19 sierpnia 2024

Z poradnika Psyche. Kod dostępu na Srebrną Wieżę.

 Myślałam, że odsapnę przez kilka dni od pisania, ale życie znowu mnie przegoniło, jak suszone grzyby popite surową wodą. Zamiast wertować  bezmyślnie tj.w spokoju umysłu, kolejne strony w internecie, zakotwiczyłam się na jednym ze swoich poprzednich zdań, związanych ze wzajemnymi oddziaływaniami na siebie ludzi.  Jedni skłaniają nas do myślenia, inni motywują bezgłośnie do działania, a jeszcze inni do opuszczenia rąk...z szelestem.

Tymczasem dokonałam kolejnego epokowego odkrycia, tj. odkryłam ogólnie znane/przeczuwane/ nieuświadomione , którym chcę sie podzielić w piśmie, coby uzmysłowić a raczej unaocznić powyższe. Odkrycie dotyczy narzędzia zwanego  ,,samopoczucie,,.

Regułka brzmi następująco: samopoczucie jest to przyrząd służący do pomiaru obu stron medalu to znaczy relacji człowieka z otoczeniem, a zwłaszcza z drugim człowiekiem. Jedną stroną medalu jest moje osobiste ja, drugą stroną-ktoś/ coś (np. sytuacja)

Jak działa to urządzenie? Ano tak, że tak jak się czuję/ co czuję w jakiejś relacji/ w danej sytuacji - wystawia świadectwo drugiej stronie- z jednej strony, a z drugiej strony - pokazuje mi problem we mnie, który domaga sie zmian/ zauważenia/ korekty.

Przykład wzięty z bajki: jeżeli przy kimś nie czuję się jak księżniczka, to z jednej strony mam problem z poczuciem własnej wartości, a z drugiej strony sytuacja/ ktoś wskazuje, że partner/ka jest tak kiepski w swoim zachowaniu ( nie jest księciem) , więc jak tu  być chodzącym i wymarzonym  ideałem w jakiejkolwiek hierarchii/ dziedzinie( królestwie). 

Niejeden raz słyszy/widzi sie /czyta epitety mniej lub bardziej ,,łechcące ucho ,, pochodzące z różnych sfer (nie )towarzyskich i gałęzi życia, kierowane w określonym kierunku, które są aktualnym wskaźnikiem poziomu, na którym w danej chwili sie przebywa. Jeżeli współgra to z nami, możemy tam walić z zamkniętymi oczami, do czasu dopóki nie stwierdzimy, że to jednak nie nasza bajka jest, bo ktoś zasuwa na piechotę, zamiast na koniu, albo z niego spadł już dawno temu ( za siedmioma górami i tyloma rzekami) i nie może się do tej pory pozbierać. 

Tak więc korzystając z osobistego samopoczucia dokonujemy wyborów naszego otoczenia. 

Trudno być rycerzem na białym koniu, skoro utrzymuje sie relacje z kimś/czymś kto nie ma  zielonego pojęcia np.o legendarnym okrągłym stole opiewanym w baśniach, bo i tak nasza dworskość będzie  niezauważona i niedoceniona. I frustracja gotowa...

 Także warto posłuchać języka , tonacji głosu, mowy ciała czy innych spostrzeżeń ,korzystając z dostępnych nam  zmysłów (wszystko to ma wpływ na nasze odczucia i samopoczucie),  by dokonać właściwej selekcji , tak by czuć się panem/panią sytuacji i siebie w każdym momencie lub z przerwami na sen (jak najdłużej).

Kod dostępu do siebie i innych/ życia, by zbudować przyjazne dla się otoczenie, wygląda  tak. Trzeba znaleźć odpowiedź na pytania:

-co/ jak się czuję w tym momencie/ relacji/sytuacji?

-co chcę czuć/ jak chcę się czuć w danej relacji/sytuacji?

-co mogę z tym( co we mnie/ z tą sytuacją ) zrobić? 

Jak widać mamy potrójne zabezpieczenie przed wprowadzeniem jakichkolwiek zmian . A zgodnie ze słowami rycerskiej piosenki ,,wio koniku, a jak się postarasz.....,, to zdąży się wprowadzić zmiany na lepsze jeszcze za życia zamiast dobijać sie/wyłamywać drzwi na Srebrną Wieżę, do których mamy jednostkowo dopasowany klucz.Tyle, że trzeba zostać frezerem/frezarką by,,obrobić,, siebie.


11 komentarzy:

  1. Moja koleżanka zwierzyła mi się, że wpadła w konflikt ze swoją przyjaciółką i nie wiem, jak wybrnąć z tej sytuacji. Po chwili dodała: wiem, że nie mam racji, ale taki mam charakter, ze nie ustąpię.

    Węzeł gordyjski został przecięty i panie się rozstały się (można powiedzieć, że w zgodzie).

