Czasem mam wrażenie, że życie jest bardzo proste . Teoretycznie jego myślą przewodnią może być: żyj i daj żyć innym. I niby tak, a jednak nie jest to takie proste, ponieważ żyjemy we wzajemnych zależnościach, zwykle powiązani/ związani: jak nie (z) rodziną, to relacjami sąsiedzkimi, stosunkami pracowniczo-towarzyskimi i międzynarodowymi biznesami.
Jak wiadomo, wszelkie związki międzyludzkie,w takim samym stopniu jak nasze własne odbicie w lustrze, mogą być dla nas bodźcem do emitowania w eter fal o różnym napięciu i długości i nie zawsze to będzie tęcza wprawiająca w zachwyt nasze otoczenie, chociażby z tego powodu, że chodzące lub toczące się/ przemykające obok cielesne odbiorniki naszych emocji mają założone własne filtry, które potocznie określamy jako osobisty pryzmat/punkt widzenia. I niekoniecznie są to różowe okulary.
Dopóki patrzymy na świat poprzez ten filtr, mamy co nieco za(s)krzywiony obraz rzeczywistości. Tym filtrem jest po części też nasze małe osobiste ego, które poszukuje najlepszych i najwygodniejszych dla siebie życiowych rozwiązań. Nic dziwnego, bo tak właśnie działa instynkt w świecie przyrody. Każdy najpierw patrzy swego czubka nosa, a dopiero potem martwi się o resztę. (Czy jest możliwe odwrócenie kota ogonem, niech każdy sam sobie odpowie. Za siebie i do siebie, bo podobno ściany mają uszy.)
Tymczasem, zgodne życie w jakiejkolwiek zbiorowości wymaga pewnych poświęceń. A z tym ,jak wiadomo, bywa kiepsko, mimo zadeklarowanych chęci do pokojowego współżycia i współistnienia różnorodnej różności.
Takim pojedynczym, chociaż zbiorowym osobnikiem jest np. państwo, drużyna, firma, czy inna orkiestra . W każdym takim organizmie toczy się walka, o to kto będzie grał pierwsze skrzypce- jeżeli w ślad za tym będą szły określone przywileje i profity.
Nie ma walki, jeżeli świadomi członkowie dowolnej zbiorowości wybierają na pierwszego skrzypka- najlepszego gracza spośród zawodowców, a nie pociotka szefa kasyna czy innych gier hazardowych. Kiedyś hazard był w wielu krajach zakazany i wiązał się z utratą (podobno) reputacji, ale zmiany norm społecznych uległy zmianie i obecnie jest
traktowany jako rozrywka" *, więc w efekcie mamy to co mamy. Ponadnormatywny egocentryzm .
Jeżeli wejdziemy na jeszcze wyższy poziom, to możemy spojrzeć na świat i w taki sposób. Trzeba podzielić światowe role- funkcje- jak w zgodnie grającej orkiestrze pomiędzy wszystkich uczestników, tak aby nikt nie czuł się mniej ważny od pozostałych. Ale bądź tu mądrą i pisz wiersze...jak to zrobić? Skoro wszystkich indywidualnie nie da się zadowolić...
Musielibyśmy wrócić do czasów- nie przed Chrystusem, ale zanim nastał Chaos.
Bo co do tego to chyba nikt nie ma wątpliwości? Nawet jeżeli w pojedynczych szufladkach wszystko jest chwilowo poukładane, to i tak nie można powiedzieć, że szafa gra, bo część światowej klasy muzyków fałszuje i nie chce się podporządkować/ poświęcić dla większego dobra wspólnego . A powody są znane....Realizuje się nie politykę światową, ale małe egocentryczne cele. Być może po to by przejść do historii/ pamięci....Chlubnej i niechlubnej w tym samym momencie ( w zależności od tego kto ocenia). Bo przecież wszystko zależy od tego pryzmatu przez jaki patrzymy na życie. Jako prywatna osoba, jako naród, jako państwo, jako część składowa planety.
Tyle tych filtrów/ klapek na oczach, że kiepsko widać. To mi wygląda na zaćmę, albo/i zaćmienie...Umysłowe.
Może być i pomroczność.
Ps. No i jakoś skleciłam ten mebelek/ wpis. Tak na wzór. :)
* https://www.uzaleznieniabehawioralne.pl/hazard/co-to-jest-hazard/
Słowo „hazard” pochodzi z języka arabskiego: „az-zahr” znaczy „kostka”, „gra w kości”. W języku angielskim, dosłownie przetłumaczone, oznacza „ryzyko”, „niebezpieczeństwo”. W języku francuskim słowo hazard oznacza przypadek, traf, ryzyko. W słowniku języka polskiego hazard jest definiowany jako „ryzykowne przedsięwzięcie”, „ryzyko w grze”, „narażanie się na niebezpieczeństwo, ryzykowanie”.
Hazardzista to – osoba, która uczestniczy w grze, gdzie decyduje przypadek, ryzykując pieniądze lub inne dobra, w celu uzyskania jakiejś korzyści (np. materialnej czy emocjonalnej).
Moja pomroczność sprawia, że czasami czuję się spełniony... Ale kiedy się rozjaśni znienacka... To wtedy okazuje się, że tylko głupstw narobiłem.
OdpowiedzUsuńWniosek z tego taki - życie jest proste, o ile nie skomplikujemy go niepotrzebnymi wyrzutami sumienia.
Może dobrze byłoby zrobić coś na odwrót? Na przekór pomroczności? A sumienie, jak to sumienie - dobrze że jest.Jest gwarantem refleksji nad....
Usuń