02 lipca 2023

No to pojechałam...

 Umordowałam się co nieco w tym tygodniu, ale mam nadzieję, że potem będzie trochę spokoju. Ale tylko trochę, bo czeka mnie wypełnianie dokumentów o emeryturę.Już tętno z tego powodu zdążyło mi skoczyć do 157, więc muszę uważać,żeby jej w ogóle doczekać/dożyć.

Ponieważ korzystam czasem z osobistej hulajnogi, którą nabyłam w celu skrócenia czasu sezonowego przemieszczania się też z zakupami, to wypadałoby napisać coś o wrażeniach z jazdy. Taką a,la recenzję ...Tym bardziej, że mam materiał porównawczy z innym typem hulajnogi, ale nie jest to hulajnoga miejska:

1. zakupiona hulajnoga używana, starszego typu-z podstawowym ,prostym ,,wyposażeniem,,: 

a.wyświetlacz- dane: prędkość przemieszczania się, na którym biegu odbywa się jazda, stan naładowania baterii i kontrolka świateł

b.kierownica: dźwignia przyspieszenia (po prawej) i hamowania (po lewej), dzwonek prawie rowerowy

c. hamulec nożny - nacisk stopą na błotnik nad tylną oponą


2. hulajnoga bardziej współczesna: 

a.wyświetlacz: całkowity przebieg w km, długość aktualnie odbytej podróży, światła, stan baterii, info o wybranym biegu , czyli max. prędkości jazdy, kontrolka informująca że jest jakiś problem, coś bliżej nierozpoznane (być może związane z ustawieniami fabrycznymi)

b. kierownica o podobnej konstrukcji z wajchami jak wcześniejsza, ale jest regulacja wysokości

c. hamulec tylny nożny

d. no i swoiste udogodnienie-utrudnienie, a mianowicie tempomat.

Jazda używaną wcześniej przez kogoś innego hulajnogą jest o tyle przyjemniejsza, że o ile baterie były prawidłowo ładowane i są zadbane, opony we właściwym stanie, to dużym plusem jest łagodność hamowania, ze względu na zużycie materiałów hamulcowych. Stare ale jare.

W przypadku nowej hulajnogi, hamulec jak tzw. żyleta może człowieka wysadzić ,,z siadełka,, a twarde lądowanie na chodniku przed kierownicą osadzoną zbyt nisko, może grozić nie tylko potłuczeniem. Zwłaszcza gdy trzeba przyhamować np.przed światłami na skrzyżowaniu. Życia nie ułatwia tempomat, który załącza się dość szybko (3s) i wyłącza się przez przyhamowanie lub zwiększenie prędkości. Chcąc więc przemieszczać się i w pełni kontrolować prędkość jazdy, trzeba albo wyłączyć tempomat ( o ile jest taka opcja w ogóle przewidziana ,wejść w ustawienia fabryczne i dokonać zmiany) albo poruszać się jak dżdżownica ruchem posuwisto-szarpanym, coby tempomat się nie załączył. 

Po pierwszej jeździe nówką czyli ucywilizowanym technicznie sprzętem, cieszyłam się,że nie straciłam zębów, bo przesiadka z używanego osiołka na młodego narowistego ogiera wymagała ode mnie również stalowych nerwów.  Druga jazda na ,,wyścigówce,, była już dużo przyjemniejsza. Tempomat pozwolił na odpoczynek kciukowi. Bo nie jest to model z wajchą prędkości i hamulca w rączce , ale przy wyświetlaczu, umiejscowionym na środku kierownicy( w obu hulajnogach).

 Przydałyby się według mnie dodatkowe nakładki, które pozwoliłyby na zbliżenie rąk do hamulca i wajchy przyspieszenia. No, ale komfort jazdy był niewatpliwie lepszy, być może dlatego, że albo były amortyzatory przód-tył, albo dość elastyczny podest do stania. Osiołek jest bardziej twardy i lekko rzęzi, ale za to ma grubsze opony. I do tego jednakowe na przodzie i tyle. ,,Wyścigówka,, ma akurat taki feler tj.nierozpoznaną zaletę, że na tyle jest węższa opona. 

Manewrowanie obu hulajnogami ma swoją specyfikę. Osiołek jest bardziej stabilny i cięższy, trochę toporny i kwadratowy, ( choć z wyglądu obły), a ogier- lżejszy i bardziej czuły na prowadzenie. Być może ze względu na węższe opony sprzyjajace prędkości...

Tak więc miałam trochę ekstra wrażeń...prócz tych z porządkowaniem dokumentów, kiedy stres osiągnął swoje apogeum. Dobrze, że nie zmierzyłam/nie sprawdziłam na opasce. Bo gdy się coś czuje, a nie widzi  parametrów, to nadzieja na przeżycie jest większa...?

4 komentarze:

  1. Ja nie mogę,
    masz hulajnogę!
    Podziwiam!
    Życzę bezpiecznej jazdy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z przepisami też omieszkałam się zapoznać. Mam nadzieję, że mi jeszcze posłuży parę lat. Pół roku ,,z buta,, i z wózkiem na kółkach, a pół na hulajnodze i z plecakiem. Dopóki uważność pozwoli i koordynacja będzie na właściwym poziomie-będę korzystać z udogodnień. Gorzej z papierami-tu trudności zdają się być nie do przeskoczenia.

      Usuń
  2. Super opinia na temat hulajnóg !!! A ja 3 lata temu, gdy dostałam "jubileuszówkę" zakupiłam sobie hulajnogę, ale nie taką elektryczną, tylko zwykłą - nogą napędzaną. Po prostu lubię mieć jakiś ruch, choćby był podyktowany koniecznością dojazdu do pracy. Przyjeżdżałam tą hulajnogą do pracy czasami, czym wprawiałam w osłupienie tych wszystkich, co samochodami przyjeżdżali. Do tego zawsze jeszcze pytali mnie czy z domu przyjechałam ( a mam do pracy 20 km ). - Z domu, bo skąd ! Najpierw samochodem, który zostawiałam na odległym parkingu, a następnie hulajnogą :))
    Muszę Ci powiedzieć, że jazda taką "analogową" hulajnogą to też jest przyjemność i duma ! Pozdrawiam ciepło :))

    OdpowiedzUsuń
  3. Wiem ,że lubisz też rower. W moim przypadku się nie sprawdził. Wolałam zawsze przemieszczać się na piechotę, jeżeli był czas.Lub autobusem- w razie wyższej konieczności. Prawko mam, ale niewykorzystane. Jeszcze jeden zbędny dokument- jak się okazało. Człowiek robi jedno, a życie robi swoje...

    OdpowiedzUsuń