Ponieważ święta Bożego Narodzenia zbliżają się wielkimi krokami ,to nawiązując do poprzedniego niezadowolenia z siebie, nie mogło by się obyć bez poruszenia teraz tematu Śmierci. I wcale nie na przekór wszystkim i wszystkiemu najlepszemu i zdrowym i wesołym świętom, tylko dlatego, że Śmierć to nieodłączny element....hmmm... Życia.
Motto wspierające (komentarz Boja pod starszym wpisem) , iż " otrzymałam najniższy wymiar kary" będąc tu i teraz, rzeczywiście ze mną rezonuje i nie będę ukrywać iż odbił się we mnie szerokim echem i łyknęłam go bez zmrużenia okiem i bez beknięcia.
Przy okazji nie omieszkałam przypomnieć sobie, ze echo* to " fala akustyczna odbita od przeszkody", docierająca do nasłuchującego obserwatora z opóźnieniem ( przy opóźnieniu mniejszym niż 100ms jest to już pogłos). Także mamy mały=krótki pogłos i duże=długie echo. Wychodzi więc na to, że oprócz ściany lasu, zboczy górskich, skał i jarów jest we mnie wiele innych przyjemności w postaci przeszkód/barier, więc nie dziwota, że to właśnie Echo** obrało sobie we mnie siedzibę. I gdyby to było tylko to jedno, ale nie, okazuje się, że jest tego więcej...więcej mieszkańców.
Cyt: ( Echo)'' Uchodziła za córkę Eteru i Gai. Według Owidiusza [Met. III 356-401]. Echo długimi opowiadaniami przeszkadzała zazdrosnej Herze w śledzeniu miłostek Zeusa. Gdy bogini odkryła podstęp, ukarała nimfę utratą własnego głosu. Odtąd Echo nie mogąc powiedzieć nic z własnej woli musiała stale powtarzać cudze okrzyki. "
Tak więc idąc za głosem własnej Natury, powtarzam np. za Wikipedią, co jej ślina na język przyniesie, bo we mnie jednak siedzi ta papuga nimfa*** . Jako gatunek najmniejszej troski ( wg. IUCN) byłoby głupio mieć pretensje do życia, że tak mało się stara, by zaspokoić moje wszelkie egopotrzeby, mniej lub bardziej wybujałe...Pozostaje mi zatem pogodzić się z losem i czekać ze spokojem na, przynajmniej, zwolnienie warunkowe od własnych oczekiwań lub definitywnie przewidywalny koniec, który oczywiście w pewnym stopniu jest w stanie namierzyć echo, za pomocą np. ultrasonografii****.
Słówko jak to słówko, weszło w życie wraz z urządzeniem, ale bardziej zainteresowało mnie inne - defektoskopia - ze względu na jego wadliwe( defekty) i kałowe ( defekacja*****) konotacje . Tymczasem to tylko taka metoda pozwalająca wykrywać niejednorodność (np. pęknięcia) jakiegoś materiału itd.
Naszpikowana tyloma informacjami co do własnych ukrytych możliwości, wracam ponownie do żywych czyli do kwestii śmierci i tego dlaczego i kiedy stąd odchodzimy:
1. na własne życzenie
2. na cudze życzenie
Czyli uwzględniając zarówno świat duchowy( mniej lub bardziej akceptowany czy poznany przez wierzących i niedowiarków) jak i ten ludzko materialny- przyczyna śmierci jest taka sama jak i powód naszego przyjścia na świat ( wg. mnie). Różnice dotyczą jedynie indywidualnie obranej/przypisanej nam metody i stylu opuszczenia naszej małej , ziemskiej kolonii karnej, chociaż niektórzy usiłują nam wmówić za wszelką ceną, że Życie jest piękne i jest najwyższą wartością. I mają rację, na 100% - tyle że dla jednych to są narodziny, a dla innych śmierć.
Ps. Tyle tych gwiazdek, że aż strach... ;-)
* https://pl.wikipedia.org/wiki/Echo
** https://pl.wikipedia.org/wiki/Echo_(mitologia)
*** https://pl.wikipedia.org/wiki/Nimfa_(ptak)
****https://pl.wikipedia.org/wiki/Ultrasonografia
***** https://pl.wikipedia.org/wiki/Defekacja_(medycyna)
Echo (Oddźwięk)
OdpowiedzUsuńNimfa ,której miłością wzgardził Narkissos,co spowodowało, że dziewczyna zmizerniała tak dalece, iż pozostał z niej tylko głos powtarzający cudze głosy.
Jeszcze taka wersja jest 😉
O, dzięki za uzupełnienie.To sporo wyjaśnia.
UsuńW takim kontekście już wiadomo skąd wzięła się nimfomania. To cicha zemsta odrzuconej Echo. Ale dlaczego mści się na własnej płci? ;)