gronostaje, łasice, jenoty-na ogół drapieżców. Bywało, że orzeł z Norwegii odwiedzał i czarny bocian... Z psami żyłem za pan brat i tak trwało to lata całe, aż weszło w krew. Ostra Zima była przekleństwem, bo trzeba było kuć lód godzinami. Gdy olcha puszczała listki na wiosnę, to było wiadomo, że nadchodzą dobre czasy-szpickopfy spływały z nurtem rzeki prosto w nasze pułapki. Wtedy było na bogato!
parkingowy
p.s. a podróże palcem po mapie ...
Chyba coś tam kojarzę.... :)
OdpowiedzUsuńWe wspomnianym okresie obserwowałam koty, jeże ( w nocy), gołębie i sroki ( w dzień). Wszystko prawie do jednej michy przychodziło...Parę zdjęć też zrobiłam...
Mnie obserwacje dzikich zwierząt(ta dzicz parła do "michy") pomagały w "opanowaniu" żywiołu. Tylko szybkie manewry prostymi narzędziami zapobiegały katastrofie. Oczywiście nie ratowałem Świata, tylko ratowałem swoją doopę. Moim "Dobrym duszkiem" był zimorodek, który przylatywał o świcie zapolować, bo był zbyt ambitny, aby łaszczyć się na moją ofiarę z padliny...
OdpowiedzUsuńJakoś dziwnie patrzę na właścicieli domowych stworzeń, zniewolonych, niestety.
Mam ptasie "podrzutki" od 5 lat, ale niestety nie tych krzykaczy uświadomić, jak się lata na wolności. Nie dokarmiam też zwierząt, niech się selekcjonują ...
parkingowy
Ofiarną padlinę trzeba się nauczyć jeść...czyli jednak -" nic za darmo", bo znowu nauka...
UsuńWłaściciele domowych stworzeń...są różni. Lepiej latać w większym pomieszczeniu niż siedzieć w klatce np. w sklepie zoo.
A zmiana klatki wnosi nowość, nie zawsze lepszą.
Dokarmianie zwierząt? hmm...wszystko zależy od okoliczności...według mnie.
Jasna strona..., racja okoliczności.
OdpowiedzUsuńZawsze można znaleźć jakieś pozytywy. Za manicure Stefanowego dzioba trzeba co jakiś czas wybulić 150 zł, inaczej by ślepy latał po lokalu.
Miałem kociego kumpla (Kacyk) o trzech łapach. Podrzucili mi kalekę, który stracił nogę w "żelazie". Sąsiadka dokarmiała bezpańskie psy, te rozszarpały Kota, a przy okazji sarenkę spod balkonu. Cóż, pif-paf...
parkingowy
Manicure dzioba ...brzmi tajemniczo. A cóż to za zwierz jest? Bo nie nosorożec, chyba?
UsuńDolna szczena dzioba rozrasta się aż do oka Stefana. Zatem trzeba spiłować szpic u weterynarza, bo mu to przeszkadza wybitnie. Nawet biedna schudła ze dwa gramy... Nie chce mi się wiedzieć co to za przypadłość jest, 450 zł w zabieg kosmetyczny ładować w ptala...To papuga, miała być samcem, ale zmieniła płeć i stała się kosztowną utrzymanką. Młody też jest sunią...Sucze j....e od 10-tej nie dają już spać!
OdpowiedzUsuńparkingowy
Dolna szczęka u papugi zwykle jest wywinięta w zakrętasa gdy jest przerost. Także schudła, bo nie może rozdrabniać pokarmu. Ale widocznie cuda i dziwy są różne. A co to za papuga jest?
OdpowiedzUsuńPodrzucona(e)-
OdpowiedzUsuńFalowe. Stare.
Stefana biorę na rękę i
do klatki, ale Młodego muszę brać na patyczek. Jestem opiekunem.
Mój przyjaciel Red (owczarek chorwacki, w czasach kiedy był kundlem jeszcze a nie rasą) mimo, że był przeszkolony i tak go otruli. Dziś Walentynki i wspomnienia wróciły, ludzie nie potrafią być wierni.
parkingowy
p.s. w pracy na ogół nie piję za dużo, no i dziś nie mam grzybków.
Patrz, a miały być samce...to chyba nie tak bardzo podrzucone...
OdpowiedzUsuńA może napisz wprost, że chodzi o to żeby mnie stąd wykurzyć?
Popiszę sobie gdzie indziej...
Piszesz, że czasami trzeba odpocząć...
OdpowiedzUsuńpodrzucone, czy zostawione, co za różnica? Guanko wybieram osobiście i nawożę grządkę z koperkiem i czosnkiem.
Odpocznę i usmażę sobie "psa północy" na kolację..
Rzeczywiście, pora odpapuzić pokój.
parkingowy
Przyznaję, że nic z tego nie rozumiem. Głupia ja.
OdpowiedzUsuń