    Tak że tego, nie jesteśmy zainteresowane szlifowaniem swoje ja ani budowaniem przyjaznego otoczenia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A czy rozcięcie tego węzła to nie wspomniany szlif? Bo przyjazne otoczenie to to w którym człowiek może być sobą. Czasem nie wie się co jest nie tak, a problem gryzie, więc warto mu się przyjrzeć od wewnątrz...
      Znane są też przypadki, że niektórzy mają problem żeby wytrzymać z samą/samym...sobą i szukają od siebie ucieczki, zwykle w jakieś uzależnienia...

      Usuń
    2. Nie, rozcięcie węzła nie jest szlifowaniem swojego ja. Szlifowaniem (ja bym powiedziała utrwalaniem) jest trwanie przy swoim - taka jestem i już.
      Wiesz, w tym konkretnym przypadku, gdyby nie znalazł się ostry nóż, koleżanka wylądowałaby w szpitalu psychiatrycznym.
      Podobnie było z moim bratem - dopiero jak się znalazł na krawędzi, przestał sobie odmrażać uszy.

      Szlifowanie kojarzy mi się z diamentami (czyli czymś wartościowym, pozytywnym). Szlifowanie szkiełek, to próżna robota.

      Usuń
    3. Wszystko zależy od sytuacji. Ty znasz sprawy dokładniej, więc Twoja ocena jest bardziej prawdopodobna. Jeżeli dokonuje się rozwiązania jakiś więzów, ale wcześniej nie miało się odwagi to zrobić, z różnych uwarunkowań psych.-osobowościowych, to zrobienie takiego kroku jest jak osiągnięcie niedostępnego wcześniej szczytu.
      Co do odmrażania sobie uszu...jest to sposób na wejście na swoją ścieżkę, jednym pomaga od razu, a inni potrzebują ,,powtórki z rozrywki,,. Może na tym polega dojrzewanie ? wchodzenie w dorosłość (nie patrzę w metrykę) lub rozwój osobisty? Jak zwał tak zwał...

      Usuń
  2. Ogólnie rzecz biorąc, warto znać swoje zalety i swoje ograniczenia. I je akceptować. Unika się wtedy niepotrzebnych wojen i depresji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, ale....
      ...nie zapominajmy, że jednak nie każdy lubi ,,spoczywać na laurach,, i ludzi gna to Coś by pokonywać własne ograniczenia. Wszystko by było ok, gdyby nie odbywało sie to kosztem innych.

      Usuń
  3. "Tak więc korzystając z osobistego samopoczucia dokonujemy wyborów naszego otoczenia" - myślę podobnie. Ale nie rozumiem tego fragmentu o potrójnym zabezpieczeniu. Samoświadomość (czyli zdolność do postawienie sobie wspomnianych pytań i odpowiedzenie na nie) nie jest zabezpieczeniem przed zmianami, chyba jest wręcz przeciwnie. Nie zmieniamy niczego nie zadając pytań i nie odpowiadając, żyjąc na autopilocie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Słuszna uwaga. Potrójne zabezpieczenie związane jest z tym, że nawet mając o czymś wiedzę - nasze ego będzie stwarzać problemy=wynajdywać przeszkody do dokonania zmian, bo często jest mu wygodnie tkwić w jakiejś sytuacji/ relacji/ z lęku przed nieznanym...

      Usuń
    2. Samoświadomość to jedno, a nasze ego( osobowość)to drugie.To ono przecież podlega materialnej ,,obróbce,,.

      Usuń
    3. Jeśli "wynajdujemy" przeszkody, to ani pytania nie są dość głębokie, ani odpowiedzi świadome. Tak uważam. Akurat zadawanie wspomnianych pytań jest częścią psychoterapii. I ludzie w sytuacji odpowiadania sobie uczciwie "jak jest", dużo w swoim życiu zmieniają.

      Z drugiej strony, jeśli jest mi w czymś wygodnie, to znaczy, że takie właśnie chcę aby było moje życie, że lubię tę kiłę, bądź miernotę (cokolwiek jest problemem), że może nie wiem jak będąc tym kim jestem mogłabym żyć lepiej. Cóż więc? Niech każdy będzie tym, kim jest. Nikt mnie tak naprawdę do zmian nie jest w stanie zmusić.

      Usuń
    4. Może ujmę to tak: na to by zadać sobie pytania i poszukać odpowiedzi czasem potrzeba: obecności innej osoby np. terapeuty,
      czasu, odpowiednich warunków . Wszystko zależy od problemu/sytuacji i poziomu (samo)świadomości. Gdy ma się do czynienia z życiem na autopilocie , jak wspomniałaś( automatyzm), nie ma mowy o dokonaniu zmian, do czasu...przebudzenia.
      Pisząc te pytania, miałam na myśli sytuacje, kiedy człowiek szuka wyjścia /zmian na lepsze, bo trzeba zacząć od siebie. To wiemy, że nikt nikogo nie jest w stanie zmienić wbrew czyjejś woli. Mozna mieć wtedy tylko wrażenie( iluzja) że się kogoś zmieniło i obserwować grę pozorów..

      Usuń