Zanim całkiem zgrzybieję z rozpaczy, że ociągam się z wpisem o grzybach, może aż do wigilijnej nocy (?), przyszło mi do głowy coś takiego....
Pod wpływem oglądanej reklamy Magnezu: młodziakowi w autobusie drga powieka( z niedoboru tegoż pierwiastka), a usiadł tak (nie)szczęśliwie, że vis a vis siedzi babcia, której lico rozpromienia się na taką jawną (niekontrolowaną) atencję,tj. zachęcające mruganie okiem itd... Druga część reklamy dotyczy jego ozdrowienia ( tj.po uzupełnieniu niedoborów magnezu) i jest mniej radosna dla młodzieńca...
Tymczasem pomyślałam sobie, pod wpływem powyższego, że niektóre teksty tu napisane nadawały by się do tzw. stand up, ów. Tylko mam zgoła mały problem, że to że człowiek śmieje sie z siebie, nie oznacza że inni też będą sie śmiać z tego samego. Ot i tak pryskają marzenia o wielkiej scenie...
Zastanawiałam się też czy nie zmienić zdjęcia profilowego, które spełnia rolę odstraszacza, na coś bardziej przyjemnego dla oka. Chociażby tak na okres świąt...Ale co pstryknęłam fotkę, to było coraz gorzej...Mina uciemiężonej matki Polki, potem w zmarszczkach- matki boskiej bolesnej, psa , który ma przejść na vege . Przykłady niezadowolenia można by było mnożyć. Postanowiłam więc, że narysuję siebie taką jaką chciałabym być. A ponieważ znam siebie na wylot, to zrobiłam to z zamknietymi oczami. Dostępny pod ręką mazak okazał się równie podsuszony jak ja, stąd i niewyraźna mina . Zarys twarzy okazał się trafiony, jak i fryzura w jej najlepszej wersji, po użyciu pianki zwiększajacej objętość i wałków 4cm( średnicy)
Jeden rzuk oka na włosy-tego oka po prawej stronie zdjęcia, ledwo widocznego- bo tak się zamaskowało; usta wygięte w talerzyk deserowy odwrócony do góry dnem, bo zapomniałam o bananie.No i wystrzępiona grzywka, ze względu na zacięcie z jakim rysowałam.
Owal twarzy pozostawia wiele do życzenia, ze względu na zarys brody, która mogłaby tak wyglądać po niekontrolowanych ostrzykiwaniach , na myśl o których aż wcięło mi nos, pozostawiając tylko zmaltretowane oddychaniem kreskowate dziurki ....we włosach.
Dla jednych- jedno pociągnięcie pędzla, a dla mnie jedno pociągnięcie mazaka-owal, włosy i grzywka. Reszta była rysowana już na wyczucie. Wychodzi więc na to, że nie dość że brak mi talentu plastycznego, to i z wyczuciem- nie za tęgo. Póki co, zamieszczam arcydzieło poniżej i w profilu, bo nie mam pewności czy to nie jest obraz mojej Duszy, albo... Ducha Świąt. I nie ma sie co martwić tym obrazem, bo przecież i tak każdy widzi to co chce zobaczyć. Niektóre arcy-dzieła są przecież tak nieoczywiste...
Odbiór dzieła sztuki jest mocno nacechowany indywidualizmem, więc się nie martw, tak ma być :-))
OdpowiedzUsuńTak, chyba ten banan przyklejony taśmą, który poszedł za bajońską sumę, tak mnie natchnął...
UsuńZycze Ci by kazdy dzien Nowego Roku byl milym, ciekawym , zdrowym i glownie bez ponurych nastrojow.
OdpowiedzUsuńNiech Dobry Duch będzie z Tobą.
OdpowiedzUsuń