Myślałam o centralizacji i nawet napisałam część posta, który zamieszczę potem, bo po części inspiracją do tego wpisu był i on, ale dziś rano moje myśli wróciły do bloga " Mokurena" (Tokio po raz drugi) i podanych tam cen. Zainteresowały mnie już dużo wcześniej proporcje pomiędzy zarobkami a ceną danego produktu , ale tym razem moje myśli powróciły jeszcze do czasów premiera Mazowieckiego i historycznej " grubej krechy". I ta gruba krecha, mnie tak zainspirowała, a nie ówczesne jej przesłanie. Bo jak tak człowiek żyje i dysponuje określoną kasą, to wiadomo, że liczy się z pieniędzmi i wychodzi na koniec miesiąca lub tygodnia, że jest albo nad albo pod krechą.
I tak popatrzyłam na te proporcje cen w Japonii, popatrzyłam na proporcje cen w Polsce, tak z grubsza. Bo przecież wiadomo, jak to z tymi średnimi zarobkami jest. I tak sobie pomyślałam, że jest sposób by wszystkich wziąć pod jedną kreskę i wrzucić do jednego wora.
Jak? A tak....należałoby ustalić proporcje zarobki- cena pojedynczego produktu i w zależności od przedstawionych zarobków ( wpływów), opłata za dany produkt miałaby być proporcjonalna. Tj. np. za 1l mleka = 2,4 zł ktoś kto zarabia 2000 zł płaciłby 2,4 zł, a ktoś kto zarabia 10.000zł - proporcjonalnie 5 razy więcej tj. 12zł.
I tak ze wszystkimi produktami....Tylko jest taki jeden mały problem....wszyscy musieliby mieć zapewnioną pracę lub być zarejestrowani jako firma (i zarobki pod kontrolą cyfrową państwa) i oczywiście być uczciwi. W ten to sposób nastąpiłoby wyrównanie rachunków, w gospodarstwach domowych. I najbogatsi byliby dużo bliżej rzeczywistości niż ma to miejsce dzisiaj. Poza tym nagle mogło by nastąpić odwrócenie wartości, że bycie biednym jest na topie ;-).
O innym plusie też wspomnę: sporo miejsc mogłoby się zwolnić na wyższych stołkach, bo przecież niektórych trzymają tam tylko pieniądze...
Ale to tylko takie tam mrzonki o równaniu różnic społecznych.
Przypomnę, że mielismy kiedyś w Polsce hasło - każdemu według potrzeb. Potrzeby ustalała Komisja Planowania.
OdpowiedzUsuńJedną z idei komunizmu było wyeliminowanie pieniądza. Trzeba było wychować ludzi, żeby chcieli tylko tego czego naprawdę potrzebują. W kilku krajach wprowadzono nawet odpowiednie programy wychowawcze i już byli bliscy sukcesu... ale wszyscy wychowywani zmarli.
Oj tam oj, tam..wyobraźnia to dobra rzecz. Cały czas pamiętam, że jesteśmy na Ziemi wśród ludzi, a nie w mitycznym Raju bez potrzeb. :)
UsuńDzięki.
Zrazu ten pomysł wydał mi się genialny... Ale później... Ostatnio wysłałem totolotka, zapisałem się na loterię szczepionkową i na loterię samospisową. Jak mnie będą rozliczać kiedy powygrywam główne nagrody?
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że bez podatków :-)
UsuńWiem, że ten komentarz nie zostanie opublikowany, mam jednak nadzieję, że zostanie przeczytany. Otóż, nie bójmy się słów. To nie są nawet „mrzonki o równaniu różnic społecznych”, ten pomysł jest po prostu chory. Pomijając przypadki nepotyzmu, zapytam, kto dziś zarabia dużo w skali, o której mowa w notce? Ano ci, co ciężko pracują w niebezpiecznych warunkach, ci co mają długą praktykę, ci co dorabiają na wielu etatach, nie zawsze, ale to również ci którzy zainwestowali w wykształcenie dzięki któremu mają większe kwalifikacje. I panie chce ich za to karać drożyzną?! (sic?) Tego nawet komunizm nie wymyślił.
OdpowiedzUsuńBez zmiany świadomości mało nowatorskich rzeczy jest w stanie zaaklimatyzować się w społeczeństwie. Do każdej zmiany społeczeństwo musi dojrzeć.
UsuńPomysły można rzucać, ale i tak wiadomo, że... ( komentarz u Lecha)
Ale istnieją wspólnoty (nie tylko buddyzm), w których jest teoretycznie po równo. Ostatnio oglądałam W. Cejrowskiego...może to skutki- co to telewizja z człowiekiem wyprawia?
UsuńNo i jeszcze spróbuję wywrzeć trochę nacisku. Może już byś skasowała tą moderację?
OdpowiedzUsuńMyślę, że już tak. :)
Usuń