15 grudnia 2021

Przedświąteczne rozgrzeszenie , a pochodzenie człowieka.

 Oj chyba zbliża się koniec, bo wzięło mnie na wspominki. Tyle, że to nie roczne rozliczenie, ale z kilku ostatnich dekad. Związane jest ono z pytaniem: czy gdybym mogła zacząć od nowa i coś zmienić w swoim życiu, to bym to zrobiła czy nie? 

Nie powiem, pośrednio motywacją do tego wpisu była chwila zastanowienia  nad byciem sobą. Pomijam  dylemat związany z tym w jakim stopniu możemy być sobą, a w jakim jesteśmy ukształtowani przez otoczenie. Bo przecież nie będę sobie tutaj utrudniać życia. Wystarczy że robią to  inni w życiu codziennym - co jest zresztą czysto subiektywnym odczuciem.

W każdym razie, odnawiane przez lata pytanie , powracające jak efekt jo-jo, nieodmiennie przynosiło mi odpowiedź na NIE. Nic bym nie zmieniła, bo jestem dumna z tego na jakim etapie życia wewnętrznego jestem. Z wszelkimi doświadczeniami i wnioskami mniej lub bardziej akceptowanymi przez innych.

I tak było aż do dziś. Cie choroba! Szlag by to trafił. Najwyraźniej odbiło mi z powodu obostrzeń. Zadałam sobie pytanie, a odpowiedź dzisiejsza brzmi TAK. Wszystko bym zmieniła. Tyle że warunkiem koniecznym byłby oczywiście inny początek ( czas, warunki, środowisko itd. ). Bo przecież gdybym była ciągle tą samą sobą, co jestem - to z pewnością droga byłaby taka sama. 

Ale do czego zmierzam? A do tego, że tyle lat się oszukiwałam, że jest MI dobrze ze sobą i z tym całym zdobytym życiowym bagażem. A od dzisiaj twierdzę zdecydowanie, że wcale  tak nie jest. 

Po prostu muszę zaakceptować ten wór z piaskiem (dla innych = krzyż), bo nie może go dźwigać nikt inny prócz mnie. Wypieranie, zapominanie na siłę, zwalanie winy na innych itp. ułatwienia , niestety nie pomogą. To cała dotychczasowa ja. Stworzona przez własne wybory i dokonania.

I tak sobie pomyślałam, że skoro są kręgowce i bezkręgowce, tak samo są mózgowce i bezmózgowce. I jak miałabym już wybierać, to może lepszym wyborem byłoby bycie bezmózgowcem?

Ale znowu pojawił się dylemat...czy bycie np. takim małym bezmózgowym wirusem * to byłby dobry wybór? A może w ogóle wszelkie biologiczne życie pochodzi od wirusa ?

I człowiek ( z punktu widzenia planety ), to tylko taki duży zmutowany wirus o szerszym spektrum działania. A  do tego , patrząc dookoła i na swoje życie  mam nieodparte wrażenie, że niektóre podziały ( prócz tych związanych z rozmnażaniem) są całkiem bezpodstawne, bo może wszyscy należymy do jednego gatunku....bezmózgowców ;-)

Gnębi mnie jeszcze tylko takie pytanie: czy ewentualna zmiana okazałaby się czymś lepszym? Bo mogłoby się okazać, że nawet wirusy niosą/ mają swój krzyż, mimo że są bezkręgowcami...


*https://pl.wikipedia.org/wiki/Wirusy

2 komentarze:

  1. Jedno z moich mott brzmi: "otrzymałeś najniższy wymiar kary". Tego czasami się trzymam i dlatego dotrwałem do dzisiejszych czasów.

    OdpowiedzUsuń