Ania wreszcie dopięła swego...Pisała, komentowała u mnie na stronie od czasu do czasu, a we mnie się zbierało, zbierało i mieszało. W końcu zaczęłam trawić i jak na posiadany koniec odwłoka w domenie publicznej,zwanej blogaiem przystało- wreszcie udało się ....wydalić . Bo w sumie blog to takie publiczne WC dla przemyśleń jest....
Teraz grzebię w tym co wyszło, znaczy tak jak w sanepidzie, robię badanie odchodów umysłu i rozbieram na czynniki pierwsze , bo złomowisko to raczej chyba nie jest...I co otrzymałam:
1. to co nieznane i niepoznane ludzie klasyfikują jako duchowe aż do czasu ...poznania
2. wszechświat i życie można postrzegać przez wiele pryzmatów,np:
a. matematyczno-fizyczny
b.biologiczno-chemiczny
c. filozoficzny
d. duchowy : pryzmat wiary w .... będącej w aktualnym obiegu na danym terenie, regionie czy w człowieku, innych przekonań i własnych teorii wykraczających poza naukę
Generalnie wszystkie pryzmaty mieszają się w jednym garze życia i rozmawiając, dobrze jest uściślić pod jakim kątem jakiś problem jest rozpatrywany. Bo mówiąc innym językiem o tej samej kwestii (patrząc) przez inny pryzmat - wychodzi na to, że są różnice, chociaż ich wcale nie ma co do sensu, a jedyna różnica to pryzmat przez jaki się na coś patrzy.
Łatwiej jest sie zatem dogadać ze sobą ludziom, którzy patrzą na życie przez ten sam pryzmat, niż z kimś kto w ogóle nie zdaje sobie sprawy/ wyklucza, że można coś widzieć inaczej/ inaczej czuć/ mieć inny smak. A takich osób jest całkiem sporo...Wtedy usilnie starają się przekonać otoczenie, że jest jedna prawda i jest to ich prawda....Z takimi....nie pogadasz.
a czy ze wszystkimi trzeba gadać?
OdpowiedzUsuńdyskutować i rozumieć? życia szkoda.
Jasne że nie z każdym można porozmawiać, co nie przeszkadza wcale temu że można chcieć poznać inny punkt widzenia. Ale o dyskusji wtedy nie ma mowy, bo ,,szkoda słów,,. Dobrze, że dobieramy sobie najbliższe otoczenie w którym chcemy przebywać- w miarę możliwości, bo czasem ,,człowiek musi..(pogadać.)...inaczej się udusi,, ( we własnym sosie)... Pozdrawiam . :)
Usuńczasami się koncentruję w samotności, innym razem skupiam w gronie- to zależy od miejsca akcji. Trudna sytuacja, bo sam z sobą nie mogę się skomunikować i szukam jakiś wzorców. Nie koniecznie pozytywnych, jakby co. Coraz częściej da się coś konkretnego wyłapać i wtedy z przyjemnością wielką relaksuję się. Czas na relaks, dziś nigdzie nie idę, bateria w kosiarce padła...chłodzi się inna w wodzie ze studni. Coś wisi w powietrzu, ot , życie sielankowe..., raczej.
OdpowiedzUsuńDrin
Skoro życie sielankowe raczej, to po co szukać negatywnych wzorców? Ale być może w naturze człowieka leży poszukiwanie doświadczeń /jakiś wiodący priorytet i nie nad wszystkim jest w stanie zapanować racjonalnym myśleniem...
UsuńPotrzebujemy dialogu. Inni są dla nas jak lustro. Ja dopiero kiedy wyszłam za mąż zobaczyłam,:że nie jestem idealna- no jak to tak(?)... ja nieidealna(?)- wydaje mi się, że mòj mąż też to w sobie odkrył. Każdy człowiek to inny świat i żeby się dogadać trzeba się nagadać. Tzn.: trzeba chcieć się dogadać i nagadać, ale ludzie z reguły nie chcą. Ja już też coraz mniej jestem ludzi ciekawa
OdpowiedzUsuńJest pewien fizyk, ostatnio nawet nagradzany, fizycy to według mnie filozofowie, tyle tylkob, że działają w strefie nauk ścisłych. On "opisując " człowieka mówi o nas jako o odległych od siebie galaktykach.
Mam tylko nadzieję, że ten wydalony stolec był przydatny i że ogólnie da się ze mnią pogadać.
