Cnotliwy temat oklepany w telewizji i w internecie, trafił wreszcie na tapetę pod moją strzechę.
Dążenie do szczęścia i prostoty jest, jak się okazało po latach doświadczeń, moim naturalnym stanem, więc staram się trzymać z daleka od wszystkiego co jest ze mną niezgodne. Przecież nie robię nic innego niż pozostali....i jest to niewątpliwie cnota uniwersalna.
I tak by się przynajmniej zdawać mogło, zwłaszcza gdy weźmie się pod uwagę, że cywilizacja posunęła się w latach, jak każde kolejne pokolenie i zmierza ku dziadostwu, o przepraszam, ku dziadowaniu, czyli przyszłej starości.
Tymczasem po latach renesansu, oświecenia, pozytywizmu i nowej powojennej Rzeczypospolitej - całkiem nienagle okazuje się, że odwieczne dążenie do bycia szczęśliwym i zadowolonym z życia ma przysługiwać tylko jednej wybranej płci, a druga ma spełniać funkcje służebne. I to tylko dlatego, że powielany stereotyp cnót wszelako niewieścich przekazywano z pokolenia na pokolenia, z pradziadków na wnuków, z rodziców na dzieci , z matek na dzieci nienarodzone - przez całe tysiąclecia, aż do teraz.
I taki właśnie miał być początek tekstu o cnotach , ale złapałam się za głowę, potem za odnowioną cnotę i wreszcie przypomniałam sobie o memach. Memach o Januszach i Grażynkach...Kto oglądał i czytał to wie o co chodzi. Ale do czego zmierzam...a zmierzam do imion. I nazwisk- tak przy okazji. A dlaczego?
A dlatego, że jak się przyjrzałam swoim bliższym i dalszym znajomym, poznanym w trakcie życia, łącznie z tymi z lat szkolnych, to nasunął mi się jeden ważny wniosek.
Posiadacze tego samego imienia są do siebie dość podobni pod względem cech osobowościowych i intelektualnych oraz otwartości/ograniczoności (= stopień elastyczności i akceptacji) na nowe.
Patrząc czysto subiektywnie, zawsze miałam bardzo dobre relacje z wszelkimi np. Ewami, Januszami, Jankami, Grażynami, Beatkami, Monikami, Zbyszkami, Grzegorzami i Tomkami, Danielami, Markami,Waldkami, Michałami,Wiesławami, Agnieszkami, Teresami, Małgorzatami, Renatkami, Andrzejami, Elami, Donatami, Dominikami,Wojciechami, Krzyśkami, Basiami, Olami,Pawłami, Przemkami, Irenkami, Izami...
Po prostu z pewną grupą imion funkcjonuję na podobnych wibracjach, ale jest też grupa imion, z którymi "nie idzie się dogadać", w ogóle. Są to dla mnie osoby z zupełnie innej bajki.
I mam w związku z tymi spostrzeżeniami, propozycję, a nawet postulat ogólnonarodowy, by najpierw przyjrzeć się imionom i cechom im przypisanym, zanim wybierze się kogoś na posła, senatora, o wyborze na ministra edukacji naukowej czy rzecznika praw obywatelskich, takoż nie zapominając o liderach partii pływających czy stowarzyszeniach dla niestowarzyszonych wspólnot prezesów ...itp, itd.
I chociaż np. z Przemkami osobiście mogę się dogadać, to jest to dla każdej Katarzyny orka na ugorze mimo obopólnej sympatii. Aż podziwiam swoją imienniczkę, która figuruje w wiki jako żona profesora ministra od cnotliwej edukacji i nauk wszelakich. Zaiste to musi z pewnością być kobieta o wielkich cnotach niewieścich, że wytrzymuje z tak wiernym, choć mało elastycznym umysłem, którego przeznaczeniem jest , jak sama nazwa/ nazwisko wskazuje( Czarnek) - górnictwo i węgiel, a nie nauka i edukacja. Bo tu potrzebny jest światły umysł....By nie rzec... oświecony, a nie ciemna masa.
Zatem proponuję przyjrzeć się jeszcze, tak przy okazji, np. panu Tomaszowi Grodzkiemu, Piotrowi Zgorzelskiemu ( 3krotna biblijna zdrada i zgorzel) i innym i zastanowić się czy z takimi nazwiskami, rzeczywiście nadają się na zajmowane stanowiska.Że nie wspomnę o cechach związanych ze znakiem zodiaku. Bo może zamiast grzebać w życiorysie , wystarczy spojrzeć do astrologii i księgi imion i już wiadomo, kto nami rządzi lub z kim wchodzimy w relację i czego możemy się w związku z tym po kimś spodziewać.
Ile jest/ może być prawdy w tym co piszę? Najlepiej przyjrzeć się własnemu otoczeniu i swoim imiennikom i już będzie wszystko wiadomo...
