15 lipca 2025

Nic ciekawego...niespecjalny dodatek do człowieka.

 Odwołując się do poprzedniego schematu...Jest jeszcze jeden element, który chciałabym podkreślić. Zamknięcie  naszej rzeczywistości- tej postrzeganej i niewidzialnej ( duchowej) w pewnych ,,granicach,,. Te granice wyznaczane są wg. mnie przez nasze indywidualne zdolności poznawcze ( zmysły i czucie). Oznacza to, że w ramach istniejącej rzeczywistości postrzeganej przez nas jako materię doświadczamy też czegoś co uznajemy za niematerialne. Interpretujemy te zjawiska- każdy na swój sposób- na własne potrzeby.

W związku z tym ,,światełkiem w tunelu,, związanym ze ,,spięciem energetycznym,, czyli momentem zapłodnienia- czyli połączenia materiału genetycznego ( na tym głębszym poziomie) - nasunęło mi to taką hipotezę: w momencie śmierci klinicznej możemy obserwować  zjawisko- własnego poczęcia i towarzyszace mu odczucia :światła, siły, łagodności lub czegoś wręcz przeciwnego gdy proces naszego poczęcia został zaburzony na tym poziomie lub jeszcze głębszym ( patrząc na to przez pryzmat fizyki )

Powrót do momentu poczęcia byłby wtedy przez osobę przeżywającą śmierć kliniczną- po powrocie do rzeczywistości-odebrany jako ponowne narodziny. Być może już bez późniejszych życiowych traum, które towarzyszyły komuś w życiu.Stąd możliwość dotarcia do siebie i odkrycia innych predyspozycji i zdolności lub dokonania zmiany w sobie/ podejściu do życia.

Hipoteza jest równie prawdopodobna jak inne, i wiadomo że przepracownie traum  tych których nie jesteśmy świadomi, w jakikolwiek sposób- to droga do wprowadzenia dobrych dla nas zmian w życiu. Bo nas nie ograniczają nasze własne poglądy/ przekonania.

To co uważamy indywidualnie za traumę jest następstwem ścierania się dwóch przeciwieństw. Jest to zetknięcie naszych osobistych przekonań związanych z życiem i ludźmi z rzeczywistością. Dotyczą wielu spraw ,a ich źródłem (tych przekonań)jest zarówno nasze otoczenie najbliższe( od momentu przyjścia na świat) jak i my sami. Wyciągnięte przez nas wnioski lub nie/ nasze zainteresowania/ sposób spędzania czasu itp. czyli to wszysko co oferuje świat zewnętrzny - na tej podstawie budujemy własny obraz rzeczywistości.

W momencie gdy trzymamy  go zbyt blisko,,siebie,, -czyli przywiązujemy się do naszego wyobrażenia/marzeń o czymś/ ludziach/ o sobie / o życiu -tym boleśniej odczuwamy różnicę między tym co jest, a naszą wizją świata/siebie.

I skoro już mamy ogólny mechanizm , który prowadzi do różnych zdrowotnych problemów -pozostaje znaleźć dla siebie odpowiednią formę terapii. Farmakologia jako taka jest wspierająca od strony ,,mechanicznej,, ale główny proces powinien zaistnieć w naszej głowie:

-rozluźnienie więzi z naszymi wyobrażeniami/ złudzeniami /błędnymi myślami /przekonaniami na swój/ inny temat. Tylko trzeba je  nazwać i uszczegółowić,  zaobserwować/podsumować jak działają w naszym życiu -wypunktować.

No i na koniec...umieć się z nimi rozstać. Bo nie są nami, a jedynie tym w co się ,,ubraliśmy,,. I do tego czasem na całe życie, więc nic dziwnego, że ....................... ,bo jeden ciuch na całe życie?

W życiu! Przecież każdy lubi /chce dobrze się czuć/ wyglądać. Nawet jeżeli tylko dla siebie....




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz