03 lutego 2025

Niedzielne założenia programowe .

 Stare ale zapamiętane podobno niesmaczne powiedzenie brzmi,,planowałem piernąć -a sie zesrałem,,. Tak i ja planowałam, że dzisiaj pewnie nie będę miała o czym sie wysławiać i masz ci los....

Postanowiłam podzielić sie na blogu swoim wczorajszym posiłkiem intelektualnym. 

Spóźniona nieco na ,,Śniadanie Rymanowskiego,, dotarłam, jak zawsze, w trakcie cotygodniowej kłótni, zwanej też gdzieniegdzie wymianą zdań , dyskusją czy burzą mózgów.

Potem, spacer z psem, i czas wolny z przeznaczeniem na ogólnie pojętą przeze mnie kulturę dnia codziennego, w tym znalezione na chybił trafił relaksujące filmy. Chybił trafił oznacza w tym przypadku trafienie na coś co jest od poczatku lub można sobie ten poczatek przywrócić. Udało mi sie trafić na ,, Ciężarówką przez Australię,,( oglądałam kiedyś ,, ciężarówką przez Stany).

Potem trafiłam na komedię ,, Zwierzak, ( Polsat film,ok.14-tej),, którą mogłam wreszcie od początku do końca obejrzeć. Akurat świetnie sie wpisała w ostatnio poruszaną  tematykę genetyczno-instynktową. Poza głównym nurtem kilka  innych kwestii zostało poruszonych......

Zahaczyłam przy okazji o, najśmieszniejszy wg.mnie fragment filmu(gra cieni za parawanem- u lekarza badającego rekrutów na statku)  o jakimś ,, złotym członku,, sprawdzę tytuł . A jest ,, Austin Powers i Złoty Członek,, ( Warner TV) .

No i sedno dnia wczorajszego- film,, Jestem Sam,,( od 17.30) tamże. Polecam ten obyczaj- gdyby ktoś miał ochotę. I tak zeszło mi do 20-tej.

Wiadomości wieczorne tym razem sobie odpuściłam,  w międzyczasie tylko sprawdziłam, czy już mamy te cła narzucone przez D. Trumpa i jak z tym kanałem Panamskim... pod jaką banderą pływa ;-) , spacer z psem i położenie ptactwa spać (zgodnie z ich biologicznym rytmem) odbyło sie w swoim rytmie.

O 20-tej poszerzyłam wiedzę w temacie ,, Żona dla Polaka,(  Polaka zamieszkałego w USA), na jedynce i umordowana aktywnym dniem wreszcie zaliczyłam glebę tj. wymuskane  prześcieradłem legowisko.

Na więcej nie było mnie stać, bo wiadomo...kolejny tydzień za pasem.

Teraz idę sprawdzić, co tam w kraju słychać....kto sie pcha i dokąd i na którą stronę przeciągnięta jest obecnie lina...

02 lutego 2025

O perspektywicznym oszczędzaniu i odlocie.

 Niecodziennie zdarza mi sie myśleć perspektywicznie, jak w tej historii poniżej. 

Wstałam jak zwykle , wcześniej dolegując z zamkniętymi oczami. rzuciłam okiem na okna naprzeciwko i te po skosie,  na które zawsze mogę liczyć, że będą ożywione. Było ciemno.Tak , tym razem chyba ja zostanę  przodownikiem dnia. 

Potem wiadomo, czas na rytualną kawę. Ale ponieważ była prawie 6-ta ( a po niej jest inna taryfa energetyczna) to ...,,już po ptokach,, - nie muszę sie spieszyć z zaparzeniem herbaty w termosie, bo i tak nie załapię sie na nocną . Znowu trzeba będzie czekać z praniem do 13-tej. A może odłożę je do przyszłego wikendu? - krążyły myśli po obyczajnych obowiązkach..

Pogodzona z groszową stratą na herbacie z termosu, wyszłam na spacer. I jak codzień .Mijam kolejne punkty rozpoznawczo-krajobrazowe. Ki czort -myślę- w sklepie jeszcze ciemno, może im korki strzeliły? Nic, to- nie moja sprawa.

 Na światłach sygnalizacji, wiadomo...puchy na pasach i w zasięgu wzroku, więc przechodzę na drugą stronę. O zobaczyłam autobus w dali.! -wreszcie coś codziennie znajomego.

Pies jak to pies, obwąchuje teren, w poszukiwaniu czegoś do chapnięcia chyłkiem-więc i ja w myślach podążyłam do lodówki. 

- Ha, kotlety zrobione na dwa dni, były całkiem do rzeczy. Ale czy  zjadłam je do końca?- zastanowiło mnie to na dłużej.

Nie,wczoraj nie ruszyłam , bo tyle różności wrzuciłam w bebechy, do południa, że byłby to grzech. Zjem dzisiaj, na spokojnie....

Potem myśli pobiegły do porannego wypróżnienia, w ślad za psem, który właśnie spiął sie pod drzewem.

-Poszło mi w miarę gładko, by nie powiedzieć,, jak z płatka,,- stwierdziłam i ruszyłam w dalszą podróż w nieznane.

 Chyba zacznę robić zakupy perspektywiczne....przyszło mi do głowy: co promocja to zakupy ,,podwojone,, . Będę miała na miesiąc lub 3 tygodnie do przodu - zaopatrzenie w produkty ,,codziennego/ cotygodniowego spożywania,,- pomna 3 szt 200g tatara zakamuflowanego w zamrażalniku, który mi zabezpiecza wikendowe tyły mięsne w lutym. 

Z puszkami groszku/ kukurydzy i mieszanek warzywnych , wiadomo jak jest. Trzeba upolować promocję pomiędzy pozostałymi promocjami i mieć miejsce w stylu ,,dostępne od ręki,,.

Po ustabilizowaniu spożywczych myśli , weszłam wreszcie na wyższy poziom kultury osobistej. Nie mogłam sobie zupełnie przypomnieć, co było w ,,śniadaniu Rymanowskiego,, w niedzielę....

No i wreszcie załapałam.... Dziś jest niedziela.

Dawno już mi sie nie zdarzyło, żeby tak odlecieć..

Chciałam tu jeszcze wrzucić filmik o dwóch kawkach z kawałkiem bułki , ale ...też odleciały.