Wiedza o imionach *z pewnością powinna być rozszerzona o wady, o których skromnie ani widu ani słychu. Być może reszta wyjdzie w praniu, gdy głęboko zastanowimy się jakie cnoty posiadają nasi znajomi, rządzący czy współpracownicy, a których cnót się nie uświadczy w ogóle. Nie tylko niewieścich . I nie tylko u siebie.:)
Dodane: Ps. Polecam też inne strony, na których jest więcej dokładnych informacji** :)
https://www.ksiegaimion.com/przemyslaw
** https://parenting.pl/imiennik
".. odwieczne dążenie do bycia szczęśliwym i zadowolonym z życia ma przysługiwać tylko jednej wybranej płci, a druga ma spełniać funkcje służebne."
OdpowiedzUsuńJak to dobrze pomyślane - jedna płeć musi dążyć a drugiej spełnianie funkcji służebnych całkowicie do szczęścia wystarcza.
Znaczenie imion - absolutnie fundamentalne..
"I tak mężczyzna dał nazwy wszelkiemu bydłu, ptakom powietrznym i wszelkiemu zwierzęciu polnemu..." - Księga Rodzaju 2, 20.
W Australii większość ludzi ma jakieś nieboskie i nieludzkie imiona, to powód mojej alienacji.
To jakie są wewnętrzne umowy między ludźmi będącymi w relacji bezpośredniej- to ich sprawa. W przypadku kultywowania tradycji np.plemiennych- też jest w sumie jednostkową decyzją. Wybory pociągają za sobą konsekwencje z którymi trzeba się liczyć.
UsuńPowoływanie się na starożytne księgi...owszem, ale jakie to ma znaczenie dla Życia - kto co zrobił i jakie prace wykonał? Ma to jedynie znaczenie dla ludzi, którzy w ten sposób mogą budować np. swoją wyższość.
W tradycji różnych plemion imię odgrywało wielką rolę.
Rzeczywiście... Lech wśród Bobów/u brzmi dość egzotycznie. :)Lechy są fajne.
Gdyby imiona nadawano według cech osobowości, to pełna zgoda, ale niestety, te imiona, które Ty wymieniasz jako spoko, luzik i do serca przyłóż, u mnie akurat jest odwrotnie.
OdpowiedzUsuńMoże to nie kwestia imion więc? Ciekawy temat do badań!
Napiszę, jak ja to odbieram: imię niesie ze sobą określoną wibrację i przesłanie. Człowiek buduje swoją osobowość mniej lub bardziej świadomie mając wpływ na swoje zachowania i cechy. Stąd różnice między przesłaniem imienia a rzeczywistym człowiekiem.
UsuńZresztą mając odmienne imiona -już u samej podstawy - grupa Twoich znajomych będzie inna, chociaż może być wiele zgodności.
Badanie? Chyba bardziej pod kątem na ile człowiek indywidualnie jest zgodny z wibracją/przesłaniem płynącym z własnego imienia.
Nie ma wad w samym imieniu, bo ich źródłem są nasze indywidualne zachowania, które przez jednych będą odbierane jako na +, a przez innych in -.
Każde imię niesie ze sobą pewne przesłanie, wskazówkę. Z której albo skorzystamy pracując ze sobą, albo nie.
Co w takim razie ze znakami Zodiaku?
UsuńPodobno to raczej data urodzin determinuje nasze zachowania, chociaż tyle jest tych uwarunkowań, że nie wiadomo, komu wierzyć, bo znam osoby z tego samego znaku, a kompletnie różne!
jotka
Wspomniałam o astrologii;
UsuńOddziaływanie planet w momencie narodzin + wibracje imion i nazwiska+ miejsce urodzenia - wszystko ma swoje znaczenie. A wiedza z tym związana jest po to by pokazać, że nie jesteśmy bytem oderwanym jednostkowym,ale częścią czegoś większego i nie mamy na wszystko wpływu, chociaż nam się tak często wydaje. Ta tzw. magiczna część życia tak jak psychologia ma pomagać w np. "walce "z własnymi wadami czy wskazywać na silną lub słabszą stronę naszej natury. I od nas samych zależy co z tą wiedzą zrobimy i czy jest nam w życiu potrzebna, np. do poprawy relacji z otoczeniem...czy w wyborze kierunku zawodowego...
Część mniej magiczna, która ma na nas wpływ jest znana: otoczenie w jakim przyszliśmy na świat i skutki jego oddziaływania, tak jak i wpływy którym ulegamy lub nie w dorosłym życiu...
UsuńCoś jest w tych imionach. Przypomniała mi się historia z pewnym Jackiem. Chodziliśmy razem do podstawówki i był on raczej przykry. Przechrzciliśmy go trochę nadając mu ksywkę "Helmut". To go odmieniło, stał się całkiem sympatyczny.
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc na początku nie lubiłam swojego imienia, ale z czasem mi się odmieniło. Może po prostu do pewnych rzeczy trzeba dorosnąć?
Usuń