Była sobie taka fraszka J. Kochanowskiego: Ślachetne zdrowie, Nikt się nie dowie, Jako smakujesz, Aż się zepsujesz. Tam człowiek prawie widzi na jawie I sam to powie, Że nic nad zdrowie Ani lepszego, Ani droższego; Bo dobre mienie, Perły, kamienie, Także wiek młody I dar urody, Miejśca wysokie, Władze szerokie Dobre są, ale Gdy zdrowie w cale.
Co za traf, że akurat to słowo , ledwo zipie. Tak mało jest widoczne...I chyba nie bez przyczyny.
Po latach życia w nieświadomości niemowlęcej i wieku młodszej młodzieży -co do ważności zdrowia- przeszłam na stronę przeciwną. Nie chwaląc się, ale pochwalę, zacząłam wreszcie dbać o to zdrówko, jak na uświadomioną w temacie osobę przystało. Pełna wiedzy o zagrożeniach żywnościowych zewsząd napływających, postanowiłam stawić opór wszelkim cudzym dietom i kierować sie własnymi potrzebami organicznymi( że się tak wyrażę). Osiągnięty status zawodowy i dojrzały wiek po przejściach, sprzyjały mi niepomiernie, co znalazło odzwierciedlenie i tu i tam.
Tymczasem obserwując pierepałki z osobami w podeszłym wieku, przyjemnie utrudniającymi otoczeniu żywot człowieka zadowolonego ze swojego dotychczasowego życia, oraz nagłe i niespodziewane zgony wśród zwykle nieznajomych osób, wniosek co do konieczności dbania o własną zdrowotność nasunął mi się taki: trzeba tak żyć/ dbać o zdrowie, żeby nagle umrzeć .
I może nie ze względu na innych, ale żeby nie być świadkiem własnego upadku i degrengolady. Ciekawe jaka dieta by była godna polecenia, żeby dopiąć swego? Miażdżycówka, ciśnieniówka, wyniszczające od ręki nałogi, adrenalinówka( np. pasja zagrażająca życiu) czy jakieś inne muchomorki roślinno-ziołowe...
Tak czy siak, wychodzi na to, że zdrowie jako zdrowie to produkt z terminem ważności jest.
A z produktami spożywczymi po tej uświęconej nadrukiem dacie to wiadomo co się dzieje . Najpierw przecena i wyprzedaż w promocji, a potem kosz i ewentualnie dostają drugie życie u freeganów.
A człowieka, po terminie przydatności do życia, próbuje się zakonserwować lekami, łata odleżyny , wycina nadpsute kawałki żeby .......
I tu warto zastanowić czy warto...............(tu można dokończyć zdanie we własnym zakresie)
Ps. A tak w ogóle to przecież w tekście fraszki- wyraźnie jest napisane,,w/cale,,. Na samym końcu- jak na koniec przystało.
Można w końcu nie jadać wcale, a smrodek w powietrzu dokończy dzieła ;-)
OdpowiedzUsuńjotka
Głodówka na życzenie...wymaga specjalnych warunków, nie tylko psychicznych.Ale po co się tak katować...
UsuńSmrodek to jest po mieszaniu produktów mocno mięsno-białkowych bo po jednorodnym warzywno-owocowym spożyciu, to wydziela się tylko to coś pachnące powyższymi, spożytymi nutami....