06 lipca 2021

Centralnie o władzy rodzicielskiej.

 Czas wrócić do mocy, czyli...... do tematu mocarstwowości. 

Ale póki co, podsumowując kwestie udanych związków, można skwitować je stwierdzeniem : nic się nie stało. Co oznacza, że gdy ludzie są dobrze dobrani, to życie we dwoje wygląda tak jakby się było samemu/mej: tylko czasem  człowiek  się na siebie wścieka, tylko czasem pluje w brodę, ale za to często  dogadza. Oczywiście w miarę  chęci i możliwości. A jedyna różnica między 1 a 2 polega  na zwiększonych potrzebach metrażu ( ogólnie pojętego np. powierzchni przechowywania i ilości sztućców czy też częstotliwości prania, itp)  Bo co dwoje to nie jedno, chociaż dwoje teoretycznie ma stanowić jedność. A jak jeszcze ta jedność się rozmnoży, to już w ogóle...z czasem mamy małe państwo w państwie.

Jeżeli państwo potraktujemy jak jedną  wielką rodzinę, w której jest wiele różnych charakterów i potrzeb, nie dziwota, że kłótnie o władzę są na porządku dziennym. Ale przecież pomniejszym gałęziom drzewa genealogicznego, nie zależy na tym kto rządzi, ale jak rządzi. Czyli czy wszyscy mają papu i papier toaletowy do podtarcia. Tak w skrócie. Więc nie ważne kto, ale jak.  Nie ważna nazwa ustroju politycznego, tylko jak sprawnie pracują poszczególne tryby gospodarki.

Żeby wszystko się zazębiało potrzebna jest kontrola poszczególnych mechanizmów, poprzez trzymanie wszystkiego w jednym ręku. Ten etap już przechodziliśmy za czasów PRL. Gdzie tkwił błąd? Tak na chłopsko-babski rozum biorąc, to lepiej pozostawić ten temat znawcom. Ale śmiem myśleć, że  skrajna odwrotność, czyli puszczenie wszystkiego samopas, bez żadnej kontroli - jest takim samym błędem. Tzw. pełna wolność gospodarcza, prowadzi do chaosu i bezhołowia, a w efekcie - do wewnętrznych podziałów  i postępującego  rozdrobnienia w ramach państwowej rodziny . Jak tu znaleźć złoty środek?

Przecież wszystkiego nie da się upilnować( na tym etapie), ale z drugiej strony wiemy jak jest z dziećmi puszczonymi luzem ( społeczeństwem) na poszczególnych etapach rozwoju. Jednym palma odbija, a innym nie.

A skoro mamy wielką rodzinę, to są  i określone  potrzeby na kolejnych etapach życia:

1.- początkowo wydalanie, papu i sen

2.- potem zabawki, wydalanie, papu i sen

3.- odzież, wiedza,, zabawa/ki , wydalanie, papu, sen

4.- praca, papu, wydalanie, zabawki i sen

5.- emerytura,wydalanie, papu, zabawki, sen

6.- głęboka starość - wydalanie, papu i sen,

7.- śmierć organizmu

Przez cały okres życia  towarzyszy nam zdrowie/choroba , które są albo chwilowe, albo długotrwałe ( okresowo  lub przez całe życie) i potrzebny jest tzw. własny kąt.

 A skoro już wiemy jak przebiega  rozwój cywilizacji i ku czemu też zmierzamy globalnie, w jakiejś dalszej planetarnej przyszłości, to pozostaje mi wrócić na łono RP.

Państwo reprezentowane jest przez rząd, który tak jak rodzice powinien wiedzieć ile ma kasy, ile potrzebuje i ile może wydać pieniędzy na zaspokojenie potrzeb swoich dzieci, na danym etapie rozwoju demograficznego.  

