26 kwietnia 2022

O wielkim bum i niewolnictwie chłopca do bicia.

Wyobraźnia czasem mi dopisuje, więc w przypływie dobrego humoru podążyłam myślami do wielkiego bum. I nie tyle chodzi mi o moment np. Wielkiego Wybuchu i narodzin Ziemi, ale wręcz przeciwnie. Co by było gdyby ktoś wcisnął tu i tam czerwony guzik, który zmiótłby ludzkość z powierzchni ziemi wskutek wielkiego BUM? 

Jest całkiem prawdopodobne, że przez kolejne miliardy lat, to co by zostało czy przypadkowo przeżyło dało by z czasem początek  zmutowanej generacji. Nowe Mutoludki po latach przystosowywania się do atmosfery w jakiej muszą żyć, dały by przy okazji czas planecie na odbudowę zrujnowanych dotychczas zasobów. Ta zresztą, podczas prawie bezludnego SPA- miałby czas na zmiany adaptacyjne, o ile w międzyczasie nie rozpadła by się na kawałki zwiedzające kosmiczne przestrzenie pojedynczo lub grupowo, osiągając nieukierunkowane i niezamierzone  cele. Jednym słowem Totalny Reset jest w zasięgu ręki. Tyle, że nie jest to reset świadomości, a fizyczności. Kto wie, co po takim resecie zostanie zapisane w genach? Może unikanie wiedzy, a może tylko jąder takich i siakich, więc  obojnactwo będzie w zasięgu ręki?

Po takim kosmicznym odlocie, wróciłam do  obolałej rzeczywistości i pomyślałam o resecie, który podążałby w dwóch przeciwstawnych kierunkach:

1. uzyskanie kontroli uprzywilejowanych nad mniej uprzywilejowanymi czyli mniej obrotnymi życiowo jednostkami czy populacjami

2. zniszczenie aktualnych układów, w celu definitywnej przebudowy świata, ku pokrzepieniu serc i dusz

Po chwili euforii związanej z p.2, szczena mi opadła, bo przy aktualnym stanie świadomości, możliwe jest podążanie tylko w jednym kierunku, a p. 2 - giemu bliżej jest do rozwiązań po globalnym BUM.

Patrzę, patrzę na p. 1 i zastanawiam się co w nim jest strasznego -dlaczego i dla kogo? 

a. przymus

b. kontrola

c. czy co tam jeszcze

d. brak możliwości wyboru

e.....inne szczegóły

I przypomniał mi się taki dowcip, który kiedyś kiedyś dawnymi czasy krążył w pewnych kręgach:

Najlepiej by było wypowiedzieć wojnę Stanom Zjednoczonym i  od razu się poddać. 

Więc jak to tak naprawdę jest z tym niewolnictwem i skłonnością do uległości?

Czyż nie prywata i subiektywizm ma tu decydujące znaczenie?

 A może tak w ogóle to chodzi o tą " państwową dojrzałość emocjonalną" , której nadaremnie szuka się w Unii Europejskiej tak samo zresztą jak u wielu ludzi?

Jedni dojrzewają do dorosłości, każdy w swoim tempie, a inni na zawsze pozostaną  dziećmi niedojrzałymi emocjonalnie wymagającymi prowadzenia za rękę, by nie zrobiły sobie krzywdy lub tzw. chłopcami do bicia...



 

4 komentarze:

  1. Dzisiaj, niezbyt wczesnym rankiem, wyszedłem sobie do ogrodu... Wiosna trochę się spóźnia, ale... Coś niecoś zazielenia się, coś niecoś kwitnie, ptaszki świergolą, owady bzykają... Sielsko jest.

    Mam wrażenie, że informacje o sponiewieranej przez ludzkość planecie to medialna propaganda prowadzona przez ludzi mających bardzo niecne zamiary. Czyli punkt pierwszy...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, piękna perspektywa za oknem. Sielsko-anielsko. A tymczasem ludzie robią ziemi to samo co innym ludziom i na odwrót. Ziemia też robi swoje. Wypryski w postaci wulkanów z czasem się uaktywniają, prawie jak trądzik nie tylko różowaty, kremujemy się na potęgę i balsamujemy i tak samo nawozimy ziemię, coby plony były obfite, masujemy się i Ziemię również, zalesiamy łysinki( przez przeszczepy) i czekamy aż wyrosną obcięte włosy ( drzewa). O wyciskaniu np. wągrów i kopalin nie zapominając, a nawilżenie nie od dziś jest stosowane w ziemskiej kosmetyce . Itd. itp.
      Co by nie pisać, to zawsze znajdziemy zwolenników życia w zgodzie z naturą ( tu ekologów-naturystów ) i tych którzy zabiegi kosmetyczne Ziemi traktują bardzo poważnie ze względu na to, że są źródłem ich dochodu. Ale jak wiadomo, wszystko ma swój koniec, a matka Ziemia swoją cierpliwość. Lepiej jej śmierci nie przyspieszać...Wszak lepiej odejść z własnej woli i w zdrowiu, a nie wskutek zatrucia....

      Usuń
  2. "...wypowiedzieć wojnę Stanom Zjednoczonym i od razu się poddać. "
    To przywołało wspomnienia. Podczas studiów mieliśmy studiu wojskowe, które zastępowało dwu/trzyletnią zasadniczą służbę wojskową. Kiedyś wykładowca poruszył ten temat: wy szeregowcy pewnie sobie kombinujecie, że jak wybuchnie wojna światowa, to zaatakują nas Amerykanie i ... ech szkoda gadać. Zapomnijcie o tym, Polacy zostaną wysłani na Daleki Wschód, naszym przeciwnikiem będą prawdopodobnie Japończycy, a niewola u Japończyków???
    Natomiast po resecie... według mnie pójdziemy na reedukacje do Chin.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jedni szukają wrogów a inni przyjaciół. A co do Japonii, to mam dobrą wiadomość: kilka lat zbierałam się by spróbować marketowego sushi, ale cena zwalała mnie z nóg. Tymczasem patrzę w ostatnią ulotkę , a tu cena ta sama co wcześniej, przy takiej samej gramaturze, tyle że w innym sklepie. I chyba wreszcie spróbuję, bo mnie chwilowo z nóg nie zwala ;-) Ile ma to danie wspólnego z oryginałem nigdy się pewnie nie dowiem, ale będę delektować się wyobrażeniem...

      Usuń