12 września 2022

Czarna owca i ankieta 40 +

 Czekam na wynik kobiecego badania, mam do zrobienia kolejne podstawowe i planowaną wizytę u specjalisty.

Póki co odbyłam pielgrzymkę pieszą do przychodni, aby zamiast zostać zbadaną i dostać skierowanie na RTG, dowiedzieć się że trzeba zrobić kompleksowe badania na NFZ , bo kto to widział, żeby tyle czasu nie dbać o siebie, że wszystko musi oczywiście przejść przez komputer(internet) i profil zaufany, oczywiście po wypełnieniu odpowiedniej ankiety 40+. Inaczej ni ch..a. 

Skończyły się skierowania odręczne na badania diagnostyczne, za wyjątkiem RTG ( na szczęście dostałam kod).

W związku z powyższym doszłam do wniosku, że bliżej mi do opuszczenia tego padołu, niż myślałam. Postanowiłam, że zafunduję sobie niezbędne badania prywatnie, i tylko na mój prywatny użytek żeby wiedzieć w razie czego z czym  mam stanąć oko w oko, także podczas prywatnej wizyty u lekarza.

Pomijam fakt, że muszę dymać kawał drogi autobusem na RTG, bo przychodnia ma podpisaną gdzieś tam dalej umowę, zamiast móc zrealizować zakodowany cel w dowolnym najbliższym pacjentowi punkcie, bo raz na 10 lat dobrze byłoby skontrolować czy mam czym oddychać, czy dycham ostatkiem sił...Więc muszę znaleźć czas. Nie ma przeproś.

Przy tych wszystkich przepychankach internetowych i próbach uszczęśliwienia/ uzdrowienia na siłę czarnej owcy 40+, coraz częściej odnoszę wrażenie, że jak nie NFZ, to banki z propozycjami zagospodarowania czasu i pieniędzy na pożyczkę, albo fotowoltaika zamiast zająć się czymś pożytecznym, sprawdzają czy jeszcze żyję lub ile mi ewentualnie zostało. 

Przecież refundowane i podobno dobrane indywidualnie szczegółowe badania  dla 40+ powiedzą wiele. A jacyś państwo , tam gdzieś, na wysokoodpowiednim szczeblu, z uciechą będą zacierać ręce prognozując na podstawie algorytmów ile zaoszczędzą kasy na  nie wydanej emeryturze z powodu wcześniejszego zgonu nieleczonego/ leczonego pacjenta, lub ile może ludzia kosztować ewentualne leczenie  i ilu osobom zagubiona owieczka zasili kieszeń zaskórniakami mniej lub bardziej opodatkowanymi. 

No i tak mi się przypomniała gra w trzy karty, w której każda karta wygrywa...Karta, a nie pacjent. W tym przypadku ...ankieta 40 +, bo pacjent za resztę i tak będzie musiał bulić z własnej kieszeni, chcąc dostać się przed np. zgonem do specjalisty. 

Najpierw głaskanko, tiu, tiu,tiu badania za darmo, refundowane przez społeczeństwo, a potem ryp po łbie i bulisz człowieku jak za ...zboże.

Więc może lepiej bez tego  darmowego lukru i cukrzenia, bo skoro mamy gospodarkę wolnorynkową....a nadmiar cukru w cukrze szkodzi?

Ps. Chciałam napisać, że współczuję sobie i wszystkim innym odciętym od darmowych badań przez np.brak profilu zaufanego , ale ugryzłam się w język i zmieniłam zdanie. Przecież jak wiadomo, nie ma nic za darmo....

Tyle tylko, że ja w to nie wchodzę... ;-)  tj. w to za darmo. Może dlatego, że wolę odejść/ żyć na własnych warunkach? 

I jak tu dogodzić wszystkim? Nie dogodzi się...

 


2 komentarze:

  1. 40 lat minęło...
    Gdy miałem lat +-35, w polskiej telewizji wyświetlali serial Czterdziestolatek. Wraz z żoną oglądaliśmy go z wielkim przejęciem.
    Ja wziąłem go sobie tak do serca, że kiedy bohater serialu doznał poważnej kontuzji nogi, to ja złamałem nogę na nartach.
    Miło dowiedzieć się, że obecnie w Polsce realizuje się żeńską wersję. Życzę żeby obyło się bez połamania nóg.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak w ogóle to dobrze, że jest jakiś wybór. Chcesz - leczysz się prywatnie, nie- to czekasz cierpliwie na swój termin( mniej lub bardziej odległy) .
      Co do połamania nóg, to raczej nie wchodzi w grę ( ale nie zarzekam się), boję się raczej o połamanie piersi i złamane serce...

      Usuń