Rodzice zwykle wiedzą ile mają pieniędzy do zagospodarowania, ale..niektórzy członkowie rodziny mogą mieć przecież ukryte zaskórniaki ( szara strefa) tylko na własne potrzeby i niekoniecznie trzymać je w skarpecie ( w miejscu zamieszkania). Dlatego tej  części dochodu rodzice zwykle nie biorą pod uwagę. A a jedyne czego powinni pilnować, to to by pieniądze zostały w domu ( w kraju). Tak na  czarną godzinę, albo zarazę...

Taka to rodzinna  centralizacja...* ;)

Ps. Jest jeszcze coś co wymaga  poruszenia...bo związane jest bezpośrednio ze zdrowiem. I może warto by było pochylić się w związku z tym nad pewnymi odgórnymi zmianami....?

*https://pl.wikipedia.org/wiki/Centralizacja_(prawo)

Centralizacja – rozwiązanie normatywne, instytucjonalne, proceduralne i finansowe, którego istotą jest skupienie kompetencji i decyzji na najwyższym poziomie podziału terytorialnego państwa oraz hierarchiczne podporządkowanie organom i urzędom działającym na tym poziomie podmiotów funkcjonujących w terenie.

Centralizacja wiąże się z pozbawieniem samodzielności organów niższego szczebla (oraz funkcji samorządu lokalnego i terytorialnego)[1], uzależnieniem ich od organów centralnych. Łączy się również z zależnością osobową i służbową, odsunięciem instytucji społecznych od udziału w rządach.

Centralizacja teoretycznie daje możliwość spojrzenia na lokalne problemy z szerszej perspektywy, łatwiejszego znalezienia wspólnych rozwiązań, zrealizowania większych celów, zbierania i analizowania większej ilości danych, stawiania bardziej dalekowzrocznych prognoz, mobilizowania większych zasobów ludzkich, materiałowych i finansowych, zwłaszcza w sytuacjach kryzysowych. Centralizacja państwa jest charakterystyczną cechą państw totalitarnych (np. III Rzesza, ZSRR)[2].

Przykładami państw o scentralizowanej strukturze administracji publicznej są Grecja oraz Holandia.

6 komentarzy:

  1. Państwo, to jedna z form ucisku. nie rodzina. ale reszta się z grubsza zgadza. najgorszą formą sprawowania władzy jest demokracja - że niby wszyscy stanowią, co jest dobre i właściwe - bo kiedy pojawi się Kargul, Pawlak na pewno siądzie naprzeciw i nie da się nic zrobić. szkoda, że dotąd nie udało się nic mądrzejszego wymyślić od władzy ogółu.
    papu i wydalanie - niezależne od jakiejkolwiek władzy, bo z fizjologią nie potrafią walczyć nawet despoci. reszta, to wyższe poziomy piramidy potrzeb.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rodziny bywają różne. Rodzice też- w sumie gdyby były dwie rządzące partie to można porównać je do ojca i matki. Albo są za sobą, albo się kłócą. I albo trzymają się razem gdy chodzi o tzw. jednolity front w przypadku niegrzecznych dzieci, albo jedno napomina a drugie głaszcze po głowie.
      Czyż nie tak? Problemy wychowawcze mają rodzice z niektórymi dziećmi ( i na odwrót) jak i rządzący( w różnych okresach) z pewną częścią społeczeństwa.
      Tak, te potrzeby podstawowe i nie tylko( zabawki na różnych etapach rozwoju)...Papu jest papu...

      Usuń
    2. pamiętajmy o "zielonych" - oni są jak papierek lakmusowy - gdzieś pomiędzy kwasami i zasadami. i nasiąkają tymi ideami, kóre lepiej potrafią posmarować.

      Usuń
    3. "Zieloni" hmm, dość szerokie pojęcie. Poczynając od WWF poprzez leśników, aż do wojska i rolników...? I kto tam jeszcze...z ekologów i biologów i chirurgów...itp.

      Usuń
    4. ...ci ostatni, tacy bardziej turkusowi... :)

      Usuń
    5. jaka czerń i biel taka zieleń. każdy ma taką, na jaką sobie zasłużył.

      Usuń