Poza tym, wydaje mi się, że więcej w nas wiary niż wiedzy, ciągle natykamy się na niewiadome. Nawet poznanie czegoś kumuluje kolejne pytania i tak mozolimy się od tysiącleci nad poznaniem.
UsuńUstalenie z jakiego punktu rozmawiamy o rzeczach, sprawach itd. ...to nie tak znowu hop siup. Rozmawiając z matematykiem mniej więcej orientujesz się w jego kierunku poznawania świata, ale kipa ludzi sama nie wie z jakiego punktu na coś patrzy. Raz budzi się w człeku biolog, raz wierzący od hipotez a innym razem dooopa blada.
Też zauważam, że czasem kilka pryzmatów nakłada mi się podczas rozmowy, zwłaszcza w czasie rozmowy bezposredniej lub ad hoc i przez to się jest mniej zrozumianym. Bo wikła się sprawy całkiem proste, a pokazanie czegoś przez 1 pryzmat jest jak rozwiązanie splątanego węzła , kiedy wszystkie ,zbędne ,nitki,, nie przesłaniają sedna.
UsuńPrzepraszam za uwikłanie w ,,fizjologiczny,, wpis , ale jak to w życiu, człowiek czyta=je pokarm dla umysłu np.na blogach a potem ten ostatni napisany komentarz pod wpływem rozmowy czy inny kawałek okazuje się być jak łyżeczka oleju rycynowego na czczo...I wtedy....Biegiem do klawiatury, żeby się nie sfajdać po drodze tj.myśli nie uciekły ...
Usuńtylko, czy o to właśnie chodzi? żeby było łatwo?
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że problem tkwi raczej w indywidualnej umiejętności życia. Jedni wolą pracować/ żyć w spokoju a innym pasuje burza mózgów, ale czy emocji? I jeżeli tak to w jakim stopniu...Utrudnienia i przechodzenie nad nimi- owszem hartują, ale i załamują. Bo jak wiemy, ...dawka czegoś ma decydujące znaczenie.
Usuń. Nie zawsze dostrzega się tak w ogóle drugą stronę medalu.../jakiegoś działania/sytuacji...
O czym rozmawiać?
OdpowiedzUsuńBardzo podobała mi się uwaga niejakiego Umberto Eco - zorientuj się jaka wspólna encyklopedia wiedzy - twoja i twojego rozmówcy.
Takie proste - gdy spotykam kogoś przypadkowego na ulicy, to nasza wspólna encyklopedia wiedzy zawiera tylko informacje o pogodzie.
Gdy spotykam kogoś znajomego, to znam niektóre jego/jej poglądy i zakres wiedzy. A więc wiem o czym rozmawiać i jakich tematów unikać.
Pozostaje jeszcze taki mały niuans: ile jest okazji sprzyjajacych jakiejś wymianie poglądów ? Zwykle gdy wszyscy członkowie rodziny rodziny są ,,w rozjazdach,, tu i ówdzie, nie ma czasu ani chęci na dysputy...bo codzienność ma swoje potrzeby...
UsuńCzas wolny zwykle wykorzystuje się na jakąś formę relaksu...I tak mija życie, a ludzie mieszkający pod jednym dachem nie znają najbliższych...od innej strony niż ta codzienna.
W sedno!
OdpowiedzUsuńNa imionach się nie znam, ale w Inkwizycjach jestem oblatany historycznie. Eco, co prawda napisał w temacie Inkwizycji wiele bzdur, ale wyobraźnię ma nieprzeciętną. Nawet nie wiem, ile podobnych książek ten intelektualista napisał(wymyślił), ale elita okrzyknęła go wybitnym pisarzem i niech tak zostanie. Może się doczekam takiego tematu? A może nie..., o krucjatach też mogę snuć. Jest wiele możliwości..., o pogodzie, kosmosie i wychowaniu w trzeźwości.
Drin
Czasami lepiej porozmawiać samemu z sobą. I wtedy z pewnością będzie się zrozumianym :-))
OdpowiedzUsuńAle patrząc z perspektywy czasem mówi się,, nie rozumiem jak ja mogłam/em tak postąpić,,...:-)
UsuńPotrzebujemy innych aby siebie samych poznać lepiej, ale też... ostrożnie, bo bywają ludzie, którzy chcą nas zmienić, widzą nas po swojemu... a to my sami musimy tych zmian w sobie chcieć.
UsuńDokładnie. Ale nie każdy to rozumie. I chociaż może się wydawać nieraz pozornie, że ktoś się zmienił, to kolejna sytuacja zweryfikuje....
UsuńGdy człowiek pracuje ze sobą i nad sobą w jakiś sposób, to czasem nawet nie musi wiedzieć co przepracował wewnętrznie, ale sam efekt jest widoczny na planie życia codziennego, np. lepiej funkcjonuje w tych sferach,które dotychczas ,,kulały,,...
Zdecydowanie łatwiej jest się dogadać, gdy wychodzimy od tego samego źródła, mamy wspólne wartości i mniej więcej wspólny słownik. Poza tym dyskusje są ciekawe, gdy naprawdę chcemy dyskutować o czymś, a nie tylko czujemy się strasznie samotni i w sumie ograniczamy się do zagajania towarzystwa, żeby wygłosić monolog.
OdpowiedzUsuńMonolog...hm...w sumie...dopóki ktoś się nie odezwie w komentarzu to wpis jest swoistym monologiem...
UsuńZagajanie towarzystwa żeby wygłosić monolog....? Być może poruszony temat nie ma wzięcia, albo z góry wiadomo, że z kimś nie ma dyskusji i lepiej zacisnąć zęby /odwrócić na pięcie...niż ...próbować wypowiedzieć swoje zdanie, które i tak będzie zignorowane...Takie sytuacje pewnie zdarzają się w mieszanym towarzystwie, które albo zna się na wylot jak łyse konie, ( i akceptuje z różnych względów takie zachowanie)albo jest na etapie dobierania się....Sztuka konwersacji...
Ze mną też nie pogadasz, aktualnie jestem zdołowana. To też rodzaj wydalenia.
OdpowiedzUsuńWirtualny świat daje możliwość wyłączenia możliwości komentowania w razie dołka/ niechęci do rozmowy lub z innych przyczyn. Człowiek w takich chwilach sam się ...wydala.
UsuńSam wpis też jest ok, dla tych którzy chcą się zastanowić. Dla innych może być tylko jeszcze jednym przeczytanym tekstem- tak dla zabicia czasu.
W sumie to piszę ...bo czuję potrzebę podzielenia się czymś, a czy ktoś się do tego odniesie, czy nie- nie ma znaczenia. Ale sporo jest inspiracji do wpisów w komentarzach.
no to może pora ustalić pojęcia? Pewną hierarchię...
OdpowiedzUsuńCzy chcemy prowadzić dyskurs, dyskusję, czy bawić się w dysputy - rodzinne, koleżeńskie, biesiadne..., jakieś konwersacje salonowe na urodzinach u cioci Pierdulci.
Czy warto przekonywać swojego interlokutora(haha) o swoich racjach, czy tak se pogaworzyć w tzw. bełkocie naukowym i popisywać się swoimi osiągnięciami. Nieprzydatnymi, zresztą...
Drin
Musisz poszukać właściwych osób .Ja do nich nie należę.
UsuńZrób to u siebie na blogu. Napisz o co Ci chodzi i dyskutuj, dysputuj itd.
Usuńprzeprosiłem w nowej notce i temat może być zamknięty. To była pomyłka, nie odwiedzam publicznych toalet, ale metaforę zrozumiałem... Chętnie podam adres, ale nie wiem czy odwiedzisz?
UsuńDrin
c.d.
OdpowiedzUsuńmetody i techniki.
można zaryzykować i zastosować metodę starą jak świat, czyli na początek zacząć od dialogu sokratejskiego. W końcu należałoby brać przykład z Mistrza..., czyż nie?
Taka anegdotka(prawdziwa)typu Hamburger(kabaret); Adorno, przeprowadził owego czasu wykład( to nie monolog) do pustych krzeseł, bo mu się studenci zbuntowali, a uczony był ambitny i pewnie już opłacony. I tym samym po jego słowotoku nie doszło do żadnej dyskusji..., ani nawet wymiany zdań. Studenci w ogóle nie kumali o czym on gada, albo nie chcieli przyjąć do wiadomości jego dyrdymał..., przerósł całe pokolenie młodych, zdolnych z szanowanej uczelni..., prywatnej...
u nas to by wyglądało tak: gada dziad do obrazu, a obraz do niego ani słowa, taka byłaby ich rozmowa..., jałowa.
Drin
Oczywiście, Adorno nie miał prawie nic wspólnego(oprócz niemieckiego korzenia) z teorią Gestalt, to taki marginalny wtręcik, taka ciekawostka, raczej. Z zabarwieniem filuternym wzorowanym(nieporadnie)na występie w kabarecie, pt. Hamburger.
OdpowiedzUsuńDrin