Czasy zrobiły się nieco depresyjne...a raczej zafundowano je nam "odgórnie". Nic nowego...
I wszystko byłoby do przyjęcia gdyby człowiek mógł wyżyć z cierpienia, czy innych niewidzialnych acz odczuwalnych emocji, uczuć i reszty impulsów elektrycznych krążących po ciele niczym robaczki świętojańskie a czasem jak mrówki. A tu nie ma przeproś - ciało woła papu, pić ( do czasu), a głowa domaga się jakichkolwiek doznań intelektualno-estetycznych na różnym poziomie. Na samych ideach/ uczuciach niestety daleko się nie zajedzie. Co najwyżej dociągnie się ciało do momentu utraty przytomności.
Wszystko gra zgodnie jak orkiestra w filharmonii gdy głowa( umysł= psyche) i ciało chcą tego samego tj. myślą o przetrwaniu i do tego w optymalnych dla siebie warunkach. Robi się kiepsko, gdy ciało woła : chcę żyć, a psyche : chcę zejść. A że wielkie rozbieżności i kłótnie kończą się przeważnie rozwodem, to nic dziwnego, że szeroko otwierają się drzwi osłabionego organizmu dla wszelkiego rodzaju intruzów chętnych na uszczknięcie coś dla siebie. No i mamy potem problem: całodobową degrengoladę ciała z krótkimi chwilami wytchnienia, dopóki nie nastąpi przesilenie. W te albo we w te.
I niby człowiek się już zdążył zżyć ze śmiercią przez te minione tysiąclecia , ale nadal ciężko jest się pogodzić gdy jakiś chory umysł ( jeden i drugi) chce za sobą do grobu pociągnąć wiele istnień. Nawet jeżeli miałoby to być mauzoleum to...... cóż prochom po prochowcu?
Jakiś chory umysł nie chce za sobą go grobu pociągnąć wiele istnień. On chce PRZED sobą wepchnąć do grobu wiele istnień...
OdpowiedzUsuńTak tylko, dla pozoru, się sprzeciwiam, bo ogólnie się zgadzam.
A słuszna uwaga. Ale może tak w ogóle to i przed i za sobą? Sam W.P. by raczej nie podjął takiej decyzji. Bez wsparcia innych ,równie jednomyślnych można sobie jedynie szabelką pomachać przed lustrem.
UsuńA tak w ogóle, to można odnieść wrażenie, że ktoś szuka guza i czeka aż zjawi się odważny, by mu dowalić tak, żeby się nie podniósł. Cóż to wtedy będzie za wybawienie - inni będą wtedy musieli wziąć za niego odpowiedzialność.
Wrr...zatem niech żyje jak najdłużej. Nic tak człowieka nie umęczy jak ,potwierdzona przez fakty, wiedza o własnej głupocie.