O stosunkach międzynarodowych konkretów nie napiszę, a jedynie to co mi przyszło do głowy i związane jest w dużej mierze ze....sportem. Trwająca olimpiada tak mnie jakoś natchnęła do powiązania w zgodną parę małżeńską dwóch przeciwieństw : Panią Wojnę i Pana Pokój.
Rywalizacja sportowa ma wielki sens gdy na świecie rządzi królowa. Pozwala zaistnieć podczas różnych zawodów sportowych nawet nieznanym państwom/ludziom gdy zawodnik osiągnie określone wyniki.
Jak wiadomo nie wszyscy mają możliwość zaistnienia na arenie międzynarodowej podczas sportowej rywalizacji pokojowej, bo albo utracili swoich zawodników, albo ich nie pozyskali/ wychowali. Wyniki gospodarczo-ekonomiczne czy status polityczny/ religijny też nie są w stanie uplasować daną narodowość/ poszczególnych jej członków w jakiejś dziedzinie na dobrej pozycji w świecie, więc coż wtedy robić, by dać znać że się żyje, istnieje i ma potrzeby? Pozostaje knucie , spiskowanie i inne zachowania, zwykle agresywne, które zwrócą uwagę świata w pożądanym kierunku. Czyż tak nie robią dzieci, gdy po usilnych staraniach zaaferowani sprawami dorosłych -rodzice nie zwracają na nie uwagi ?
Mam wrażenie, że jest sporo takich dzieci/ państw na świecie, które albo są rozpieszczone przez poprzednie lata świetności i dominacji, a potem straciły na znaczeniu( utraciły swoją pozycję międzynarodową, więc mają teraz wygórowane żądania i fałszywy obraz siebie z przeszłości (pielęgnują iluzję), albo są niezauważane, pomijane lub w ognle neguje się ich istnienie...
Więc co pozostaje robić, by dać o sobie znać? Wszczyna się wojnę/ robi zamach itp. zachowania w imię własnych egocentrycznych interesów.
Bo przecież nie każdy nadaje się by być ,, cichym i niewidzialnym,,. Do tego też trzeba mieć predyspozycje i silną psyche: psyche narodową, państwową ( zwaną Patriotyzmem) czy osobistą. Bo o cichych bohaterach mówi się zwykle....wiadomo kiedy.
Także , tego no, stosunki międzynarodowe/ międzyludzkie i między przeciwieństwami to ciężki orzech do zgryzienia, mimo że łaczy je jedno. Łóżko. Nasza planeta.
podobno nieważne co mówią, ważne, żeby w ogóle mówili. celebryci opanowali tę sztukę do perfekcji i to często bez wszczynania wojen. wystarczy poświecić zadkiem na jakimś przyjęciu, albo wykonać komingaut na raucie, względnie na rauszu, żeby nazajutrz zmienić zdanie.
OdpowiedzUsuńJedne zachowania sa dla nas indywidualnie/ ogdlnie do przyjęcia, inne nie. Celebryta czy nie, nie ma to w sumie znaczenia. Gdy patrzy się na jakieś zachowanie przez pryzmat zaszufladkowania kogoś/ czegoś to raczej dla podkreślenia kogoś/ swojej pozycji lub wzmocnienia efektu danego wydarzenia ocenianego jako negatywne lub pozytywne. Może dlatego, że osoby znane, z róznych powodów podświadomie utożsamia się z autorytetem?
UsuńAle pisząc tekst , w dużej mierze miałam na myśli przyczyny konfliktów międzynarodowych. ,,Mówić byle jak, byleby mówić,,
Robi się ciasno w tym łóżku. Zatem, może nie pomimo, ale właśnie dlatego te stosunki takie wojenne.
OdpowiedzUsuńCzasem mam wrażenie, że powiedzenie o tym, że ,,komuś się w dupie/ we łbie przewróciło,, można stosować na dużo większą skalę.
Usuń