Nie żebym miała ostatnio jakieś przykre doświadczenia i chciała to z siebie wyrzucić, ale ot tak ...bez powodu .Nagle nasunęło mi się, że , cyt. siebie :" niektórzy są jak ...nowotwór. Jedni są złośliwi, a inni rozmnażają się na potęgę."
No i co mam zrobić, przecież nie ma w tym żadnej złośliwości, a jedynie stwierdzenie faktu. Oczywiście dylemat "co było pierwsze jajko czy kura" ( organizm czy choroba) chyba nie pozostawia wątpliwości i w tym przypadku. Śmiem twierdzić, że jedno bez drugiego nie może istnieć, a to co zasługuje na uwagę, to czas i czynnik, który coś uaktywnia. A potem, wiadomo...trzeba myśleć jak zareagować.
Pytanie - co było pierwsze, organizm czy choroba, przypomniało mi rozważanie z książki T. Manna - Czarodziejska Góra. Główny bohater doszedł do wniosku, że życie to przejściowa choroba materii.
OdpowiedzUsuńMateria cierpliwie czeka aź choroba się skończy.
Interesujące ujęcie, o ile materia nie jest wymysłem naszego umysłu...
Usuń