Udało mi sie zmienić klawiaturę na lepszą, bo teoretycznie nowszą o kilka lat, ale za to nie mam polskich znaków ,mimo grzebania w ustawieniach i zapewnieniu, że język na klawiaturze fizycznej jest polski i układ Quwerty. Klawisze są nieco wyższe niż w poprzedniej, więc wygodniejsza ,co nie zmienia faktu, że są chwilowe utrudnienia. Tak więc nie wiem czy będę z niej korzystać i 5 dych w plecy.
Będąc psycholem na swój sposób -postanowiłam podzielić się kolejnymi przemyśleniami . Tak sobie myślę że : stara klawiatura, to jeszcze całkiem dobra jest, a nowa- do kitu. Albo ja już tylko do kitu się nadaję...Ale nie omieszkam jeszcze poradzić się kogoś bardziej kompetentnego (?) ode mnie w te klocki . Póki co - wróciłam do starej i obstukanej. Nie będę się dodatkowo stresować. I tak miałam ostatnimi latami naprzemienne wyrywanie włosów z głowy z różnych powodów, z krótkimi przerwami więc .....chyba mi wystarczy. Jest tylko jeden plusik ostatnich wydarzeń- nie mam czasu jeść więc zimowe zapasy cielesne zmagazynowane w masie udającej rzeźbę mięśniową- padły na pysk.
Czasami nowsze nie znaczy lepsze dla nas.
OdpowiedzUsuńDbaj o siebie, bo jeść trzeba...
jotka