Oj chyba zbliża się koniec, bo wzięło mnie na wspominki. Tyle, że to nie roczne rozliczenie, ale z kilku ostatnich dekad. Związane jest ono z pytaniem: czy gdybym mogła zacząć od nowa i coś zmienić w swoim życiu, to bym to zrobiła czy nie?
Nie powiem, pośrednio motywacją do tego wpisu była chwila zastanowienia nad byciem sobą. Pomijam dylemat związany z tym w jakim stopniu możemy być sobą, a w jakim jesteśmy ukształtowani przez otoczenie. Bo przecież nie będę sobie tutaj utrudniać życia. Wystarczy że robią to inni w życiu codziennym - co jest zresztą czysto subiektywnym odczuciem.
W każdym razie, odnawiane przez lata pytanie , powracające jak efekt jo-jo, nieodmiennie przynosiło mi odpowiedź na NIE. Nic bym nie zmieniła, bo jestem dumna z tego na jakim etapie życia wewnętrznego jestem. Z wszelkimi doświadczeniami i wnioskami mniej lub bardziej akceptowanymi przez innych.
I tak było aż do dziś. Cie choroba! Szlag by to trafił. Najwyraźniej odbiło mi z powodu obostrzeń. Zadałam sobie pytanie, a odpowiedź dzisiejsza brzmi TAK. Wszystko bym zmieniła. Tyle że warunkiem koniecznym byłby oczywiście inny początek ( czas, warunki, środowisko itd. ). Bo przecież gdybym była ciągle tą samą sobą, co jestem - to z pewnością droga byłaby taka sama.
Ale do czego zmierzam? A do tego, że tyle lat się oszukiwałam, że jest MI dobrze ze sobą i z tym całym zdobytym życiowym bagażem. A od dzisiaj twierdzę zdecydowanie, że wcale tak nie jest.
Po prostu muszę zaakceptować ten wór z piaskiem (dla innych = krzyż), bo nie może go dźwigać nikt inny prócz mnie. Wypieranie, zapominanie na siłę, zwalanie winy na innych itp. ułatwienia , niestety nie pomogą. To cała dotychczasowa ja. Stworzona przez własne wybory i dokonania.
I tak sobie pomyślałam, że skoro są kręgowce i bezkręgowce, tak samo są mózgowce i bezmózgowce. I jak miałabym już wybierać, to może lepszym wyborem byłoby bycie bezmózgowcem?
Ale znowu pojawił się dylemat...czy bycie np. takim małym bezmózgowym wirusem * to byłby dobry wybór? A może w ogóle wszelkie biologiczne życie pochodzi od wirusa ?
I człowiek ( z punktu widzenia planety ), to tylko taki duży zmutowany wirus o szerszym spektrum działania. A do tego , patrząc dookoła i na swoje życie mam nieodparte wrażenie, że niektóre podziały ( prócz tych związanych z rozmnażaniem) są całkiem bezpodstawne, bo może wszyscy należymy do jednego gatunku....bezmózgowców ;-)
Gnębi mnie jeszcze tylko takie pytanie: czy ewentualna zmiana okazałaby się czymś lepszym? Bo mogłoby się okazać, że nawet wirusy niosą/ mają swój krzyż, mimo że są bezkręgowcami...
*https://pl.wikipedia.org/wiki/Wirusy
Jedno z moich mott brzmi: "otrzymałeś najniższy wymiar kary". Tego czasami się trzymam i dlatego dotrwałem do dzisiejszych czasów.
OdpowiedzUsuńOoo, dzięki za wsparcie.
Usuń