Jak tu zacząć, skoro mam do czynienia z zamkniętym kręgiem? Trzeba poszukać właściwych drzwi ...
O są, otwarte na oścież i straszą. Straszą wysokimi rachunkami za wszystko jeszcze zanim cokolwiek się zmieni na gorsze/ lepsze. Dzięki temu czuję się przygotowana psychicznie na nadchodzące zmiany. Bo przecież tyle trąbienia musi czemuś służyć. A służy najprawdopodobniej przyzwyczajeniu człowieka do myśli o kolejnych podwyżkach cen wszelakich.
Jak wiadomo wszystko bierze się nie bez przyczyny. Pominę w tym momencie wojenną narrację, bo jest to tylko dolanie oliwy do rozpalonego wcześniej ognia.
A co tak naprawdę rozpala ogień w strefie komfortu współczesnego świata? Nowe wynalazki , odkrycia, unowocześnienia, oszczędnościowe technologie, itp. udogodnienia. Wskutek tego zmniejsza się zapotrzebowanie na to co starsze i energochłonne/ paliwochłonne. Ludziska zmieniając wyposażenie sprzętowe zużywają potem mniej energii/ paliwa korzystając z tego samego rodzaju osprzętowania( wyposażenia), i dzięki temu mają oszczędności, które zamiast trafić na rachunek producenta( energii/ paliw), rozpływają się niczym kamfora podczas wzmożonego konsumpcyjnego życia nie tylko na pokaz.
W ten oto sposób poszkodowana zostaje pracownicza grupa paliwowo-energetyczna, której dochody maleją. Chcąc sobie poprawić zubożony oszczędnymi technologiami standard życia - nie pozostaje im nic innego jak podniesienie ceny na surowiec energetyczno-pociągowy/jezdny.
Wzrost cen energii/ paliw pociąga za sobą wzrost cen na pozostałe artykuły, wyprodukowane przy ich użyciu. Tak więc podnosi nam się nie tylko ciśnienie i poziom życia ( wydajemy więcej na to samo przy starych zarobkach), ale w wielu słabszych przypadkach siada hydraulika układu nerwowego. Tam gdzie nie ma się z czego/ do czego podnosić, bo np. do tej pory prowadziliśmy przeważnie życie na klęczkach bez szans na wstanie z kolan. Wszelkie bowiem protezy/ ortezy i inne datki i tak musimy pokryć z własnej kieszeni, chociaż wypłacają je Mopsy, gopsy czy inne zwierzęta. Wówczas zmiana pozycji z klęczącej na czołganie i pełzanie nie będzie grozić większą kontuzją. A z pozycji leżącej to już można na spokojnie wołać albo o podwyżkę zarobków/ rent/emerytur ewentualnie o pomstę do nieba. A to kiedy będziemy wysłuchani zależy od czasu w jakim zostaną wprowadzone kolejne postępowo- oszczędnościowe technologie. A że postęp zwykle odbywa się skokami, to zanim nastąpi kolejny skok nastąpi wyrównanie zaburzonej gospodarki cenowej. Hurra! A wtedy....
...znowu będziemy chodzić na kolanach, stać mocno na nogach lub balować/ bujać w obłokach np.na paralotni z odwłokiem do góry i patrzeć słońcu prosto w twarz. Przynajmniej dopóki nie nastąpi nowa technologiczna era i kolejna podwyżka cen. I tak w koło... Macieju.
Temat tak obszerny, że skupię się na jednym kawałku cytatu:
OdpowiedzUsuń"..otwarte na oścież i starszą. Straszą wysokimi..."
Starszą - straszą, że nie starczy - taki odruch starczy.
A młodzi na tarczy.
O dzięki...co nagle to po diable- już ( się) poprawiam.
UsuńWidocznie jestem bardziej starsza niż straszna stąd błąd.
Ceny są za wysokie od zawsze. Żadne wyrównanie zaburzonej gospodarki cenowej nie nastąpi. Ludzie zwyczajnie się przyzwyczają...
OdpowiedzUsuńZwyczajowo ceny idą w górę, ludzie protestują mniej lub bardziej otwarcie - z różnym skutkiem. W najgorszym wypadku czeka nas kolejny raz skreślanie zer i wymiana pieniądza ( w Polsce). Tylko nie wiadomo na jaki...złp czy euro?
UsuńPrzyzwyczają się ci, których stać będzie na życie na " wysokim poziomie", część nie będzie mieć sił i zdrowia na darcie kotów i walkę o swoje, a reszta będzie między młotem a kowadłem.
Co do narzekania...hmmm...czasem jest ku temu powód, a czasem nie ma. Wszystko zależy od statusu materialnego i indywidualnego podejścia do życia w ogóle.
...Powiedziała co wiedziała... sie nawymundrzała.