Jak ja się cieszę, że nie muszę nigdzie wyjeżdżać i jestem wolna od mediów społecznościowych . Nie przepadam za maglem . Wystarczy mi blog. :)
Tymczasem, komentarz Jotki : ''ale ja mam to szczęście, że żyję w związku, a swoboda jak u singielki:-)" dał mi sporo do myślenia.
I przy okazji wróciłam myślami do sytuacji, kiedy pomagałam znajomym " w chorobie". Wiadomo było, że powrót do zdrowia jest niemożliwy, a śmierć jest tylko kwestią czasu. Ale do czego zmierzam? Parę lat wcześniej, gdy znajomi nie byli jeszcze w związku, pomogli mi w znaczący sposób. I życie tak się potoczyło, że zdążyłam wyrównać między nami rachunki. Takie niematerialne.
Po śmierci jednego ze współmałżonków, nasze relacje rozluźniły się, ale przyjemnie jest mieć zawsze otwarte drzwi.
Tymczasem pech, a może szczęście? sprawił, że złamałam rękę. Byłam wtedy sama. Pominę nieistotne szczegóły, a przejdę do meritum. Ręka dość długo dochodziła do siebie, mimo własnej rehabilitacji. I był jeden taki drobiazg, który jak się okazało , przeszkadzał nie tylko mnie, ale zwłaszcza mijanym sąsiadom . Ten drobiazg, to to że chodziłam przez pewien czas bez biustonosza. Plotek narodziło się co niemiara, tym bardziej że nikt nic o mnie nie wiedział. Ale na przestrzeni kilku lat pojawiły się różne sytuacje, które odwróciły "zły los" i ucięły wszelkie bajki.
Nikomu źle nie życzę, ale ponieważ sytuacje lubią się powtarzać, więc po roku jedna z pań złamała rękę w pracy, a pozostałym dokucza coś innego i musiały się wreszcie zająć sobą.
I jest coś na rzeczy w powiedzeniu, że karma wraca. Albo jako dobro, albo jako zło. W zależności od tego, której strony dotyczy i jak to odbieramy indywidualnie.
Ps. Jedną ręką biustonosza nie da się zapiąć, a jedyne co można zrobić( w tej sytuacji) to podrapać się po głowie...i świecić oczami zamiast 'cyckami'. Niektórzy lubią robić sensację z niczego i snuć domysły (na głos).
Nie za bardzo rozumiem, co ma brak biustonosza do reszty, ale podobno ma być burza, więc kiesko kojarzę...
OdpowiedzUsuńDodałam odp. w tekście (Ps.).
OdpowiedzUsuńCoś mi się przypomina, że jedną ręką nie da się też rozpiąć biustonosza... A co do karmy to nie mam wyrobionego zdania.
OdpowiedzUsuńMoże to zależy od zdolności manualnych? Z rozpięciem akurat bym sobie poradziła.
UsuńPo fakcie, dotarło do mnie, że ewentualnie mogłam trochę poszarpać się z topem, ale widocznie mam spóźniony zapłon...
Karma wraca, albo nie. Na dwoje babka wróżyła.
OdpowiedzUsuńMoże jestem zboczony, ale mnie od biustu bardziej pociągają zgrabne i długie nogi, więc ten stanik jest jakby sprawą trzeciorzędną. Biust bardziej kojarzy mi się z karmieniem niemowląt.
Zależy w co się wierzy i jakie jest podejście do przypadków tzw. losowych.
Usuń