04 grudnia 2024

Plackowe konotacje i magia świąt.

Na wstępie uprzedzam, że może być niesmacznie, więc co bardziej brzydliwi- mogą ten wpis sobie odpuścić...

 Jak to nigdy nie wiadomo kiedy nasze słowa będą miały sprawczą moc. Nie minęło kilka dni od tekstu z dn 21.11  i odkryłam u siebie wzórek. Wzgórek nie należący bynajmniej do tych związanych z anatomiczną budową człowieka zwanego kobietą. 

Wzgórek wymacałam na głowie. Po wstępnej selekcji ostatnich uderzeń- nie stwierdziłam, by prócz wieku coś więcej mi stuknęło. Krokiem następnym było typowe drapanie się po głowie podczas ponadnormatywnie intensywnych myślowych poszukiwań i ciach. Stało się....łupież, a raczej jego miejscowe osiedlenie. Byłam zdruzgotana. Po wydrapaniu/zeskrobaniu szczotką newralgicznego punktu- postanowiłam, że nie będę już więcej wspominać o chwilowej przypadłości , bo nie chcę ponownego rozprzestrzenienia się grzybków  drożdżopodobnych ...u siebie.

Oprócz prowadzonej walki z ,,białą, zimową,, przypadłością , trafiłam dzisiaj na informację, która jest uzupełnieniem wpisu z 25.11.. Już wiem kto był dostawcą wiadomości o zmianach w DNA. Redaktor HUbert K. prowadzący program ,,Kijek w kosmosie,,. No i proszę, samo sie wyjaśniło, podczas ogladania dzisiejszych informacji.

Ponieważ trwa u mnie nadal obserwacja placka z łupieżem, który zresztą towarzyszył mi okresowo w życiu jak święta bożego narodzenia i nie tylko te, to nawiążę nieco do tej plackowej , w dużym stopniu, corocznej uroczystości .

Postanowiłam prześledzić własną ewolucję podejścia do świąt, aż do chwili obecnej ( pomijam porządki przedświąteczne):

1. dzieciństwo, początkowy okres kojarzenia  smaków, zapachów i przyjemności - czas oczekiwania na choinkę, poszukiwania słodyczy i czekanie na zastawienie stołu  ,,od wielkiego dzwonu,, 

2. późne dzieciństwo- czekanie na praktyczny prezent i wyżerkę, oglądanie telewizji innej niż zwykle

3. wiek młodzieńczy -czekanie na wyżerkę, uzgodniony prezent w postaci książki i dorzuconych owoców egzotycznych typu pomarańcze, poszukiwanie ulubionych filmów w tv, czekanie na moment kiedy można odejść od stołu 

4. wczesna dorosłość- oczekiwanie na koniec życzeń i koniec wigili / świąt by wrócić do stałej regularnej normalności

5. późna dorosłość - traktowanie świąt jako dłuższej przerwy w pracy i łapanie chwil wytchnienia od normalności, bez zwracania uwagi na życzenia i symboliczne prezenty w postaci koperty podrasowanej zdrapkami, kuponami lotka , cukierkami i cytrusami

6. wczesna starość- radość z życzeń , symbolicznej skromnej wigili i prezentów skrojonych na miarę możliwości , krótkich odwiedzin w te i we wte z hebatą/kawą i ciastem w tle

7. obecnie: wreszcie czuję Ducha Świąt.

Wygląda na to, że albo sie nawróciłam albo wytargalam na światło dzienne ciemną stronę własnej natury, żeby się z nią skonfrontować. A po co?

A po to, żeby wyciągnąć wniosek:

- święta można właściwie tj. w Duchu celebrować gdy człowiek ma zaspokojone podstawowe potrzeby : miłości, szacunku, zrozumienia,szczerości czy co tam kto jeszcze potrzebuje, bo materia ( jedzenie, kasa, zdrowie itd) jest tylko do tego dodatkiem. I nie zastąpią wieloletnich zaniedbań ,,duchowych,,. 

-przyjęte przez nas indywidualnie procedury/ rytuały świąteczne i stwarzanie właściwej atmosfery - to tylko narzędzia, które mają stwarzać wrażenie, że czujemy Ducha Świąt, chociaż wcale tak być nie musi. 

-magia wszelkich świąt - zależy od tego czy mamy tego Ducha w sobie.

- to samo dotyczy zresztą i codzienności....

Ps. Teraz powinien pojawić sie post o grzybach w lesie....


2 komentarze:

  1. Istnieja szampony a takze specyficzne srodki na lupiez. Nie ma co sie nim martwic (ani rozdrapywac) tylko zastosowac.
    U mnie tez swieta przechodzily rozne fazy dyktowane ukladem rodzinnym, dorastaniem dzieci itd. Nikt chyba nie ma swiat zawsze takich samych, nawet gust dekoracyjny jest zmienny.

    OdpowiedzUsuń
  2. O magii świąt w pewnym sensie i u mnie.
    Coś w tym jest, że historia życia zatacza koło i w pewnym wieku zaczynamy tęsknić za magią świąt.

    OdpowiedzUsuń